Zaraz po tym kiedy opuściłam ten kiosk daty 23 kwietnia 2009 roku to miałam jeszcze dużo czasu i mogłam pójśc do portu jak zwykle.
Ale nie chciało mi się bo nie chciałam aby mój plan cokolwiek zakłóciło tak więc od razu po tym zajściu w kiosku wsiadłam w tramwaj i pojechałam na ul.Łąkową. Gdy tam zajechałam to od razu poszłam do baru,gdzie pracuje moja koleżanka Iza.Niebo było pochmurne a tego dnia był czwartek i jak zwykle co czwartek czekałam tam na ul.Łąkowej na mojego ulubionego DJ’a-Jono Grant’a(tak go nazwałam).Wiedziałam,że i tego dnia tam go spotkam pomimo iż się nieco spóźnia.Ale ja tej daty nie mogłam sobie pozwolic na spóźnienie z racji tego,że tego dnia właśnie wdrażam mój plan badania focusowego gdzie to ja będę moderatorem. Gdy byłam już w barze to chwaliłam się przed moją koleżanką Izą,że będę moderatorką na badaniu focusowym,które sobie opracowałam oraz,że tego dnia nie byłam w porcie.Iza zapytała mnie się dlaczego nie poszłam jednak do portu to powiedziałam jej prawdę-że mi się nie chciało pozatym prawie codziennie tam chodzę. Chwaliłam się Izie,że dziś jest mój wielki dzień. W międzyczasie czekałam też na mojego Jono Grant’a.Widziałam go też dzień wcześniej ale i tym razem chciałam go ujrzec… Specjalnie na moje badanie focusowe ubrałam się w najpiękniejsze ubrania jakie tylko mogłam znaleźc w szafie-ubrania w stylu Pledger.Miałam na sobie tak samo jak on daty 5 listopada 2008 roku w tym dniu,w którym to przytulił mnie po raz pierwszy i ostatni w swoim życiu na tym zdjęciu,które noszę w aparacie po dziś dzień i miałam na sobie taką czarną marynareczkę,którą kupiłam dzień przed jego śmiercią oraz miałam na sobie turkusowe spodnie,które zawsze nosiłam do niego i on mnie chwalił,że w nich pięknie wyglądam oraz miałam na sobie bluzkę z Cornelią z Witch też w turkusie… Pledger.Ubrałam się podobnie do niego kiedy to w tym niezapomnianym dniu,daty 5 listopada 2008 roku przytulił mnie i do tego w tym pomieszczeniu,w którym się właśnie znajdowałam-w barku uczelnianym naprzeciwko szatni.Wtedy jeszcze Iza tam nie pracowała tylko Beata,która też była moją koleżanką.Iza nie znała nigdy Pledger’a o czym sama mi wspomniała a nawet szatniarka zdziwiła się,że Iza nie znała Pledger’a. Tej samej daty,czyli 23 kwietnia 2009 roku kiedy to znajdowałam się w szatni i zarazem barku uczelnianym,tam gdzie to daty 5 listopada 2008 roku przytulił mnie Pledger i byłam aktualnie na moje własne badanie focusowe ubrana jak Pledger to postanowiłam sobie zrobic fotkę w pozie podobnej do pozy jaką zrobił Pledger tej daty kiedy to fotografowałam go najpierw z ukrycia i to była ta sama data kiedy mnie przytulił… Kazałam Izie,która była za ladą aby porobiła mi kilka fotek a ja ustawiałam się w międzyczasie do pozów podobnych do Pledger’a.Cały czas powtarzałam:”Jestem ku*wa Pledger no i ch*j…”i byłam z tego dumna,że znałam tak wartościowego człowieka. Pamiętam jak jeszcze pół roku wcześniej,w tym samym barze był Pledger i pytał się mojej koleżanki Beaty,która tam wtedy pracowała czy serwuje tu również kuchnię Poznańską.Kuchnię Poznańską…Kuchnię Poznańską…Ileż bym dała by móc byc taka jak on.On zawsze lubił kuchnię Poznańską i był dumny z tego,że jest Wielkopolaninem.Nawet na jego pogrzebie przy przemowie nad jego grobem przed zasypaniem trumny piaskiem to powiedziano,że był dumny z tego,że był Wielkopolaniem oraz,że znał bardzo dobrze język niemiecki i dzięki niemu jeden cudzoziemiec mógł skończyc studia w Polsce. Był i jest wspaniałym człowiekiem. Kuchnia Poznańska.Kiedy cały czas mówiłam podczas kiedy Iza robiła mi fotki to powtarzałam,że ma mi zaserwowac kuchnię poznańską i zapytałąm się szatniarki,która się temu przyglądała czy pamięta jak Pledger zawsze mówił te słowa,że chce kuchnię Poznańską.Powiedziała,że pamięta. Pledger i kuchnia poznańska.Naprawdę jestem dumna z niego i z tego,że znałam tak wspaniałego człowieka.Chciałabym byc taka jak on.Jednak tylko pozostaje mi pomarzyc i powiedziec:”Jestem ku*wa Pledger no i ch*j.Dawac mi tu ku*wa kuchnię poznańską!!!”. Mam jego tylko na zdjęciach.Teraz sama go naśladuję.Ileż to się słyszy o naśladowcach czy sobowtórach Elvis’a Presley’a czy innych gwiazd to czemu i ja nie mogę byc naśladowczynią Pledger’a??? Do zdjęcia musiałam ustawiac się kilka razy,z racji tego,że niektóre ujęcia wcale mi nie pasowały.Temu jak robiłam sobie sesję zdjęciową przyglądali się jacyś studenci a ja cały czas ustawiałam się w takie pozy jak Pledger. Zbliżała się godzina 9:30 a Jono Grant’a,na którego czekałam jeszcze nie było.Musiałam się więc zbierac do wyjścia z racji tego,że nie chciałam się spóźnic na moje włąsne badanie focusowe i wtedy okazałabym się kiepskim moderatorem.Tak więc po woli zbierałam się do wyjścia.Gdy byłam już przy wyjściu to stałam jeszcze chwilkę i zbierałam się gdy nagle w drzwiach minęłam się z…Jono Grant’em,na którego czekałam!!!Nareszcie go spotkałam!!! Gdy minęłam go przy wejściu to byłam taka szczęśliwa.Od razu go przywitałam i…przytuliłam mocno do siebie.Czułam jak odsuwa się odemnie i nie chce mojego uścisku.Mój uścisk nie był za mocny ale ja i tak wyczułam,że niechętnie odbiera moje przytulenie.Było mi z tego powodu smutno ale powinnam to uszanowac.Mimo wszystko go przytuliłam do siebie… Zagadałam do niego od razu co u niego słychac. Odpowiedział mi,że wszystko dobrze.Oznajmiłam mu,że dziś jest mój wielki dzień i zaraz będę porzeprowadzała badanie focusowe,nad którym pracowałam przez ponad dwa tygodnie.Zapytałam się go czy nikogo mu nie przypominam jak tak na mnie patrzy.Odpowiedział mi,że nie wie kogo mu przypominam i zapytał się czy jakieś zwierzątko. Odpowiedziałam mu,że błędnie odpowiedział bo ubrałam się dzisiaj jak…Pledger i czy on pamięta jak to określiłam:”Naszego Pledger’a”. To on wtedy też był przy tym kiedy Pledger mnie przytulił oraz był świadkiem jak zawsze co środę czekałam na Pledger’a bo miałam z nim przecież zajęcia podczas gdy Pledger miał zajęcia z drugim rokiem zarządzania. Gdy Jono Grant nie zgadnął to od razu dla porównania pokazałam mu zdjęcia naszego Pledger’a w aparacie i od razu zauważył wtedy,że rzeczywiście ubrałam się jak on. I zaraz poszedł.Minęłam go w drzwiach.Poszedł na zajęcia a ja musiałam zbierac się na tramwaj i jechac na Sieradzką tam gdzie miałam przeprowadzic moje badanie focusowe. Gdy wyszłąm tymi samymi drzwiami,tymi samymi przed którymi stała i gapiłam się jak ma nadjechac Pledger to po drodze spotkałam jakąś dziewczynę,która stała przed szkołą i paliła papierosa.Zagadałąm do niej a ona mi powiedziała,że mnie zna.Zapytałam sie jej skąd mnie zna to odpowiedziała mi,że przec chwilą jak sobie robiłam sesję zdjęciową z barku uczelnianym to ona to widziała.Pochwaliłam się jej moim badaniem focusowym oraz pokazałam jej zdjęcie mojego Pledger’a i,że dziś wcielę się nieco w jego rolę. Potem poszłam na tramwaj i pojechałam tamgdzie miałam teraz wdrożyc mój plan. Plan.Jeżeli coś zaplanujesz to musisz to popchnąc tak aby wszystko poszło w tym kierunku,w którym miało iśc…
0 Comments
Dzień porachunków…Tak określiłam ten dzień a raczej to sugerowałam w poprzednim poście…To naprawdę musiał byc dzień porachunków.Widziałam się z osobami,których dawno nie widziałam oraz miałam okaze dowiedziec się tego co o mnie naprawdę sądzą…
Tak więc tego dnia akurat nie poszłam do portu.Z lenistwa???Z nudów i chęci urozmaicenia sobie czasu bo w porcie bywałam ostatnio za często???A może z ciekawości co słychac u tej kioskarki??? Tak więc przeszłam przez wyremontowany Plac Powstańców Wielkopolskich i weszłam do jej kiosku.W środku kiedy weszłam to okazało się,że za kioskara gada z jakimś facetem,który u niej coś kupywał.Z początku nie przerywałam jej i rozglądałam się nad tym ile się tu u niej w środku zmieniło.Tak więc jak już wczoraj zauważyłam to gazet ona już nie prowadzi a z tego co mi wczoraj gadała to nie będzie ich prowadziła i jest z tego powodu zadowolona jak sama wczoraj przyznała bo nie musi czytac tych bzdetów.Tak więc rozglądałam się dalej i zauważyłam,że na miejscu gazet są chipsy i kosztują 4 złote za paczkę. Widziałam nowe smaki chipsów i zastanawiałam się nad tym czy kupic ale kasy mi było szkoda bo gdzie indziej widziałam tańsze ceny za paczkę.Gdy ten facet,z którym gadała wyszedł to zagadałam do niej czy pamięta mnie jak razem zawsze rozmawiałyśmy o życie Nadodrza a ona mi odpowiedziała,że tak.Zapytałam się jej czy pamięta jak mi opowiadała o tym Grzelaku czy innych Nadodrzańskich menalach ale ona mi odpowiedziała,że nie pamięta aż takich szczegółów i ja jej jeszcze pamięc takimi informacjami zaśmiecam.Powiedziałam jej,że nic się nie zmieniłam przez ten rok i nie zmienię się nigdy a ona mi odpowiedziała,że jest jej mnie żal bo nie mam rodziny i jestem biedna pod tym względem. Zagadałam do niej czy pamięta jak gadałysmy razem o tym,że chcę kupic Nadodrze oraz o mojej ukochanej słodowni i jej śmierci a ona mi powiedziała,że szkoda jej czasu na poerdoły a ja tylko zaśmiecam jej tym głowę i aż tak dobrej pamięci to ona nie ma. Zagadałam do niej ponownie o to czy ciężko jest prowadzic taki sklep oraz podziwiałam to,że sprowadza najnowsze smaki chipsów.Owszem byłam u niej ale tylko na chwilkę daty 14 października 2008 roku i widziałam jeszcze wtedy gazety z najnowszym numerem Bravo,który miał plakat z Miley Cyrus i fioletowymi balonikami a jako dodatek była smycz ale już ona od paru miesięcy gazet nie prowadzi. Gdy tak rozmawiałam z nią i próbowałam tak z ciekawości nawiązac dialog tak jak to robiłam kiedyś to nagle zadzwoniła jej komórka.Odebrała i to chyba dzwonił jej niepełnosprawny syn.Znam z jej opowieści jej rodzinke bo opowiadała mi o tym,że ma pratnera a z mężem się rozstała oraz opiekuje się niepełnosprawnym synem oraz ma dwie córki z czego jedna z nich jest w Anglii. Podsłyszałam jak kobieta rozmawia przez telefon i mówi coś takiego:”Kochanie!!!Zrobic Ci kanapki z Almette czy z żółtym serem???Nie,nie ma żółtego sera…”.Gdy skończyła rozmawiac to ponownie do niej zagadałam ale nie była zbyt rozmowna.Zaczęłąm się śmiac i wyśmiałam ją z tego textu,który podsłyszałam jak rozmawiała i wytknęłam jej,że ona synusiowi robi kanapki z Almette albo żółtym serem.Ona na to mi odpowiedziała,że to jest miłośc i ja jej nigdy nie zaznam.Nazwała mnie “Psycholem”i powiedziała mi,że widzi,że jestem jakaś chora i jej zdaniem powinnam iśc się leczyc.Wytykała mi,że nie mam rodziny oraz,że nie wiem co to jest miłośc.Powiedziała mi,że na początku naszej znajomości to jeszcze jakąś sympatię do mnie czuła.Ale potem kiedy mnie i moje wypowiedzi bliżej poznała to wiedziała,że jestem “Psycholem”.Powiedziała mi,że było jej od początku mnie żal ale myślała sobie,że mam w sobie jeszcze jakieś uczucia takie jak empatia czy coś w tym stylu ale sie pomyliła co do mnie. Powiedziałam jej,że “Psycholem”to ja nie jestem i czy pamięta jak rok temu płakałam przed nią,że nie znajdę sobie nigdy żadnej pracy a dziś mogę powiedziec,że każdy liczy się z moim zdaniem i mam pracę za 1500 zł na miesiąc.Ona mi odpowiedziała,że jej zdaniem 1500 zł to jest goowno i jak to jej córka mówi,że to są pioeniądze na “przepierdolenie”,które dią w mig.I tak mnie nie raziło jej zdanie. Nagle do jej sklepu wszedł jakiś facet.To był inny facet niż ten,z którym rozmawiała na początku kiedy rozglądałam się za chipsami z ciekawości.Nadal zagadałam ją o te nowe smaki chipsów i zapytałam się jej czy ona je kiedykolwiek próbowała te nowe smaki a ona mi odpowiedziała,że tam są same barwniki oraz chemia to po co to jeśc.Kiedy ten facet co wszedł przec chwilą,podszedł do kasy to ona zagadała do niego czy pamięta Floriannę i wskazała na mnie.Odpowiedział,że nie pamięta a i ja go nawet nie pamiętałam.Dopiero jak ta kioskarka powiedziała mi,że ten facet to jest ten kolega Wiatraka(“Wiatrak”-tak nazywają takiego jednego pijaka z Placu Powstańców Wielkopolskich)co rok temu z nim był tutaj i ja z nimi gadałam to przypomniałam sobie. Kioskarka powiedziała do tego kolegi aby pocałował w rękę na powitanie Królową Nadodrza.On mnie tez nie pamiętał i sam to powiedział a ja powiedziałam,że nie jestem łątwa ani nie dam się całowac w rękę jkaimś pijakom.Na to ta kobieta powiedziała,że ten kolega już nie pije a Wiatrak jest na odwyku.Powiedziałam jej,że nie jestem dziwką aby mnie byle kto całował po ręce a na to ta kioskarka powiedziała,że skoro ja całowanie po ręce nazywam “dawaniem” i porówneniem się do “łatwej”to aż strach pomysloec co byłoby dalej. Ogółem widac,że była nadal,nawet po roku czasu,do mnie wrogo nastawiona.Pamiętam jak w kwietniu 2007 roku zwierzałam się jej,że chcę byc SS Manką albo jak poszłam do niej pożalic się o to,że Michalina W.mnie olewa ale teraz jedyne jak wygląda nasza wymiana zdań to tylko tyle co nic.Dlatego uznałam,że chyba był to dzień porachunków bo rachunki trzeba równac. Kiedy ten pijak sobie poszedł to zapytałam się jej czy pamięta jak gadałam jej o Michalinie i o tym,że mnie olewa i zapytałam się jej czy zna taką i taką(tu wymieniłam imie i nazwisko mojej koleżanki),która mieszka na ul.Henryka Brodatego.Kioskarka powiedziała mi,że nie zna i co innego jakbym się jej pytała o ludzi z jej rocznika a nie o aż tak młodych no i nawet nie wiedziała gdzie leży ul.Henryka Brodatego i zapytała mnie się czy mma na myśli ul.Henryka Pobożnego.Tłumaczyłam jej,że chodzi mi o Brodatego i powiedziałam jej,w która to stronę to odpowiedziała mi,że nie ma takiej ulicy na Nadodrzu tylko jest Henryka Pobożnego bo ona stamtąd pieczywo bierze!!! Jak to nie ma takiej ulicy jak Henryka Brodatego???!!!Ona mieszka na Trzebnickiej i nie wie gdzie jest Brodatego???!!!Głupia baba i tyle!!! Znowu zachichrałam się na cały głos ale kioskarka wyprosiła mnie stąd i powiedziała,że mam więcej już tu nie przychodzic i powiedziała,że na następny raz wywiesi moje zdjęcie i napisze “Zakaz wstępu”. Z jej kiosku wyszłam sama bez tego,że mnie wyprosiła.Jeszcze na pożegnanie powiedziałam jej “spierdalaj”a ona odprowadziła mnie pod wyjście i powiedziała,że to jest jej sklep i pokazała mi przez szybę od drzwi wyjściowych palec środkowy i jęzor.Co za stara baba a zachowuje się na poziomie dziecka!!! Tak czy inaczej już nidy tam do niej nie pójdę.Po co tam poszłam???Bo tak jak wspominałam-chciałam się przekonac czy aby na pewno jest to dzień porachunków. Teraz już tylko kiedy zostało mi trochę czasu ale nie za dużo i nie za mało to postanowiłam się przejechac na moją uczelnię ale najpierw na ulicę Łąkową bo na Sieradzkiej miałąm zajęcia gdzie w życie miałam obracac mój plan badania focusowego… W końcu planowanie nie wystarcza.Trzeba umiec obrócic w życie swój plan oraz odpowiednio go zrealizowac…Nie ważne co powiedzą inni. I to dopiero początek dnia 23 kwietnia 2009.Dnia,w którym to mój plan miał się obrócic w życie… W końcu nastał ten dzień-23 kwietnia 2009 roku.Dzień porachunków???Dzień,w którym to spoczywała na mnie ta odpowiedzialnośc oraz musiałam nie złamac zaufania osób,które mi je ofiarowały???Bo przecież zaufanie to coś czego nie wolno zerwac a raz zerwane może ulec trwałemu zniszczeniu tak więc wzięłam zaufanie oraz całokształt mojej pracy w swoje ręce i w końcu tego dnia miało się wypełnic wszystko co zaplanowałam…
23 kwietnia 2009.Tego dnia jak zwykle wstałam o godzinie 3:30 i czekałam na moje najukochańsze utwory Techno na radiostacji Sunshine Live.Tego dnia padał deszcz ale ja się ty nie przejmowałam.To samo tyczyło się wyczekiwanych utworów bo tak naprawdę to tylko jeden grał mi w głowie-utwór Luminary-Amsterdam(Super 8 Remix).Cały czas obijało mi się w głowie: “Underground or aeroplane Doesn’t matter in the end(…)” Cokolwiek by było-ja musiałam spełnic swój plan.w końcu ludzie,których do tego zaangażowałam mi zaufali.Zaufanie.Czy to nie za wiele.Zaufali mi,akurat mi,która nie jest do nich nikim ważnym ale mi je zaoferowali. Dali mi coś co nie daje się obcemu ale jednak.Zaufanie.to tak dużo co mogłam otrzymac.W końcu chodziło tu o moją pracę nad badaniem focusowym a raczej o współpracę nad badaniem bo przecież czym było by badanie focusowe bez respondentów??? Gdy wychodziłam z domu to kropił deszcz.Moja głupia stara darła się za mną abym wzięła kurtkę ortalionke ale ja nie miałam zamiaru.Wzięłam ze sobą na drogę nożyczki abym miała czym wyciąc rekwizyty do badania focusowego.Wszystko przygotowałam z dokładnością co do jednego.Ubrałam się na turkusowo a stylu Pledger.Podobnie ubrany był Pledger w dniu,w którym mnie przytulił kiedy zrobiliśmy sobie zdjęcie.Nasze wspólne,pierwsze i ostatnie.I wtedy mnie przytulił.Przytulił mnie…Przytulił i czułam się taka szczęsliwa.Najszczęsliwsza na świecie… Ubrałam się tak celowo.Z racji tego,że na respondentach,których wybrałam chciałam zrobic podobne wrażenie jakie robił Pledger…Pledger…Ileż to potrzeba aby pokochac człowieka a potem go stracic…Na zawsze… Gdy wychodziłam z domu około godziny 5:45 to na dworze kropiło.Deszcz spadał po woli kropelkami.Wiedziałam,że idę aby spełnic mój plan. Musiałam go wdrożyc w życie ale jeszcze nie był kompletny.Kompletny będzie tylko wtedy kiedy wprowadzę go w życie i odniesie sukces.Jeśli jest już tak rozplanowany to musi odnieśc sukces.Jeżeli odniesie klapę to też nic się ie stanie… Do pociągu wsiadłam o godzinie 6:18 i poszłam jak zwykle do ostatniego przedziału.Tam gdzie dzień wcześniej siedziałam i zastanawiałam się nad wyborem respondentów.Jeszcze miałam niekompletne rekwizyty,które teraz jadąc pociągiem w ostatnim przedziale wycinałam.Szykowałam biografię polityka,którego wedle mojego scenariusza będziemy analizowac na moim badaniu focusowym oraz wycinałam jego zdjęcia,które mam rozdac respondentom podczas techniki projekcji indywidualnej. Razem ze mną w ostatnim przedziale siedział ten sam kominiarz,który jeździ ze mną na trasie.Zaraz po tym kiedy wycięłam rekwizyty do mojego badania focusowego to ponownie uczyłam się planu mojego scenariusza. Kiedy było już Nadodrze to wysiadłam jak zwykle.Gdy wysiadłam na Nadodrzu to zastanawiałam się co dalej.Czy mam pójśc do portu tam gdzie są pracownicy,którzy się ze mną przyjaźnią czy też może pójśc gdzie indziej???W końcu postanowiłam jedno gdzie pójdę przez ten czas… Pamiętacie zapewne jak na tym blogu daty 13 marca 2008 roku opisywałam,że na kiepski dzień pomaga miłosc to w tym samym poście pisałam o zaprzyjaźnionej kioskarce z Placu Powstańców Wielkopolskich,z którą się pokłóciłam.Pisałam też niedawno,że teraz byłam dzień wcześniej kiedy planowałam to badanie focusowe i opowiadała mi o tym co się przez ten rok wydarzyło kiedy mnie nie było.Tym razem postanowiłam ją odwiedzic ponownie. Pamiętam jak rok wcześniej prawie zawsze chodziłam do niej do kiosku aby sobie pogadac i omówic jak wygląda prawdziwe życie na Nadodrzu.Od ponad roku bo od daty 13 marca 2008 roku tam nie przychodziłam bo byłyśmy pokłócone.Tym razem postanowiłam tam “wparowac” po znajomości jak zwykle aby sobie pogadac po to aby dowiedziec się co się u niej zmieniło od tego czasu… |
O mnie:
Nazywam się Florianna Julita Zimoch. Było, minęło...
November 2022
|