Znam się na ludziach.Realnych ludziach a nie wymyslonych czarodziejkach z Witch’a.Ale niestety ludzie we mnie nie wierzą więc dodatkowo muszę prosic ich o zaufanie…Prędzej by zaufali jakiejś głupiej babcie co ma bachora i jej oddali by swe zaufanie niż komuś takoemu jka mi,który klnie i jest dumny z tego.
Co prawda nie posiadam empatii ale wyczuwam charakter człowieka na kilometr i po jakims czasie obserwując kogoś widzę czy on jest introwertykiem czy cholerykiem. Mogłabym byc menegerką i moje znajomości charakteru ludzkiego oraz odpowiednie podejście jak w przypadku przygotowania badania focusowego z osobami o bardzo odmiennym charakterze pomogłoby mi osiągnąc ten cel. Ale niestety-ludzie dyskryminują mnie ze względu na moją płec i od niemal uroidzenia słyszę,że będe kiedyś zoną i matką…Czy ci ludzie,którzy mi to mówią wiedzą,że każdy z nas ma prawo wyboru do swojego zycia??? Szczególnie moja głupia rodzinka chce abym załozyła własną ale mi to nie w głowie i nie chcę jej miec nigdy!!! Jestem analizatorką i wiem,że ich nacisk na mnie abym to ja miałą rodzinke wynika z ich nastawienia oraz zakomplexienia,które to chcą przelac na mnie.Oni są wrogo nastawieni do homo i nie akceptują także mojej inności,która polega na tym,że chcę byc sama bo dobrze mi z tym.Podobnie jak ludzie homosexualni wybierają sobie partnera tej samej płci to podobnie ja wybrałam tyle,że wybrałam samą siebie bo bycie samym ze sobą i obserowanie tego co dzieje się dookoła to także partnerstwo bo moją partnerką jest muzyka Techno,socjologia oraz analiza i interpretacja otoczenia. Nie posiadam empatii.Nie chcę nawet czuc tego uczucia.Według mnie człowiek powinien zaspokajac tylko i wyłącznie włąsne potrzeby i nic więcej. Denerwuje mnie podejście do dzieci(BACHORÓW!!!). Denerwuje mnie psychologia i jak tylko chwalę się koleżankom o moich umiejętnościach socjologicznych to myla pojęcia i radzą mi abym pracowała jako psycholog czy z dziećmi ale one nawet mnie nie znają i nawet nie wiedzą o czym ja mówię!!!One nie widzą różnicy pomiędzy pojęciem grupa a zespół.One nie widzą tego,że w grupie panują luźne relacje a zespół ma już jakiś cel,do którego dąży i na pewno nie jest to zespół muzyczny!!!One psychologię tłumu i rodzaje tłumu mylą z psychologią jednostki!!!Nie wiedzą,że tłum może byc skandujący czy demonstrujący albo,że relacje w tłumie są przypadkowe!!!One tak samo jak moi starzy nie akceptują mojej partnerki-socjologii i nie zastanawiają się nad tym.Kiedy idą ulicą to na pewno nie analizują po drodze tego co widzą i powiem WAM jedno-one są z ciemnego tłumu bo tłum może byc ciemny. Kolej.Kocham kolej.Kolej życia jak ja to nazywam.To na koleji partneruje mi muzyka Techno,która gra mi w głowie.Uwielbiam chodzic do maszynisty oraz rozmawiac z konduktorami i ich podrywac dla zabawy.Oni o tym wiedzą i nie mają nic przeciwko:)))KIedy daty 22 kwietnia 2009 roku podczas kiedy uczyłam się tej roli moderatora na badanie focusowe w pociągu kiedy wracałam to jak zwykle siedziałam w ostatnim przedziale pociągu.Czytałam i zapamiętywałam słowa i pytania oraz program,który sama ułożyłam i nagle aby się oderwac od tego to zagadałam do jakiegoś faceta co siedział naprzeciwko mnie.Ubrany był jak kolejarz i okazał się nawrt pracownikiem koleji.Najpierw rozmawialiśmy o koleji a potem powiedziałam mu,że pracuję jako menegerka i zapytałam się go czy wie czym jest technostruktura Galbraight’a.Odpowiedział mi,że wie tak więc pochwaliłam się mu,że w związku z tym ludzie tacy jak ja rządzą światem:)))Powiedziałam mu,że zajmuje się wspieraniem DJ’i i jako ich meneger zajmuję się organozowaniem ich koncertów oraz rozważaniem wspólnie z nimi propozycji… Eh…Fajnie nam się gadało.Podczas kiedy rozmawiałam z nim i wracałam do domu daty 22 kwietnia 2009 roku to jeszcze na dodatek patrzyłam przez okno pociągu i za oknem widziałam już jak rozkwitał rzepak.Uwielbiam jak rzepak kwitnie.No i wpadłam wóczas na pomysł,że może rzeczywiście zamiast DJ-ką to zostanę menegerką??? Wcale nie było mi cięzko aby przygotowac badanie focusowe.Najciężej było mi jednak pozyskac zaufanie osób,które do tego badania wybrałam.Byłam jakby ich menegerką i przecież wzięłam odpowiedzialnośc za całokształt tego co planowałam i wdrażałam w życie. Ale niestety-ludzie z mojego otoczenia(na szczęscie nie osoby,które zostały do tego badania przezemnie wybrane)chcięliby na pewno abym planowała nie badanie focusowe tylko macierzyństwo i łykała kwas foliowy oraz szykowała brzuchol na rozciągnięcie skóry przez 9 miesięcy.Nie nawidzę osób,które mają lub chcą miec rodzinę.One mnie atakują to i ja je atakuję. Moją wiedzę i umiejętnośc znajmości na ludziach posiadłam sama.Ja i tylko ja.Denerwują mnie takie stare i wiejskie baby,które rodziły już ocjamniej po 6 razy i jeszcze pomagały bez żadnych kwalifikacji akuszerskich odbierac porody innym kobietom!!!One to się znają bo są grube i wiedzą z doświadczenia kiedy co trzeba i jak.Albo denerwują mnie takie rodzinki wielodzietne.Tam jest bieda i bachory tam bawią się w dom.Najstarsze córki znają się na dzieciach i znają ich potrzeby bo nie dośc,że włąsne w drodze to jeszcze mają mnóstwo rodzeństwa,które muszą oprzątac.I czy to jest normalne???Ale wiadomo-one posiadły tę wiedzę na podstawie tego na co są skazane.To tak samo jak więzień,który siedzi za kratami szkoli tam swoje umiejętności znajomości zachowań ludzkich bo przecież widzi jak zachowują się poszczególni ludzie za kratami i chyba automatycznie chociaż nie do końca świadomie bada ich reakcje na poszczególne bodźce.Przez mały dystans i brak prywatności każdy więzień uczy się jakoś z tym radzic.Najbardziej przyzwyczajeni do tej sytuacji są już stali bywalicy takiego więzienia,dla których ta sytuacja nie jest już nowa aczkolwiek dobrze im się tu zyje i lepiej niż na wolności.Dla nich to normalne. Szczurze życie.Moja koleżanka Julita,daty 23 kwietnia 2009 roku miała ze sobą w szkole jakiś tam numer “Newsweek’a”,w którym to był artykuł o tym jak żyją bachory w Polskich slumsach i tam pisało,że zycie to nie baśń jak we filmie “Slumdog”.Tam właśnie pisało o tym,że biedne bachory bawią się w niby dom gdzie mają niby dzieci a dziewczyny co mają po 15-16 lat też nie aż tak całkiem dawno bawiły się w taki niby dom a teraz same mają własny.Po ich domach gdzie żyją z rodzicami najczęsciej w miłości bo gdzie miłośc tam i bieda to biegają najprawdziwsze szczury!!! Najbardziej popadły mi w pamięc słowa autora tego artykułu,który był w tej gazecie,że małe szczury jeszcze biegają spłoszone i boją się ludzi.Bo muszą nauczyc się jeszcze życ w tym otoczeniu.Dzieci ze slumsów też muszą się odnaleźc w tym życiu.Szczurzym życiu.Mniej wiecej tak to było napisane i pisze to z pamieci. Taka jest prawda.Chodzą do osobnych piaskownic i muszą bawic się z dala od tych lepszych bo każdy jak je widzi to wie kim oni są i skąd przybywają. Nigdy nie chciałabym tak zyc.Nigdy nie chciałabym zyc jako naiwne dziewcze,które nosi w sobie bachora po tym jak niewłaściwie zaufało komuś kto wydawał się wiarygodny i oddało mu siebie bo poszukiwało miłości i akceptacji u kogoś kto usmiechnął się tylko do mnie i powiedział tylko,że mnie lubi i okazywał mi gesty sympatii patrząc mi w oczy a ja myślałabym naiwnie,że to jest miłośc.Kimby on był???Pewnie żonatym bogaczem przed 40-tką bo ja biedne i naiwne dziewczę ze slumsów pragnę miłości i uwagi oraz akceptacji no i po długim życiu w biedzie pragnę także aby materialnie mnie ktoś zaspokoił i ufam takiemu co uśmiechnie sie tylko do mnie a on to wykorzysta bo widzi,że coś do niego czuję. Nigdy nie chciałabym takż zyc a mogę sobie to wyobrazic.Bo po to jest wyobraźnia.Nie tylko do zabawy w Witch’a.Nie tylko to potrafię.Po co więc mamy wyobraźnie jeśli nie po to aby wyobrazic sobie jakby to było.To upokorzenie,które każdy z nas doświadczył.Bo upokorzeniem może byc również wyśmianie,a każdy z nas został chociaż raz w życiu wyśmiany czy odstawiony publicznie do wiatru.Ja sobie to wyobrażam i nie chciałabym tak życ.Każdy zyje sam dla siebie ale niesety ludzie garną się do bliskości i miłości i potem to z tego wychodzi.A przeciez dzieci ze slumsów też garnią się do miłości i przez to są bardziej ufne i bardziej wrażliwe.Właśnie dlatego tak szybko zakładają własne rodziny bo ufają bezgranicznie komus kto tylko okazuje im większe zainteresowanie niż zwykły człowiek i potem się po raz kolejny rozczarowywują.Ale według mnie gdyby nie garnęły się do miłości tylko same wzięły los w swoje własne ręce to pomimo iz nie dorobiłyby się takiego majątku jak ten chłopak z filmu “Slumdog”ale bynajmniej znalazłyby poszanowanie dla własnego ciała i samych siebie niż szukanie bliskości u kogoś kto chce je wykorzystac.A one chcą kochac i chcą ufac. Nie tylko ludzie ze slumsów mają taką potrzebę. Zauważyłam,że przeważnie ludzie zakomplexieni o niespełninonych ambicjach też nachalnie szukają bliskości a swoje niezrealizowane plany przelewają na bliskie osoby.Na przykład kiedy dziewczyna odrzuci zaloty jakiegoś chłopaka lub zerwie z nim po kilku latach chodzenia to potem on z racji tego,że jest zakomplexiony i nie ma godności oraz poczucia własnej wartości i nie liczy sie ze zdaniem tej dziewczyny,że “Nie”to naprawdę “Nie”a nie “Tak” lub “Byc może” to zaraz podejmuje się zamiast walki odzyskania jej w racjonalny sposób typu szczera rozmowa to wydzwania do niej po ileś razy dziennie lub stosuje terror psychiczny w stylu:”Jak do mnie nie wrócisz to się zabiję…”lub co gorsza będzie jej groził,że i ją weźmie ze sobą na tamten świat.Wiadomo,że osoba,która z nim zerwała relacje nie od razu będzie chętna do szczerej rozmowy ale gdyby to była prawdziwa miłośc to bytaki facet poczekał a nie musiał byc od razu i do tego z tą jedna osobą.Czy ta osoba ma byc dla niego tyczką,na któej będzie się podtrzymywał bo sam upada i nie widzi,że może znaleźc miłośc w innej osobie???Według mnie to jest chęc zatkania czarnej dziury w sobie bo człowiek,który jest zakomplexiony to potrzebuje bliskości bo sam nie potrafi sobie poradzic ze sobą. Własnie moi głupkowaci starzy są zakomplexieni a moja głupia stara tak bardzo chciałaby miec wszystko pod kontrolą,że musi mi deptac po zyciu.Nie ochodzi mnie,że to nie “po Bożemu”nie kochac swoich zasranych starych ale jeżeli oni mi na siłę każa miec faceta i bachora lub też samego bachora bo ich zdaniem,który mnie zechce nie biorąc pod uwagę,że bycie samym nie oznacza bycie samotnym,opuszczonym i nieszczęśliwym.To tak samo jakby zmusic kogoś kto jest orientacji homosexualnej aby był na siłe heterosexualny bo to “po Bożemu”.Po co kogoś uszczęśliwiac na siłę??? Gdy miałam 8 lat to za szybko dojrzałam fizycznie co rzucało się w oczy i na tle rówieśniczek zawsze wyglądałam na starszą bo byłam zbyt rozwinięta.Moja głupia stara już zacierała rączki abym to ja poczuła wolę bożą i zrobiła ją babcią jeszcze w wieku kiedy byłam nadtolatką.Każdy w szkole wiedział o tym,że mam już miesiączkę bo moja głupia stara głosno o tym mówiła i podsuwała mi pod nos jakiś synów rolnika i mówiła,że “chłopczyk na Ciebie spojrzał…”i próbowała abym się z nimi zadawała ale ja się nie poddałam i do dziś jej to wypominam.Moja stara to wiejska baba,któa nie liczy się z moim zdaniem!!! Nic tak bardzo nie nawidzę jak wiejskich i niewykształconych bab!!!Pokolenie,z którym chodzę na studia jest rocznikiem 1987-1988 i na pewno wychowywali się na “Sailor Moon”.Ja natomiast pamiętam jeszcze czasy z początku lat 90-tych gdy to TVP 1 i TVP 2 zaczęły swoją karierę na antenie.W roku chyba 1992 lub 1993 TVP2 emitowało takie bajeczki lub też anime bo to produkcji japońskiej jak “Przygody Tomka Sawyer’a”czy…No właśnie.Zaraz to co WAM opiszę.”ANETTE”.Tak.Każdy z tych kto włączył televizor o określonej porze mógł obejrzec historię,którą potem chyba przez 10 lat emitował jeszcze pom niemiecku kanał RTL II.”Anette”to historia o dziewczynie,która mieszka w małej wiosce w górach. Anette przyjaźni się z chłopakiem o imieniu Lucien i jej matka jest w ciązy.Dziewczyna bardzo pragnie miec braciszka i wyczekuje trego dnia kiedy go zobaczy.W chwili kiedy rozpoczyna się akcja serialu to Anette ma 7 lat i chodzi do pierwszej klasy.No i tak czas mija,widz kolejno zapoznaje się z bohaterami az do momentu,który rzuca inny cień na serię.Jej stara zdechła przy porodzie co było nawet pokazane.Gdy zdychała to zdążyła powiedziec do Anette,że to jest jej braciszek,którego tak bardzo wyczekiwała. No i po tym jak zdechła to Anette musi się nim opiekowac i zabiera go nawrt ze sobą do szkoły i budzi to zachwyt i podziw jej kolezanek. To jest ta Annette,która się i uczyła i swojego braciszka bawiła(kojarzy ją ktoś???): I tu zakończę streszczenie pomimo iż tu nie kończy się ta historia.Chodzi mi o ten moment kiedy Anette zabiera swojego brata do szkoły.Jej stara zdechła na własne życzenie przy porodzie to Anette dostała go w spadku i jako kobieta bo już dla niej skończyło się jakby w wieku 7 lat dzieciństwo bo obowiązki,któe teraz wypełnia to są jak obowiązku matki to denerwuje mnie coś takiego co ona robi.Ja na jej miejscu bym na to ch*j kładła i powiedziała,że nie będę robiła za matkę. Ale niestety-tak też i w realu bywa i moja głupia stara chciałaby abym ja miała nawet i w tym wieku lub trochę później własne.Ludzie chcieliby abym ja została taką mamuśką a nic mi bardziej nie przeszkadza jak widok bachora w szkole!!!Jak widzę takie dziewczynki z bachorami na rękach i do tego jak nosza to do szkoły to mam ochotę to wygnac i wprowadzic zakazy!!! Ludzie by tylko patrzyli na to kto ma jaką rodzinkę a jak ktoś jest homo czy białym lub woli byc samotnym i samemu radzic sobie w życiu to go wytykają palcami jakby miał trąd!!!Ludzie mówią homosexualistom czy białym,że sex z osobą o odmiennej płci jest dobry a wiadomo jak zareaguje biały na wieśc o sexie czy homo na wieśc o tym,że ma się wiązac z kims płci przeciwnej.To samo i ja jak ktoś mi życzy abym miała partnera a wolę byc sama to wiem co to znaczy. Dyskryminacja i nietolerancja.Czy ludzie,którzy chcą na siłę kogoś przekonac do swoch poglądów bo tak jest łatwiej i lepiej przypadkiem nie mają życia własnego??? Podobnie jak taka baba co ma 10 bachorów musi przygotowywac dla nich żarcie to ja musiałam bo chciałam przygotowac dla moich 6 wybranych respondentów moje badanie focusowe,w które włożyłam całe serce,siłę i energię.I wcale nie było mi cięzko:)))
0 Comments
Zaufanie…To najważniejsze co może byc.Kiedy komuś kto jest godny zaufania ufamy to wtedy mamy przy nim poczucie bezpieczeństwa…
Ja sama wiem jak to jest i z racji tego,że jestem osobą godną zaufania,taką stabilną tyczką,na której można się podtrzymac i można polegac to zawsze natrafiają się mi jakies bluszcze co chcą się po mnie wspinac… Takie bluszcze mają poczucie bezpieczeństwa bo ja przy nich jestem i im pomagam się utrzymac w równowadze bo one same bez tej tyczki,którą dla nich jestem by się złamały… Zaraz po tym jak się pożegnaliśmy po zejściu z Wzgórza Anders’a to poszłam jeszcze szybko do szkoły aby załatwic potrzebę.Kiedy przy wejściu spotkałam mojego znajomego majstra,którego jeszcze wcześniej jak latałam za koleżankami aby oddac im indexy wtedy co one poszły razem z resztą na to wzgórze to ja zagadałam do majstra,który właśnie reperował jakąś rurę od kanalizacji to teraz miałam okazję się jego zapytac czy skończył już reperowac tę rurę. Oczywiscie,że skończył i teraz spokojnie palił papierosa na dworze przy wejściu razem z szatniarką.Była to już inna szatniarka niż ta co była jeszcze godzinę wcześniej bo zmieniły się na służbie i ta szatniarka co była teraz to powiedziała mi kiedyś,że ja i DJ ROTTWAG świetnie do siebie pasujemy ale ja ją wtedy okrzyczałam,że ja kocham mojego Jono Grant’a:))) Kiedy rozmawiałam przed szkołą z majstrem to zauważyłam jak przed szkoła były na ziemi brudno jakby ktoś rozlał jakiś napój i zsapytałam się majstra czy wie kto tu tak narozlewał a on mi odpowiedział,że to my, studencka brać tak narozlewaliśmy.Tak ale nie ja i ja wcale nie jestem studentką tylk gwiazdą i tyle:))) Zapytał się mnie czy ja nie mam zajęc a ja mu odpowiedziałam,że akurat tyle co skończyłam i DJ LAZARD puścił nas wolno a bylismy z nim na Wzgórzu Anders’a.No i powiedziałam mu,że DJ LAZARD właśnie teraz sobie gdzieś poszedł a on potwierdził,że go tu przec chwilą odchodzącego widział. Kiedy tak porozmawiałam sobie z majstrem to zaraz potem postanowiłam juz sie zbierac na Nadodrze i przed wyjazdem do domu jeszcze tam będę uczyła się mojego scenariusza na jutrzejsze zajęcia. No i jak zwykle wsiadałam do tramwaju bo nie miałam już za dużo czasu na łażenie na nogach no i musiałam moje pytania jakie jutro zadam respondentom nauczyc się na pamięc… Gdy zajechałam na Nadodrze to jak zwykle od razu wysiadłam na Placu Powstańców Wielkopolskich.Tak-widując już go po remoncie nadal nie mogę się przyzwyczaic do tego jaką maszkarą jest teraz… Nie to co kiedyś.Kiedyś to on tętnił życiem i był pełen goforwni i lodziarni a teraz już nie powiem czym jest… Kiedy go widze to mam ochotę na żywca wydrapac oczy temu kto jemu to zrobił… Pamiętacie może tę kioskarkę ze skepu piwnego na Plecu Powstańców Wielkopolskich,do której to daty 13 marca 2008 roku przyszłam i klnęłam a ona mne wygnała i od tamtej pory już się tam nie pokazuję i byłam tylko raz pół roku temu ale tylko na chwilę???Otóż tak-tej własnie daty czyli 22 kwietnia 2009 roku postanowiłam,że znowu tam wpadnę z ciekawości aby zobaczyc czy jeszcze się jej trzyma ten kiosk,który jest jej własnością.Więc weszłam tam do środka i to co tam ujrzałam wzbudziło moje zaskoczenie.W miejscu gdzie zwykle były gazety teraz były poukładane chipsy a gazety były tam chyba ze dwie!!!Ogółem kiosk piwny sie nie zmienił tylko było tam więcej alkoholi i chipsów niż gazet!!!Weszłam głębiej do środka i tam była moja niegdysiejsza znajoma kioskarka,z którą zawsze omawiałam pierdoły o życiu mieszkańców Nadodrza.właśnie kiedy weszłam to ona rozmawiała z jakimś facetem co prawdopodobnie był jej sąsiadem i rozmawiała o kimś ze znajomych z patologii. Postanowiłam zagadac do niej czy mnie pamięta i czy pamięta to jak rozmawiała kiedyś ze mną o zyciu patologii Nadodrzańskiej.Powiedziała mi,ze mnie pamięta ale ona nie rozmawiała ze mną o patologii Nadodrzańskiej tylko ogółem o zyciu w Polsce . Ogółem o życiu w Polsce???Mnie się wydawało,że tylko o Nadodrzańskiej społeczności i zapytałam się jej czy pamięta jak kiedyś mi opowiadała o takim jednym Grzelaku co jest dzieciorobem i na jakąś babę się darł,żeby jej pi*da zgniła.Ta kioskarka powiedziała mi,że Grzelak już dawno nie żyje.Dostał zawału we własnym łózku jakieś 4 miesiące temu.Powiedziała mi,że zna jeszcze wiele innych historii tego typu. Tego Grzelaka opisywałam tutaj: http://elyon.blog.onet.pl/2,ID298992635,DA2008-03-03,index.html Zapytałam jej się z ciekawości czemu nie prowadzi już gazet a ona mi odpowiedziała,że jest bardzo szczęsliwa,że nie prowadzi już gazet bo nie musi już tychg bzdetów czytac no i skończyła jaj sie umowa na gazety.Powiedziała mi,że ten lokal jest jej i jak ona zechce to i jutro może zamknąc ten sklep i sklepu już nie będzie i tyle.Kiedy tak mówiła to rzeczywiście zamykała ale lokal na przerwę… Tyle się dowiedziałam i poszłam dalej na Nadodrze… Pamiętam jak kiedyś ten Plac tętnił życiem.Jaka ja kiedyś byłam szczęsliwa,że jadłam tu lody i gofry i do tego smacznie i tanio…A teraz nic już nie ma.Nic już nie jest jak dawniej. Nie wiem co to był za dzień-22 kwietnia 2009 roku.Na pewno była to środa i wtedy mijała piąta roczinca odkąd po raz pierwszy nazwałam siebie KOUICHI ale czy przypadkiem nie był to też dzien rozrachunków???Czy przypadkiem nie był to dzień,w którym musiałam wziąśc na siebie cały ten bagaż,który powinien sprawiac mi trudnośc ale dawał mi radośc przy samym jego pakowaniu??? Co to był za dzień???Według mnie ten bagaż,którego właśnie tego dnia pazkowałam wcale nie był za cięzki a jego ciężar dodawał mi tylko pewności siebie,że na moich barkach spocznie własnie zaufanie. Zaufanie jakie rozdałam moim respondentom oraz to jakie mają wobec mnie ludzie powoduje,że czuję się o wiele lepiej.Czułam się tak jakbym to ja organizowała inprezę.Bo przecież organizator imprezy musi się liczyc z tym,że ponosi odpowiedzialnośc za całokształt imprezy no i musi się też liczyc,że nie wszystko pójdzie po jego myśli bo są też wredni i pijani klubowicze czy zadymiarze,którzy mogą popsuc imprezę i przy okazji narazic życie innych klubowiczów… Teraz kiedy tego dnia pakowałam ten bagaż i przydzieliłam już role jakie mają odegrac moi respondenci wzięłam za to wszystko odpowiedzialnośc.I następnego dnia kiedy ten bagaż,jaki dziś dokończyłam pakowac rozpakuję to będę dumna z każdej rzeczy jaką tam wpakowałam… Nic już nie miało na mnie wpływu co mogłoby mi popsuc całokształt.I nawet kłótnia z Michaliną czy z DJ’em ROTTWAG’iem oraz to,że coś mogłoby nie iśc po mojej myśli nie zaprzątało mi głowy bo liczyło się tylko to badanie focusowe oraz moja odpowiedzialnośc. No i daty 18 kwietnia 2009 roku o godzinie 21-szej w Szwajcarii wystapił na żywo…mój Florian!!!Swoim powrotem dodał mi sił!!!Powrotem,o który tak bardzo prosiłam!!!Powrotem,na którego tak bardzo czekałam!!! Oto on-daty 18 kwietnia 2009.W tej samej bluzce z czaszką,którą miał na sobie daty 11 maja 2007: To on dodał mi siły.Dziękuję mu za to,że dał znak życia… Kocham Cię-mój Florian’ie!!! Opłaciło się pisac blogi po niemiecku.Może on je czytał i specjalnie założył na tę okazję bluzkę z czaszką,która tak bardzo mi się podoba??? Ich liebe Dich-mein Florian: Tylko dlaczego on tak bardzo przypomina mi mieszankę Pledger’a a trochę ma w sobie z ROTTWAG’a??? Zaufanie…I ja musiałam zaufac ludziom,którym powierzyłam tę współpracę i mianowałam ich respondentami na moim badaniu focusowym…Po tym jak przekazałam Dominice kartkę z opisem kto ma byc kim oraz kazałam jej aby oryginał mi oddała to nie zawiodła mnie i na przerwie szybko wykonała xerokopię tej kartki.Tyle,że tylko dla siebie a prosiłam ją aby sxerowała dla kazdego ale nie szkodzi bo jak się okazało osoby chętne do współpracy postanowiły zapamiętac jak się nazywają w tym badaniu i jakie funkcje pełnią.Dominika się mnie zapytała z ciekawości dlaczego ja ją zrobiłam taką starą i czy nie mogłam jej dac lat na przykład 21 a nie aż 32 ale ja jej powiedziałam,że ja studentów nie nawidze i wzięłam do tej roboty grupę expertów do spraw kreowania wizerunku z pewnym doświadczeniem a nie grupę studencką czy osoby bardzo młode i dpiero co uczące się posługiwac na rynku pracy.Dominika na szczęscie to zrozumiała.
Zaufanie…Ilez wysiłku w to co robię włożyłam i pracowałam nad tym ale do samej siebie mam zaufanie bo ja zawsze się wygrzebuję w porę i nie jestem leniwa ale czy osoby,którym powierzyłam te role aby na pewno mnie nie zawiodą???Tak więc z racji tego,że nie było Oli,którą chciałam wziąśc do badania to Kasi już kazałam ćwiczyc i zapamiętac,że będzie mówiła podczas przedstawiania się na moim badaniu,ze:”Katarzyna Lupowska.Kreatorka osobowości.Lat 40.”i tylko tyle.Do reszty niech ma zaufanie.No i tak uczyłam się już na pamięc swojego scenariusza,który przygotowałam i wiedziałam,że musi się udac.W międzyczasie musiałam jeszcze rozdac indexy osobom z tamtej drugiej grupy ale trudno mi było ich znaleźc z racji tego,że gdzieś poleźli a powinni miec zajęcia.Kiedy wyszłam z sali i nadusiłam na klamke od ich sali to była zamknięta więc razem z indexami w ręku zeszłam na dół aby ich poszukac.Zapytałam się szatniarki czy nie widziała nigdzie moich koleżanek z tamtej grupy ale odpowiedziała mi,że widziała,że gdzieś poszły i pewnie są na ławkach w parku i mam ich tam poszukac.Ale ja nie będę za nimi latała z tymi indexami bo jeszcze by mi z ręki wypadły a myślałam,że są w sali ale chyba wylazły gdzieś na wagary czy piwko i wróciłam się do swojej sali na zajęcia.W międzyczasie ze dwa razy odwiedzałam muszlę klozetową i rozdałam indexy tym właścicielom,których napotkałam.Na zajęciach moja koleżanka z grupy Magda P.,zapytała się czy mam jej index ale ja odpowiedziałam,że nie widziałam i jeżeli go nie mam to albo komus dałam albo nie otrzymała go i ma się zgłosic do dziekanatu.Magda mi powiedziała,że mam nikomu nie dawac jej indexu a ja jej odpowiedziała,że nie dawałam nikomu i jakbym miała to bym jej osobiście dała a potem Magda przypomniała sobie,że na ten miesiąc nie zapłaciła czesnego i przez to już rozumie czemu nie mam jej indexu. Na następnych zajęciach czyli ćwiczeniach z DJ LAZARD’em postanowił,ze pójdziemy wszyscy na Wzgórze Anders’a porozmawiac o tym co to jest przestrzeń.Juz rozumiem dlaczego tamtej grupy nie było w sali-bo poszedł z nimi na Wzgórze Anders’a!!!Tak więc i nam powiedział,że zaprowadzi nas tam.Podczas kiedy szliśmy na to wzgórze to taki jeden głupi Mariusz co kiedyś udawaliśmy razem dla zabawy małżeństwo Caucesco i ja byłam Caucesco a on był moją małżonką Eleną to ten Mariusz próbował do mnie zagadac ale mu się nie udało.Próbował zwrócic na siebie uwagę dziecinnym zachowaniem ale też mu się to nie udało!!!Obraziłam się na niego od daty 17 kwietnia 2009 roku kiedy to zadał mi pytanie dlaczego nie chcę miec bachorów.Kiedy usłyszał odpowiedź to go to nie satysfakcjonowało i powiedział mi,że mam się do niego nie odzywac bo on mnie kochał ale ja mu złamałam serce samym tym,że nie chcę miec bachorów.No i słowa dotrzymałam ja i się na niego obraziłam i nie odzywam się do niego ale on do mnie tak.Podczas kiedy przechodzilismy przez szatnię to on nadal próbował do mnie zagadywac ale ja w końcu miałam go dosyc i naklnęłam na niego:”Spierdalaj Ty ch*ju!!!”.Kiedy szatniarka to usłyszała to aż się zaśmiała bo przypomniało jej się jak ja parę dni wcześniej krzyczałam przy niej na DJ’a ROTTWAG’a…Tak,mam to jeszcze przed oczami kiedy mi powiedziała: “Dziewczyno,dlaczego tak klniesz???”a ja krzyknęłam na nią:”Od kiedy jesteśmy sobie na “TY”???”.Tak więc wiem z czego dokładnie się smiała i pewnie myśli sobie,że każdego tak traktuję czy ona go zna czy nie zna i to wzbudziło w niej śmiech.Podczas kiedy szlismy równym krokiem to po drodze zagdał do mnie ten głupi Krzysiek co mnie w zeszłym roku do pani Pledger podał i co mu się urodził śmierdzący bachor i zapytał się mnie dalczego ja tak wyzywam Mariusza no to mu opowiedziałamm,że przez to,że sam się o to prosił bo wytykał mi,że skoro nie chcę miec bachorów to nie będzie ze mną gadał i już tak więc spełniam jego prośbę i on się jeszcze sam odzywa.Krzysiek był zdziwiony tym,że mówię na niego “Mariusz”a nie”Elena”jak zwykle ale ja mu powiedziała,że już nie ma żadnej Eleny. Powiedziałam Krzyśkowi,że szkoda mi czasu na takich głupich ludzi jak ten Mariusz i jestem filozofką a wierze w filozofię egzystencjonalizmu,która zakłada,że dziecko to pusta istota i nie jest człowiekiem a człowiekiem staje się wtedy kiedy coś już przeżyje. Krzysiek powiedział mi,że jestem jego zdaniem filozoką z głową w chmurach.Powiedziałam Krzyśkowi,że jego zasrany fasol co jego żonie siedział w pi*dzie nie jest człowiekiem tylko fasolą a Krzysiek mi powiedział,że jego fasol już dawno z pi*dy wylazł i ma już 7 miesięcy czy ileś tam. Przy wchodzeniu na Wzgórze Anders’a zapytałam się Krzyśka czy wie może który to filozof zmarł na chorobę weneryczną a on mi odpowiedział,ze niestety nie wie ale wtedy to były takie czasy,że ludzie umierali na takie choroby.Kiedy przyszło mi wejśc na Wzgórze Anders’a to miałam z tym duże trudności.Nie potrafiłam się utrzymac a siła grawitacji ciągnęła mnie ku dołowi…Krzyczałam i bałam się,że upadnę kiedy nagle Piotrek S.,usłyszał mój krzyk i wziął mnie podciągnął za rękę tak,że doszłam dzięki jego pomocy na Wzgórze. Szlismy wszyscy na sam szczyt wzgórza.Rozsiadliśmy się w kręgu a dookoła nas było jeszcze mnóstwo innych ludzi,którzy pili i śmiali sie lub opalali.DJ LAZARAD opowiadał i przestrzeni i pytał się nas czy lepiej mają się bloki po tamtej stronie Wzgórza czy tamte bliżej centrum no i padała odpowiedź,że te bliżej centrum. Kiedy tak inni się usadowili to siedziałam obok tego głupiego Krzyśka,na którym położyła się Anka W. Zapytałam się Krzyśka czy Anka to jego nowa dziewczyna i co na to powie jego zasrana żoneczka i fasol z pi*dy a Anka powiedziała do Krzyśka,że na jego miejscu by mi dawno najebała za te słowa a Krzysiek nic nie odpowiedział.Powiedział do mnie tylko,ze “młoda” czyli Anka nie miała sobie gdzie odpocząc i tyle. Jeszcze po mojej lewej stronie usadowione były Dominika oraz Basia(ta co lubi DJ ARMIN). Powiedziałam do Dominiki czy pamięta swoją rolę i poi raz kolejny pytała się czy mnie nie zawiedzie a Dominika powiedziała,że mogę na nią liczyc.Za to ja się wzięłam do roboty i wzięłam scenariusz,który napisałam do swojego badania i wzięłam i uczyłam się go tak aby nikt mi nie zaglądał przez ramię o jakiej tematyce ma byc to badanie focusowe.Kiedy tak pochylona uczyłam się na pamięc programu to przy okazji dla odprężenia szukałam też wzrokiem w trawie czterolistnej koniczynki,której niestety nie znalazłam.Kiedy tak się pochylałam nad trawą to Rafał śmiał się ze mnie widząc moje okulary na daszku i powiedział do kolegi co siedział obok niego,że wyglądam jak Spiderman ale ja nie zwracałam na nich uwagi a jedyne o co się go zapytałam to czy ma mnie na mysli ale zaprzeczył. No i czytałam dalej mój scenariusz i uczyłam się pytań oraz programu na pamięc… Nie przeszkadzało mi nawet to,że na chwilę DJ LAZARD przerwał swój wykłąd na górce i każdy się zaśmiał z tego bo jakiś facet co popisywał się na motorcyklu na tym Wzgórzu wywalił się ale na szczęscie nic się mu nie stało ale każdy miał ubaw z niego po pachy. Musiałam nauczyc się tego co planowałam.To był przedsmak tego co szykowałam do zaserowania na jutro. Kiedy DJ LAZARD skończył wykład i wszyscy ruszyliśmy do drogi to nie zauważyłam dziury pod nogami i wywaliłam się prosto na moje lewe kolano!!!Dobrze,że nie rozdarłam sobie spodni tak jak kiedyś ale trochę je sobie ubrudziłam ale zdązyłam je sobie otrzepac,że nic nie było widac ale każdy zamiast się mie zapytac czy nic mi nie jest to jeszcze się ze mnie śmiał!!!Co to za młodzież???!!!Nikt z moich kolegów i koleżanek nie zainteresował sie moim upadkiem tylko sie smiał ale mi nie było wcale do śmiechu!!! Kiedy schodzilismy ze Wzgórza Anders’a to na dodatek ten głupi Mariusz co go kiedyś nazywałam Eleną kopnął mnie w tyłek a Rafał zapytał się:”Kto kopnął Florę w tyłek???”.Tego było już za wiele ale musiałam się opanowac bo jutro czekało mnie ważne wydarzenie!!! Według mnie Mariusz jest bardzo nieodpowiedzialny i zachowuje się bardzo dziecinnie jak na swój wiek a jego wypowiedzi oraz dziecinne zachowanie i chęc zwrócenia na siebie uwagi świadczą o tym tym bardziej.Gdyby był odpowiedzialny to zachowywałby się normalnie a nie jak szczeniak kopał od tyłu w 4 litery bo takie zachowanie jeszcze jest wybaczalne w liceum ale nie na studiach!!! Kiedy już zeszłam z Wzgórza Anders’a to nagle zauważyłam,że Rafał ma na sobie bluzkę z napisem “ROTATION”co kojarzyło mi się z nazwą “DJ ROTTWAG”.Zapytałam się Rafała skąd on ma taką fajną bluzkę z…ROTTWAG’iem i czy mogę ją sfotografowac.Rafał się zgodził ale na fotografowanie bluzki ale nie jego twarzy i sfotografowałam bluzkę z napisem “ROTATION”. Zaufanie.Rafał miał do mnie zaufanie,że sfotografuję nie jego twarz tylko tę jego bluzkę i jego nie zawiodłam pomimo iż się ze mnie wyśmiewał.Zaufanie.To najważniejsze co może byc… Z ręką na sercu zapewniam,że jestem godna zaufania… Zaufanie…Czym tak naprawdę jest zaufanie???Zaufanie to nic innego jak odpowiedzialnośc,która na nas spoczywa z racji tego,że ktoś kto nam ufa daje nam odpowiedzialnosc za to co robimy na przykład z powierzoną nam rzeczą i jesli ją zniszczymy to musimy ponieśc za to konsekwencje a na tym ucierpi zaufanie, którym już ten ktoś kogo zaiwdliśmy nas nie obdarzy…
We wszystko co robię wkładam całe serce.Jeśli ktoś mi ufa to na pewno go nie zawiodę ale największym wyzwaniem jest zaufanie większej ilości ludzi do mnie,który na dodatek mają odmienne charaktery i znają mnie tyle o ile i jeszcze nie wiedzą na co mnie stac…Właśnie tak-teraz po odwiedzeniu Izy kiedy wyszłam z budynku na ul.Łąkowej to musiałam już po woli myślec o tym jakby tu pozyskac zaufanie osób,które wybrałam do mojego badania focusowego i jakby to im odpowiednio przekazac… Po tym jak wyszłam z budynku mojej szkoły to tam niedaleko jest Dom Handlowy Podwale.Weszłam na chwile do środka i zauważyłam tam szyld reklamujący barek “PODWALE”,gdzie to na tablicy były wypisane ceny potraw.Od razu chciałam się przy tej tablicy sfotografowac bo pomyślałam sobie o tym by tu kiedyś wpadnąc i zjeśc cos oraz opisac to na moim blogu,którego w całości poświęciłam kuchni Nadodrza i jest to blog: http://hay-lin.blog.onet.pl Długo stałam przy tej tabliczce z prośbą o to aby mnie ktoś sfotografował przy niej z racji tego,że każdego kogo porosiłam to albo nie miał czasu albo nie reagował na moje prośby.W końcu jakiś młody chłopak,którego poprosiłam zgodził się mi zrobic dwa zdjęcia na tle tej tablicy reklamującej Podwalański Bar.Kiedy cyknął mi dwa zdjęcia o co go prosiłam bo w razie gdyby jedno nie wyszło to wybiorę sobie jakieś z tych dwóch bo to różnej jakości wychodzi to nie zabrałam mu dużo czasu.Potem musiałam iśc na tramwaj,który zawiózł mnie na zajęcia na ul.Sieradzką.Kiedy wsiadałam do tramwaju to zauważyłam,że ten sam chłopak,który robił mi przec chwilą zdjęcia też wsiada do tego samego tramwaju co ja i uznałam to za oznakę szczęscia,że dziś już drugi raz się widzimy. Stanęłam na samym końcu ostatniego wagonu tramwaju tak abym mogła się stabilnie oprzec z moim plecakiem pełnym indexów i tak abym mogła podziwiac jak to co jest za mną zostaje w tyle jak tramwaj odjeżdża.No i tramwaj ruszył ale mną strasznie telepotało bo źle się oparłam i razem z tym plecakiem się poobijałam ale na szczęscie za indexy jestem taka odpowiedzialna,że nic im nigdy się nie stanie nawet przy moich extremelnych przygodach:))) Gdy zajechałam i zaszłąm na uczelnię to od razu już na zajęciach,które prowadził DJ LAZARD zaczęłam segregowac indexy dla tych osób,które przyszły na wykład aby dac im jako pierwszym i tak oto Gutek i Paulina oraz Pioterk S.dostali swoje indexy jako pierwsi.Także Kaśka i Julita,które siedziały za mną z tyłu w ławce dostały swoje indexy ale Kaśce za to jaką przepytywanke urządziła mi przed świętami na temat tego dlaczego ja nie nawidze rodzinek oraz tego,cytuję:”Czy moja mama też ma takie szerokie biodra jak ja…”czy”Gdzie pracuje Twoja mama???”tak bardzo mnie wkurzyła tymi pytaniami,że przy tym jak dawałam jej index to powiedziałam jej:”Masz Marycha!!!”bo na drugie ona ma Maria.Zapytała się mnie o co mi się rozchodzi no to odpowiedziałam jej,że za te pytania ale za to powiedziałam jej,że mam ją za liście osó rezerwowych do mojego badania focusowego,do którego scenariusz już przygotowywałam od dwóch tygodni i kiedy były te durne święta.Była na liście rezerwowych jakby Ola R.z drugiej grupy,która miała byc na moim badaniu nie pojawiła się.Poinformowałam Kaśkę o moim planie badania focusowego ale nie zdradziłam szczegółów ani też tematu jaki będziemy omawiac… Kiedy tak na ćwiczenia zaczęli się po woli wszyscy schodzic ale nie do końca to kiedy szłam do muszli klozetowej jeszcze na wykładzie DJ’a LAZARD’a to za drzwiami znalazłam Maćka,który był mi potrzebny jako respondent do mojego badania focusowego.Zagadałam go o to czy będzie dzisiaj Dominika bo ona też mi będzie potrzebna no i nie zdradziłam tematu tylko powiedziałam Maćkowi,że na moim badaniu będzie musiał powiedziec,że nazywa się Technowski.Maciek powiedział,że zapamięta ale jak się później po tym jak wracałam z muszli okazało to nie on ma się nazywac Technowski tylko Grant!!!Jonathan Grant!!!Przypomniałam sobie no i już po woli zaczęłam się uczyc swojego scenariusza na pamięc!!!Kiedy tak wtajemniczałam Maćka w mój plan to obok niego siedział Paweł K.,który zawsze mi dokucza i pamiętam jak pół roku wcześniej powiedział mi,że mam talent aktorski i tym sposobem doprowadził mnie do płaczu bo ja nie nawidzę aktorek i chciałabym zostac moderatorką na badaniu focusowym no i już po woli się do tej roli przygotowywałam!!!Kiedy płakałam przed DJ’em ROTTWAG’iem,że Paweł K.mi powiedział,że mam talent aktorski to DJ ROTTWAG mi powiedział,że mam nie zwracac na to uwagi a im częsciej mi będzie ktoś to mówił to mam zobojętniec na to.Nie rozumiał moich uczuc bo mi już od dawna gadano,że nadaję się na aktorkę czy modelkę niż na pracowniczkę naukową a DJ ROTTWAG mnie wcale nie zna!!! Tym razem Paweł K.,powiedział do mnie kiedy tak tłumaczyłam Maćkowi jak ma się nazywac oraz jaki zawód będzie pełnił to Paweł K.powiedział,że przypominam jemu Kasię Cichopek podczas prowadzenia “Jak oni śpiewają”!!!Wkurzyłam się za to na niego ale nie dałam tego po sobgie poznac bo jutro miałam wielki występ jako moderatorka na moim własnym badaniu focosowym. Długo mi zajęło pójście do muszli.Gdy wróciłam z powrotem na wykład to rozmawiałam jeszcze z Kasią,że w razie jakby Oli nie było to ona za nią wskoczy i powie,że nazywa się Katarzyna Lupowska,ma 40 lat i jest kreatorką osobowości.Kasia powiedziała,że zapamięta sobie to co ma powiedziec ale myslałam,że jednak Ola wystąpi w moim badaniu.Kasia powiedziała mi,że ma znajomego,który nazywa się Lupowski i on mieszka właśnie w Niemczech.Ja to nazwisko spolszczyłam i wzięłam to od nazwy zespołu LOOPO INC-Cold Mountain,który właśnie dziś,daty 22 kwietnia 2009 roku bo to ciągle jeden i ten sam dzień,dał mi siłę będąc rano ale to dziś także Luminary-Amsterdam daje mi siłę i coś mi gra w głowie.Żaliłam się Kasi,że wczoraj jak układałam sobie fryzurę to ułożyłam sobie taką,którą miałam kiedyś bez grzywki jak zaczynałam studia i zrobiłam sobie tak na sztucznie aby wyglądały na większe moje koki i Kasia mi powiedziała,że widac,że jakby mi te koki odrosły ale jeszcze muszę poczekac. No i tak rozmawiałyśmy sobie aż w końcu skończył się wykład.W międzyczasie kiedy była już przerwa to szukałam Dominiki bo Maćka już znalazłam no i potrzebowałam jeszcze Bebes’a,Bartka i Krzyśka oraz Oli.Oli nigdzie tego dnia nie widziałam ale za to dogadałam się z Bebes’em,Bartkiem no i Krzyśkiem. Wszyscy zgodzili się do wzięcia udziału w moim badaniu focusowym.Tylko,że prosili mnie o to bym im napisała na kartce co i kiedy mięli powiedziec ale ja im dałam tylko podział na to kto kim jest bo przecież co by to było za badanie focusowe bez zaskoczenia i szczerej opinii respondenta no i do diabła wtedy jakbym im pisała co mają gadac to to by było wszystko wyreżyserowane a nie na prawdę a tu nie o to się rozchodziło!!!Nie dałam im tematu i słusznie zrobiłam bo to jest właśnie po to badanie focusowe aby respondenci byli zaskoczeni no i scenariusz jest dla moderatora czyli w tym wypadku mnie!!!Poprosiłam ich o zaufanie do mnie i nigdy nie byłam tak poważna i zdecydowana jak wtedy!!! Zaufali mi.Zaufanie-bo przecież po to jest zaufanie…W międzyczasie Rafał,który wywróżył mi miłośc z DJ’em ROTTWAG’iem i nie udało mu się oraz ten Paweł K. to naśmiewali się ze mnie i mówili mi,że mam talent reżyserski.Ja się nimi nie przejmowałam a Dominice jako głównej odpowiedzialnej za całą scenerię dałam kartkę do sxerowania z rozpiską kto kim ma byc oraz jacy są uczestnicy badania i oto co zdradziłam na tej kartce co jej dałam do sxerowania: Uczestnicy badania: Osoby mające doświadczenie w sprawie kreowania wizerunku(menegerowie,kreatorzy osobowości, kreatorzy wizerunku,DJ’e,socjologowie oraz politologowie),indywidualnego oraz całego ugrupowania, posiadające bogate doświadczenia pracy nad kreowaniem wizerunku,jego analizą i interpretacją. Kobiety oraz mężczyźni,wybór metodą analizy,w grupie wiekowej pomiędzy 30 a 40 rokiem życia. I podział na role: Bartek:Politolog,30 lat,Marek Pledger Maciek:Socjolog,34 lata,Jonathan Grant Dominika:Meneger,32 lata,Doriana Armin Ola:Kreatorka osobowości,40 lat,Ola Lupowska Bebes:Kreator wizerunku,Matthias Technowski,lat 39 Krzysiek W.:DJ,DJ ROTTWAG,lat 35 Tylko tyle im ujawniłam kim są oraz jakie będą mieli funkcje i jak mają się przedstawic na badaniu.Reszta to już moja robota i odpowiedzialnośc.Zaufałam im,że mnie nie zawiodą tak samo jak oni musięli mi ufac przy tym kiedy nie dałam im tematu do badania… Bo najważniejsze jest zaufanie i odpowiedzialnośc, które na mnie spoczywały… Marzenia.Są po to aby je realizowac.Nawet jeżeli wydają się nie byc osiągalne to trzeba wnie wierzyc bo przeciez to one nas uskrzydlają i dodają nam sił. Przyjemnie jest sobie pomarzyc a szczególnie kiedy czujemy,że nic się nam nie udaje to wtedy sięgamy do marzeń…Z pozoru nawet głupia myśl może przerodzic się w cos co stanie się prawdą.Jak ktoś chce latac ale jak wiadomo ludzie skrzydeł nie mają to może kupic sobie paralotnię lub otworzyc sklep z latawcami i kiedy na przykład będzie wodził wzrokiem jak szybuje latawiec to sam będzie się czuł jakby to ona wznosił się w przestworza…
Moim marzeniem od kwietnia 2007 roku jest studiowanie transportu śródlądowego oraz bycie kierowniczką portu i chciałabym zarządzac barkami,które tam pływają.Nie wiem jak wygląda ten wyburzony port na Popowicach ale chciałabym go kiedyś ujrzec na żywo ale ja nawet nie wiem jak mam tam dojechac!!!Z tego co mi powiedział kierownik portu to gdzieś we Wrocławiu mają otwierac kierunek studiów właśnie transport śródlądowy!!!Wtedy ja tam pójdę i spełnię moje marzenie… Pamiętam jak w zeszłym roku,moja koleżanka z grupy,Kasia chciała pójśc studiowac drugi kierunek i pytała się o radę pana Grant’a,który wówczas wykładał nam naukę o polityce.Pytała się go co on o tym sądzi a ja wtedy zakochana po uszy i w panu Grancie i w panu Pledger’ze przerwałam im rozmowę bo to było po zajęciach i krzyczałam na cały głos,że ja też chcę iśc studiowac drugi kierunek i będzie to transport śródlądowy!!!Ja chcę i tyle!!!I postawię na swoim!!!No to wtedy pan Grant powiedział mi,że jak chcę to niech to idę studiowac.A co do Kasi to od października 2008 roku studiuje zaocznie drugi kierunek-prawo,o którym marzyła pół roku wcześniej i musi się dużo uczyc aby zostac panią prawnik.Tak więc nauki ma podwójnie bo studiuje także dziennie ze mną politologię.Życzę jej z całego serca aby została prawniczką tak jak sobie życzy.No i jako przyszła pani prawnik będzie musiała byc osobą bardzo odpowiedzialną i ludzie powinni miec do niej zaufanie,że sprawy prawne,które jej powierzą są w dobrych rękach. Odpowiedzialnośc i zaufanie…Jak bardzo często te dwa pojęcia przeplatają się przez nasze życie…Robią to tak,że nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy ile to od nich zależy.Od tego może nawet zależec czyjeś życie lub jak potoczą się dalej sprawy(nie muszą byc sądowe)… Kiedy tak po tym jak się wysikałam za tą budką w porcie szłam w stronę mostka to po drodze spotkałam pracującego przy koparce i przenoszącego nią piach mojego znajomego pracownika portu i kazałam mu pozdrowic resztę.Powiedział,że pozdrowi.Potem szłąm dalej i usiadłam na mostku w porcie.Gdy na nim usiadłam to myślałam sobie nadal o DJ’u ROTTWAG’u,z którym się pokłóciłam i rozstałam na zawsze daty 19 kwietnia 2009 roku.Siedziałam na mostku i patrzyłam tak samo jak parę dni wcześniej na muszlę,która uwrzęzła między schodkami a mostkiem.Była nawet duża i już te pare dni wcześniej się nad tym zastanawiałam czy mogłabym po tę muszlę sięgnąc ale nie miałam po co bo mogłabym upaśc do wody i sie utopic a na dodatek ta muszla nie była warta mojego poswięcenia.Wiem w co w danej chwili włozyc mój zapał i energię.Rozumuję z głową i jestem z tego powodu szczęsliwa… Zanim chciałam studiowac transport śródlądowy to chciałam byc filozofką o czym nawet pisałam jak zakładałam tego bloga.Wtedy dopiero zaczynałąm się rozkręcac i pisałam tak aby przygotowac stipniowo czytelnika na treści tu zawarte.Pisałam krócej ale te same mądrości bo ktoś kto zaczynał czytac mojego bloga nie chciałby czytac naukowych wywodów ale teraz już pewnie idzie się przyzwyczaic do tego co tu piszę… Ale niestety wylądowałam na politologii i nie jestem z tego powodu zadowolona.Bo nie interesuje mnie dziecinny ale śmieszny spór prezydenta i premiera o samolot oraz to czy Andrzej Lepper był ojcem dziecka takiej i takiej.Cała ta polityka to jedna wielka komedia i nic więcej… Kiedy tak siedziałam w porcie i siedziałam na mostku to widziałam z daleka jak moi znajomi pracownicy portu,którzy tydzień wcześniej się ze mnie wysmiewali,że mnie zgwałcą w tym porcie no i wrzucą do krzaków to widziałam ich przy pracy.Widziałam jak żuraw,którego nazwałam ANTONIO na cześc mojego najukochańszego filozof’a Antoni’ego K.,który mi wykłądał filozofię ale nigdy nie miałam okazji aby go lepiej poznac bo nie chodziłam do niego na zajęcia z racji tego,że były o godzinie 14:30 do 16:10 a ja o 16:10 miałam wówczas ostatni pociąg do domu to nie miałam okazji by go bliżej poznac.Jedyne co dla mnie zrobił to dał mi szansę zaliczenia i zaliczyłam u niego pomimo iż nie chodziłam to zdałam za pierwszym podejściem na 3 a ten głupi Krzysiek,który mnie podał do pani Pledger i chciał abym wyleciała za samo to,że pisałam na moim bligu aby mu ten jego jebany bachor zdechnął co siedział jego żonie w pi*dzie to on pomimo iż chodził to nie zdał!!!Ale za to potem Krzysiek za drugim podejściem zdał na 5 i chwali mi się,że zdał na 5 a ja tylko na 3 ale co innego jest za drugim podejściem a co innego od razu za pierwszym i do tego jeszcze jak nie chodziłam ale na filozofii się znam:))) A tak wygląda mój najukochańszy ANTONIO z portu,który jest żurawiem i cięzko pracuje i też jest odpowiedzialny za to czy przypadkiem kogoś nie uderzy z całej siły jak przesypuje piach: Gdy tak przyglądałam się pracownikom portu to nagle i oni mnie na drugim brzegu zauważyli i wołali za mną to co ja zwykle wołam:”Mój ANTONIO!!!”.Bo tak zwykle wołam do tego żurawia z portu,który jest naprzeciwko mostka.Gdy tak wołali to ja odmachałam im i krzyczałam “HEYO!!!”a oni mi odmachali i byłam szczęsliwa. Postanowiłam się zbierac po mału do szkoły bo przecież jeszcze miałam odwiedzic Izę,moją koleżankę,która pracuje w barze uczelnianym na ul.Łąkowej no i musiałam dokończyc mój plan badania focusowego czyli zebrac do tego odpowiednich ludzi do badania. Gdy szłam z portu to moi znajomi pracownicy,którzy właśnie z drugiego końca dojechali tu przed wejście do portu wołali za mną jadąc na wózku widłowym:”HEYO!!!Mój ANTONIO!!!”.Ja też im odkrzykłam to samo i podbiegłam do nich i zapytałam się co słychac u nich a oni odpowiedzieli,że dobrze:))) Potem szłam z powrotem po torach aby dojśc do Nadodrza i stamtąd wyszłam na Plac Powstańców Wielkopolskich na Nadodrzu gdzie wsiadłam w tramwaj i pojechałam do Izy na ul.Łąkową.Kiedy zajechałam to była tam już Iza i pochwaliłam jej się,że jutro będę moderatorką na badaniu focusowym,które mam przeprowadzic na zajęciach i z tego powodu się cieszę.Iza tez się cieszyła i zapytała się mnie czy ja mam długie włosy.No tak-koki nie ułożyły mi się jak trzeba a włosy to ja mam przeciętnej długości a nie nawidzę rozpuszczonych włosów bo to podnieca spermidłą czyli facetów i oni lubią jak baby mają rozpuszczone włosy i ich to tak podnieca,że zaraz by się z każdą przespali i miękną na ich widok.Ja nie nawidze podniecac kogokolwiek,lesbijką też chyba nie jestem a jedyne na czym mi zalezy to na zachowaniu trzeźwości umysłu.Jak u dziewczyn widzę piękne i zadbane rozpuszczone włosy to nie krytykuję ich za to bo to ich włosy a jedynie podziwiam to jak o nie dbają i chwalę je szczerze.To nie oznacza się,że i ja musze miec takie włosy jak one bo przeciez każdy z nas jest inny i każdemu dobrze w tym w czym się dobrze czuje i jak się ktoś czuje dobrze w rozpuszczonych włosach to dobrze jemu w tym a jak ktoś nie lubi nosci rozpuszczonych włosów to niech nie nosi bo tak mu wygodnie lub lubi nosic koki tak jak ja i tyle:))) Piękne ciuchy czy włosy to ja chwalę ale za to nigdy w życiu nie pochwaliłabym siedzącego w wózku czy na rękach śmierdzącego bachora oraz mamuśki i tyle!!!Nie rozumiem jakże się można zachwycac pustą istotą jaką jest bachor i jestem za filozofią egzystencjonalizmu i on zakłąda,że człowiek rodzi się pusty bez żadnej istoty a dorosły człowiek jest wolny i tyle:))) Gdy tak rozmawiałam sobie z Izą w barze to wyczekiwałam mojego najukochańszego pana Grant’a,o którym tak dużo na moich blogach piszę:)))No i w końcu nadszedł:)))Kiedy nadszedł to chciałam go przytulic i odprowadziłam go pod jego salę ale on co prawda był miły lecz niestety odegnał mnie do nauki:(((Zapytał mnie się czemu nie jestem na zajeciach ale ja mu odpowiedziałam,że pierwszy mam wykład z DJ’em LAZARD’em i mogę się spóźnic.DJ LAZARD jest najlepszym przyjacielem Jono Grant’a i znają się od lat.Jono kazał mi przekazac po znajomości DJ’owi LAZARD’owi,że jutro widzą się tak gdzie się umówili i,że będzie na pewno.Tylko tyle mi przekazał z tej tajemnicy i powiedział,że DJ LAZARD wie o co się rozchodzi.Powiedziałam,że przekażę na 100%.W końcu można na mnie polegac.Wiem dokładnie co to jest tajemnica czy zaufanie oraz odpowiedzialnośc.Kiedy ktoś komuś przekazuje tajne informacje to ten,kto je posiada i musi jakoś byc łącznikiem tej tajemnicy musi brac za to odpowiedzialnośc aby się nie wydała… Potem gdy zobaczyłam Jono Grant’a to mogłam pojechac na ul.Sieradzką na zajęcia pomimo iż już tak byłam spóźniona… Samotnośc…Czy to tylko stan ducha czy ciała a może jednego i drugiego???Przecież można byc samotnym w tłumie ludzi czy w gronie znajomych ale nie czuc więzi emocjonalnej bo wybrało się życie samemu.Samemu ale czy samotnie???
Samotny komin,który kiedyś stał razem z nastawnią WNO był dkla mnie wszystkim.Zaraz po tym jak wysiadłam na Nadodrzu to poszłam właśnie tam.Tam gdzie teraz nic nie ma,gdzie jest pustka ale pozostały fundamenty.Fundamenty,które przypominają mi o tym,że kiedyś tu był on-samotny komin razem z nastawnią,którego musięli wyburzyc złośliwi ludzie.Przecież nie groził zawaleniem a nawet przetrwał powódź stulecia a mimo wszystko nie poddał się i nie zawalił się.Gdyby zagrażał komukolwiek to od razu po powodzi wyburzono by go a mimo to po co trzymano go aż 10 lat po powodzi by daty 17 marca 2007 roku wyburzyc go i jeszcze traktowac przed wyburzeniem jak przestępcę i dac tabliczkę na nastawni z napisem:”Nie wchodzic!!!Wejście grozi smiercią!!!”. Śmiercią to oni dla nich byli.Dla komina i nastawni WNO.Czy te budynki naprawdę nie zasługiwały sobie na lepsze życie???Wsytarczyłoby cos z nimi zrobic a nie je burzyc,dac im nowe szyby,bo stare były powybijane a jak juz chcieli to burzyc to mogli to zrobic zanim ja się tam pojawiłam czyli do 5 marca 2005 roku!!! Nadodrze…Zaraz po tym jak ja tam wysiadłam po tym jak byłam u maszynisty to poszłam od razu w miejsce gdzie kiedyś stały komin i nastawnia WNO.Stanęłam na fundamencie komina i zaczęłam czuc jak to było kiedyś kiedy jeszcze on żył.Kiedy tak stałam to nagle zauważyłam,że przechodzi blisko mnie jakaś kobieta z psem.Sądząc po spacerze z psem dobrze zgadłam,że jest to mieszkanka jednej z tych kamienic i zagadałam ją.Zaczęłam od wyzdania:”Fajny piesek”a ona mi podziękowała.Zaraz potem zagadałam ją czy ona tu mieszka.Powiedziała mi,że tak i to od bardzo wielu lat no to zapytałam się jej czy pamięta może jak tu stał taki komin a te gnoje mi go zburzyły i czy wie dlaczego go zburzyły.Odpowiedziała mi,że w miejscu,w którym stoję nie stał komin tylko trochę dalej tam na dole gdzie teraz jst zrównane z ziemią a tu mieli robic jakiś parking.Czyżbym źle oceniła dystans i to gdzie kiedyś był komin i to na czym stoję to nie jego undament???!!!niemal krzyczałam a ta kobieta mi powiedziała,że przykro jej bardzo ale ona tutaj mieszka przez wiele lat i nie było w miejwscu gdzie ja stoję komina tylko pare metrów dalej a tu gdzie ja stoję to były jeszcze budynki!!!To co ja sama zwariowałam i z tego załamania nerwowego nie potrafię ocenic na czym stoję!!!Kobieta nie kontynuowała ze mną rozmowy i poszła dalej z tym psem na spacer… Ja stałam jak wariatka ale postanowiłam,że jak zwykle pójdę po torach do portu gdzie zwykle chodzę.Szłam tak po torach i myslałam o moim kominie.Moim kominie.Boję się,że grunt,na którym stałam zamieni się w parking.Tak mocno się z tym zżyłam i czuje się tak jakbym chodziła na grób mego komina i nastawni…Odwiedzam go niemal codziennie jak ktos kto stracił bliską osobę odwiedza jej grób i nawet bawiłam się w palenie zniczy dla komina i nastawni.Tak się zastanawiam dlaczego to się stało i czy wyburzenie było konieczne…To tak samo jak ktoś kto stracił kogoś bliskiego,który zmarł w bardzo młodym wieku to zastanawia się czy ten ktoś musiał umrzec aż tak młodo…Dobrze rozumiem kogoś takiego. Kiedy szłam do portu to myslałam o panu Pledger’ze oraz o DJ’u ROTTWAG’u.Kiedy zmarł pan Pledger to DJ ROTTWAG bardzo dużo ze mną rozmawiał i pocieszał mnie po tym co się stało.Powiedział mi,że co innego jak ktoś jest śmiertelnie chory i wie,że umrze to wtedy on oraz jego bliscy mają czas aby się na tę śmierc przygotowac a co innego kiedy nagle zmarł pan Pledger…DJ ROTTWAG.Znaczył mi wiele.Tak bardzo chciałam byc taka jak on.Chciałam z nim nakręcic teledysk Techno oraz pójśc z nim do portu no i abyśmy razem tworzyli muzykę Techno ale niestety.Pomimo iż moje zaproszenie na Nadodrze przyjął to z niego nie skorzystał i pomimo iż powiedział,że nakręci ze mną teledysk Techno do “Lick my skin”,który utworzył to tego do dziś nie zrobił a kiedy go z tym faktem osobiście skonfrotnowałam bo obiecywał mi to w wiadomościach prywatnych na swoim koncie na uptrax.de to nawet nie chciał ze mną rozmawiac osobiście na ten temat!!!Miałam plany co do niego i mojej kariery na scenie Techno ale nie wyszło a on mnie wziął za swoją psychofankę albo wariatkę ale gdyby mi okazał trochę więcej zaufania co do tego planu no i ja wzięłabym za niego i jego przyjazd odpowiedzialnośc ale niestety nie.W takim razie on mówiąc “TAK” na to czy się spotkamy i nakręcimy teledysk złamał moje zaufanie do niego bo nie dotrzymał słowa i nawet się nie tłumaczył a na wszelkie moje próby wiadomości kontaktowych nie odpowiadał…Czytał moje wiadomości ale nic nie odpisywał.Bo nie miał co ani po co…I gdzie tu zaufanie???Jakby tu odbudiwac te relacje???Nawet jeśli będę na scenie Techno prawdziwą DJ-ką taką jak on to i tak nie będę mu ufała.Juz nigdy i tyle.Zawiódł mnie ale ja głupia i naiwna nie jestem…Po co ja jeszcze o nim myślę???Ku włąsnej przestrodze i tyle!!! Kiedy zaszłam do portu to od razu widzę jakiegoś faceta,który wynosił kosiarkę do trawnika.Sprawiłam mu komplement,że ma fajną kosiarkę a on mi podziękował.Zapytałam się go czy mogłabym sobie zrobic z nią zdjęcie a on mi powiedział,że tak no i wyciągłam mój aparat.Powiedziałam mu,że bywam często w porcie bo bardzo go kocham i robię sobie tutaj często zdjęcia i boję się,że któregoś dnia ten port zostanie zniszczony jak ten na Popowicach i czy kierownik portu dopuści do jego zagłady.Na to ten facet odpowiedział mi,że wie o tym,że tu często przychodzę bo każdy to wie i,że to właśnie on jest…kierownikiem portu!!!Aż zamarłam!!!Zapytałam się go czy on wie czego ja tu chcę a on mi powiedział,że wie,że tu często przychodzę już od dwóch lat ale nikt tego nie wie po co ja tu przychodze ani czego chcę…No to oznajmiłam mu,że chcę kupic ten port a on mi powiedział,że ten port jest nadal na sprzedaż ale to bym musiała pogadac z właścicielem portu.No tak,kierownik to nie właściciel… Kierownik powiedział mi,że pracuje w tym porcie już od 36 lat.Zapytałam się go ile on ma lat i który jest rocznik ale sama zgadłam,że musi byc coś około 1951 jak pan Pledger.Prawie zgadłam bo okazał się byc rocznikiem 1952.Ja za to mam tylko 34 lata i on już pracuje tutaj tyle czasu bo aż 36 lat!!!Pewnie przez ten czas widział jak się port i czasy zmieniają!!!Powiedziałam mu o tym,że podziwiam go za to ale on mi powiedział,że skoro ja mam dopiero 34 lata to jestem jeszcze za młoda.Zapytałam się go kto to taki mądry opowiada o mnie,że przychodzę tu do portu i czy to przypadkiem nie był to ten Janek co tu pracuje ale on mi powiedział,że on sam mnie widuje a i każdy o mnie tu gada.Chciałabym kupic ten port… Zapytałam się go czy jeżeli jest kierownikiem portu to czy nie znalazłby dla mnie jakąś pracę w porcie. Niestety nie studiuję transportu śródlądowego tak jakbym chciała tylko politologię i obawiam się,że po ukończeniu studiów skończę w jakimś banku a musze sobie jeszcze obowiązkowo na lato załątwic praktyki studenckie i chciałabym tutaj w porcie ale on mi powiedział,że niestety nie ma dla mnie pracy…A szkoda. Powiedział mi,że niestety chyba skończę w jakimś banku a pamiętam jeszcze dzisiejsze słowa maszynisty na to jak usłyszał,że studiuję politologię to mi powiedział,ze politycy mogą robic co chcą tak więc nie chcę iśc do polityki ale za to podczas tej rozmowy z kierownikiem wpadłam na pomysł,że mogłąbym załatwic sobie praktyki studenckie w elektrociepłowni bo zawsze chciałam pracowac na Nadodrzu!!!Kierownik powiedział mi,że elektrociepłownia to duża firma i na pewno znajdzie się tam dla mnie dobra posada i tak więc nie skończę w banku:))) Ale i tak chciałabym kupic ten port.Pamiętam jak tutaj na tym blogu w poscie:”Smutne wieści!!!Czy to już koniec???!!!”pisałam o tym jak to pracownicy portu powiedzięli mi,ze ktoś chce go kupic.Już minął prawie rok od tego posta i tej rozmowy z pracownikami i na szczęscie jeszcze nikt go nie kupił.Czuję,że ten port jest mi przeznaczony.Wiem,że ma swoją duszę. Czytałam kiedyś historię domu na sprzedaż,którego chciał kupic niemal każdy ale właściciel sprzedał ten dom utrzciwej rodzinie pomimo iż nie dawali maxymalnej ceny ale wiedział,że oddaje go w dobre ręce i nikomu innemu go nie sprzedał tylko im atk więc i mi ten port jest chyba pisany bo właściciel pewnie tez mnie zna i wie kim jestem. Kiedy tak rozmawiałam sobie z kierownikiem to on przyszykował już auto,wsadził tam kosiarkę no i wsiadł do niego a ja poszłam sobie dalej a on pojechał w stronę złomowska.No i potem poszłam dalej do portu. Zaufanie,odpowiedzialnośc…Jak wielka odpowiedzialnośc musi spoczywac na kierowniku portu a i musi miec zaufanie do swych ludzi i do tego już od tylu lat…Odpowiedzialnośc…Kiedy wykupię port skoro jest na sprzedaż to będę za niego odpowiedzialna. Odpowiedzialnośc będzie na mnie spoczywała do końca mego życia i nie boję się tego i tej odpowiedzialności… Kiedy tak szłam to zachciało mi się siku no i nie miałam gdzie wkoczyc.Szukałam odpowiedniego miejsca na załątwienie się aż w końcu po drodze znalazłam sobie je za budką koło pociągu do historii,który stoji tam w porcie.Widziałam,że nie ja jedyna się tu załątwiałam bo znalazłam nawet kupę!!!Musiałam upewnic się czy nikt mnie nie podgląda i w końcu załatawiłam się ale przy tym robiłam to tak szybko,ze osikałam sobie moją nogawkę od pomaranczownych spodni!!! Potem poszłąm dalej do portu w stronę mostka aby zaciągnąc się Nadodrzańską bryzą prosto z portu!!! Moje życie…Nie zamieniłabym je nigdy na żadne inne.Pomimo iż narzekam to nie tracę wiary w to,ze kiedyś będę mieszkała sama i żyła dokładnie tak jak mi się podoba.Nie dla mnie rodzinka.Jestem osobą odpowiedzialną sama za siebie i za swoje czyny.Kiedy biorę ze sobą indexy to odpowiadam za nie do czasu aż ich posiadacz ich nie otrzyma.Daty 20 kwietnia 2009 roku wzięłam na siebię tę odpowiedzialnośc czyli wzięłam ze soba wszystkie indexy dla obu grup.Nie boję się odpowiedzialności.Dla mnie to rzecz normalna,że biorę aż tyle indexów.Nie jest mi ciężko.Cięzko to jest babom ciężarnym,które w swojej pi*dzie noszą przez 9 miesięcy jakiegoś śmierdzącego bachora!!!Prawie połowę z tych indexów,które wzięłam to zdązyłam już oddac właścicielom tej samej daty,której je wzięłam.Ale jeszcze ponad połowę z nich miałam w tornistrze i kiedy to daty 22 kwietnia 2009 roku szykowałam się do wyjścia na pociąg.Datę 21 kwietnia 2009 bo to był wtorek miałam wolny bo jak co wtorek mamy dzień wolny to nie miałam z nikim kontaktu aby oddac index ale za to na nastęony dzień przygotowywałąm się do oddania i sprawdzałam czy mam wszystkie.No i słuchałam utworu Luminary-Amsterdam(Super8 & Tab Remix),który grał mi w głowie.
Daty 22 kwietnia 2009 roku zaraz po tym jak wkurzyła mnie moja pojebana starucha a ja musiałam sie zbierac na pociąg bo na autobus mi nie dała a miała jechac tym samym pociągiem co ja to byłam taka wściekła,że jedyne co poprawiało mi humor to utwór Techno Luminary-Amsterdam(Super8 & Tab Remix)a szczególnie ten ostatni rytm obijał mi się o uszy i to mi grało przez cały dzień.Z domu wyszłam ubrana cała na pomarańczowo,w moje najukochańsze pomarańczowe spodnie oraz bluzkę z Witch też w kolorze pomarańczowym.Tego dnia wychodząc z domu postawiłam sobie za cel przygotowac jaknajlepiej to badanie focusowe,nad którym już myślałam od dwóch tygodni i teraz po mału zbliżał się dzień,w którym musiałam je przeprowadzic…na 6 zywych osobach!!!Jak ktoś wie czym jest badanie focusowe lub zogniskowany wywiad grupowy to wie o czym tu piszę. Zaufanie…Czy ktoś zdaje sobie na codzień z tego sprawę czym tak naprawdę jest zaufanie???Przecież zaufanie jest jak cieńka nitka,którą łatwo zerwac i trudno ją spowrotem związac.Tego dnia musiałam wykazac się precyzją oraz tym,że jestem godna zaufania… Kiedy tej daty,idąc na pociąg myślałam o tym jakby tu na ostatni moment przeprowadzic te badanie focusowe,nad którym pracuję już od dwóch tygodni i ciągle czegoś mi brakuje ale teraz już wiedziałam czego mi brakuje-ludzi do badania.Odpowiedniej grupy 6 osób,które byłyby chętne i nie zawiodły by mnie podczas badania… Tak więc wsiadłam do pociągu,do ostatniego przedziału.Po drodze zanim wsiadłam to widziałam już jak przekwitają po woli już kwiaty brzoskwiń,które jeszcze tydzień temu tak pięknie kwitły.Żywot kwiatu brzoskwini jest bardzo krótki ale za to jak bardzo cieszy me oko… Gdy siedziałam tak w ostatnim przedziale to naprzeciwko mnie siedział znajomy kominiarz,który jeździ ze mną pociągiem.Z początku nie wiedziałam czego jeszcze by tu do mojego badania focusowego jakie miałam na następny dzień przeprowadzic brakuje ale Luminary-Amsterdam grało mi w głowie tak,że pomagało mi ułożyc myśli… Około stacji Oleśnica Rataje wpadł mi do głowy brakujący element moich puzzli czyli czego mi brakowało do badania focusowego.Wzięłam do ręki kartkę i długopis i spisywałam kto kim na moim badaniu focusowym będzie oraz kto kogo w razie czego zastąpi. Około stacji Borowa Oleśnicka dosiadł się do nas do ostatniego przedziału jakiś młody chłopak co go znam z widzenia.Rozmawiał z tym kominiarzem bo go zna o tym,że on jest teraz w technikum 4 letnim i,że kiedyś to byłoby 5 lat nauki a 4 lata było kiedyś liceum.W międzyczasie zachciało mi się do toalety i wzięłam ze sobą plecak,w którym miałam uż szkic i gotowy scenariusz mojego badania focusowego,nad którym pracowałam dwa tygodnie.W głowie grało mi Luminary-Amsterdam(Super8 & Tab Remix)a szczególnie ten pierwszy i ostatni rytm.W toalecie jak zwykle załatwiłam potrzebę oraz przeglądałam się w lustrze czy wszystko na mnie dobrze leży.Gdy po paru minutach wróciłam z toalety to zauważyłam,że ten chłopak co rozmawiał z kominiarzem zajął miejsce,na którym siedziałam!!!Chciałam go za to okrzyczec ale się wstrzymałam bo przecież skąd on mógł wiedziec czy ja wrócę z tej toalety!!!No to sobie usiadłam w tym samym przedziale ale na innym miejscu i dalej myślałam nad cięzką pracą przygotowania badania focusowego na jutrzejsze zajęcia z ćwiczeń z przedmiotu Marketing Polityczny.Kiedy tak myślałam sobie a w głowie grał mi utwór Techno to nagle przed Psim Polem,dokładnie na tym skrzyżowaniu pod wiaduktem gdzie się drogi rozłączają jedna na Kiełczów gdzie pochowano Pledger’a a druga w moje strony czyli tam gdzie jest Długołęka czy Oleśnica to pociąg zatrzymał się.Z początku nie zdziwiłam się bo myślałam sobie,że będziemy przepuszczac jakiegoś pośpiecha i zaraz ruszymy bo niejednokrotnie to już się zdarzało ale gdzie tam!!!Pociąg stał i stał!!!Ten chłopak wyjrzał przez okno a ja się go zapytałam czy coś on widzi.Powiedział mi,że nie widział aby cos się stało.No i tak stalismy a ja klnęłam jak szalona.Kominiarz powiedział mi,że czemu ja tak klnę a ja mu powiedziałam,ze lubię klnąc.W międzyczasie ten chłopak,który był z nami w przedziale to chciał iśc do maszynisty lub konduktora aby się zorientowac czy coś się stało ale nagle pociąg ruszył. Ten chłopak powiedział,ze chyba naprawił pociąg i był ubaw. Kiedy tak pociąg ruszył to znowu nagle stanął na Psim Polu i tam się już zatrzymał na dłużej.Na Psim Polu przyszedł konduktor,który oznajmił,że ruszymy za około 20 minut bo przed nami stoji jeszcze jeden pociąg i zanim tamten ruszy to to trochę potrwa.Powiedziałam do konduktora,że wiem już o tym na 100% bo często jeżdżę na trasie i z doświadczenia wiem,że kurwa będą jaja.No i były jaja.Ludzie już i tak czekali na peronach oraz niecierpliwili się.Do nas do pociągu tez się dosiadali ale ci bardziej niecpierliwsi poszli od razu na autobus.Wyjrzałam z okna mojego pociągu i widziałam jak tam stał autobus,do którego wsiadali ludzie.Kiedy tak patrzyłam sobie w okno to do nas do przedziału dosiadła się jakaś dziewczyna,która jak się okazało,jest znajomą tego chłopaka co z nami był w przedziale.Narzekała na ten pociąg i powiedziała,że nie chce byc spóźniona i zachęcała tego chłopaka do wysiadki z pociągu i pójścia z nią na autobus.Zagadałam do niej,że wiem jaka jest trasa i z doświadczenia wiem,że na pewno potrwa to dłużej niż 20 minut a ona mi powiedziała,że jak teraz wsiadała do pociągu to jak ten miał opóźnienie bo przecież stał trochę pod wiaduktem na Psim Polu to kiedy pytała o pociąg ludzi na PKP to nikt nic nie wie.Powiedziałam jej,że oni to tylko i wyłącznie nic nie wiedzą bo nie chcą wiedziec a nawet jeśli by coś wiedzieli to nie powiedzą.W końcu po pewnym czasie namysłu i ona i ten chłopak poszli na autobus ale ja zostałam w przedziale. Kiedy tak minęło już ponad 20 minut to postanowiłam,że pójdę do maszynisty i zapytam się go co się stało.No i poszłam.Podczas kiedy szłam to bałam się,że natknę się na moją jebaną starą,która miała jechac też tym samym pociągiem ale na szczęscie jej nigdzie nie widziałam i pomyślałam sobie,że może nie jechała lub poszła na autobus.No i kiedy doszłam do maszynisty to weszłam do przedziału gdzie byli konduktorowie i konduktorka. Zapytałam się maszynisty dlaczego jeszcze nie jedzie a on odpowiedział mi,że stoji bo przed nami stoji jeszcze jeden pociąg i nie odjechał a gdzieś tam za Psim Polem remontują tory więc nie może tak szybko ruszyc… Tak,przypomniało mi się o tym,że przecież czytałam tydzień wcześniej coś o tym,że mają tory remontowac i teraz to się sprawdziło…Kiedy tak rozmawiałam z maszynistą to nagle tamten pociąg,który stał przed nami ruszły ale dla nas jeszcze paliło sie czerwone światło bo tamten pociąg stał przed nami w trochę większej odległości.Maszynista ciągle jeszcze nie ruszał i powiedział,że musi poczekac na zielone światło. Zapytałam się go ile jeszcze będziemy stali ale on powiedział,że nie wie.Dałam mu radę i kazałam mu podjechac pod semafor czyli tam gdzie przedtem stał tamten pociąg,który przed chwilą odjechał i conajwyżej tam będziemy czekac no i posłuchał mojej dobrej rady i..ruszył pod semafor!!!W międzyczasie jak powiedziałam mu,że będę przy nim i będę mu pomagała tak więc stosował się do moich dobrych rad.Wzięłam i podnisłam rękę do góry i trzymałam ją przed sobą w powietrzu jak do modlitwy,tak jakbym błogosławiła ten pociąg i zwracała się do niego o to aby jechał bez problemów.Jak maszynista to zauważył to powiedział mi,że wygląedam jak Kaszpiowski i zaczął liczyc:”Adin,Dwa,Tri…”. Może to zabrzmi i głupio ale ja wierzę w to,że maszyny też mają swoją duszę i wiedzą to co o nich myślimy.Powinnismy dobrze rozumiec się z maszyną,z którą współpracujemy bo przecież one jako urządzenia też cięzko pracują i mają swoją duszę… Kiedy tak ruszył pod semafor to nagle gdy tam podjeżdżał pod nastawnię zapaliło sie zielone światło i moglismy dalej jechac bez oczekiwania!!!To się nazywa szczęscie!!! Kiedy tak stałam trzymając nadal tę rękę i prosząc w głębi duszy ten pociąg aby nie sprawiał kłopotów to widziałam przez okno przedniej szyby u maszynisty to jak remontują te tory.Zapytałam się maszynisty o to czy kiedykolwiek kogos rozjechał to odpowiedział mi,że prawie.Opowiedział mi o tym,że jak kiedyś jechał to o mało co nie potrącił jakiegoś pijaka ale pijany to zawsze ma szczęscie bo jemu nic się nie stało a zapytany o to czy nic mu nie jest to darł się,że chce iśc do domu!!! Praca maszynisty jest bardzo cięzka i zarazem odpowiedzialna.Do maszynisty trzeba miec zaufanie powierzając mu tę pracę…To praca na równi odpowiedzialna z tym co ja robię bo przeciez maszynista jest odpowiedzialny za każdego pasażera oraz za to co się dzieje na torach tak samo jak ja jestem odpowiedzialna za każdy index,który wzięłam… Kiedy tak myślałam o tym to przejeżdżałam koło mostu na Nadodrzu tam gdzie kiedyś była słodownia… Ten most miałam okazję aby obejrzec w całej swej okazałości z racji tego,że przez przednią szybę u maszynisty widziałam ta dwa wjazdy i wyjazdy,które kojarzyły mi się z wrotami.Wrotami do teraźniejszości i przeszłości: Tak,to ten most.Most,za którym były kiedyś słodownia oraz jej komin.Słodowni już nie ma a komin pozostał.To właśnie ten most widziałam po raz pierwszy daty 3 kwietnia 1999 roku,równe 10 lat temu na filmie “Farba”z Agnieszką Krukówną w roli głównej i wtedy po raz pierwszy chyba usłyszałam o istnieniu Nadodrza… Nadodrze… Gdybym ja wtedy wiedziała,że za równe 5 lat będę już tam gościła niemal na stałe to wtedy nie wiem co bym zrobiła…To na tym moście planuje iśc oraz nakręcic mój pierwszy teledysk Techno.To na tym moście chcę iśc i śpiewac a muzyka Techno będzie mi przygrywac.Do tego mojego autorstwa.To na tym moście chcę aby wiart rozwiewał mi szal,który będę na sobie miała i to tam chcę przedstawic to co czuję…Czy mi sie uda??? Kiedy tak rozmyślałam sobie o tym co przeżyłam i tym co chcę przeżyc to nagle zagadałam do maszynisty czy pamięta mój komin z Nadodrza.Chodzi mi o ten samotny komin,który stał na przeciwko Nadodrza i był mało widoczny bo ciągle tylko przesłaniało go to jebane małżeństwo kominów z elektrociepłowni.Powiedział mi,że wie o który komin się rozchodzi ale tak to już wyszło i pokazał mi na komin od słodowni,który stoji już tam bez niej ale przy brovarze.Powiedziałam mu,że on nie jest tak do końca samotny i tylko brovar mu został bo tamten,który mam na myśli był naprawdę samotny i go kochałam… Powiedziałam maszyniście o tym,że znam się na kominach i na maszynach no i wiem co i kiedy trzeba robic.Sama nawet dałam na początku dobre rady maszyniście i jakby magicznie pociąg ruszył dalej nie czekając pod semaforem.Maszynista mi powiedział,że może on już sobie do domu pójdzie bo skoro ja się znam lepiej to może on już zjedzie na zasłużoną emeryturę:)))Powiedziałam mu,że ja tylko do Nadodrza jadę no i opowiedziałam mu o tym,że niedawno jakiś facet z racji tego,że pilot zasłabł to wziął ster za pilota i kierował samolotem i wszyscy byli cali i zdrowi tak więc nie tylko ja mam takie zdolności:))) W koncu dojechaliśmy do Nadodrza.Pod moją eskortą. Wzięłam i rozluźniłam rękę,którą cały czas trzymałąm nad jadącym pociągiem tak jakbym go błogosławiła i wysiadłam z pociągu. |
O mnie:
Nazywam się Florianna Julita Zimoch. Było, minęło...
November 2022
|