“Wysoki sądzie!!!Jestem Socjotechnika!!!(…)” -tymi oto słowy przez 2 miesiące od 3 listopada 2009 do 21 grudnia 2009 zwracałam się do każdego.Ostatni rok-2009,nie należał do udanych dla mnie…Gdy wracam wspomnieniami do tego co było w moim życiu przed rokiem czy pół roku temu to na dzień dzisiejszy mogłabym powiedziec,że od tego czasu czuję sie jakby minęło dla mnie 10 lat albo i więcej…
Równy rok temu-daty 30 stycznia 2009 roku,pisałam na blogu,przez którego o mało co nie trafiłam za kratki lub nie pracowałabym społecznie o tym jak to cieszę się z poznania DJ’a ROTTWAG’a osobiście.ROTTWAG’a. O TYM PISZĘ TUTAJ Odkąd tylko go poznałam to kibicuję jego karierze DJ-skiej.Jednak niestety on mnie olewa.Tak oto mogłabym w skrócie podsumowac rok 2009,którego to już pożegnaliśmy miesiąc temu: styczeń 2009:2 stycznia spłonął mój ulubiony sklep w Twardogórze,cieszyłam się z poznania DJ’a ROTTWAG’a i snułam plany o tym,że nakręcimy razem teledysk techno luty 2009:10 lutego 2009 podarłam sobie moje najukochańsze różowe spodnie dzwony i do dziś przez to płączę bo nosiłam je 4 lata!!! marzec 2009:pokłóciłam się z DJ’em ROTTWAG’iem bo nie dawał znaku życia od siebie w sprawie tego czy nakręci ze mną teledysk techno,zaczął boleć mnie ząb kwiecień 2009:odkryłam prawdę o DJ’u ROTTWAG’u i wiem gdzie mieszka we Frankfurcie am Main,składam podanie o dostanie się na kurs prowadzenia własnej firmy,przeprowadzam badanie focusowe maj 2009:otwarto spalony sklep,który w styczniu 2009 spłonął,dowiaduję się,że dostałam się na kurs prowadzenia własnej firmy i od 18 maja 2009 uczęszczam na niego czerwiec 2009:powiadomiono mnie,że ktoś mi zapowiedział,że odda mnie do sądu lipiec 2009:odwiedzam Kąty Wrocławskie, załatwiam sobie tam pracę sierpień 2009:dowiaduję się,że przyjęto mnie do pracy w Kątach Wrocławskich i rozpoczynam pracę po czym zaczyna się moja trauma wrzesień 2009:DJ ROTTWAG rozpoczyna trasę koncertową i zaprasza mnie na Octoberfest, wysiedlają baby z ich działki na Mokronosie Dolnym a ja nie mogę przy tym byc osobiście bo kierowniczka mi zabrania,zwalniają mnie z pracy,kończy się moja trauma po czym czuję,że żyję październik 2009:odnawiam znajomośc z DJ’em ROTTWAG’iem i pogodziłam się z nim,popadam w konflikt z coniektórymi osobami,przez co potajemnie skłądają przeciwko mnie pozew w sądzie,jeszcze nie mogę otrząsnąc się po traumie w Kątach Wrocławskich listopad 2009:oficjalnie sprawa ląduje w sądzie,3 listopada dostaję wezwanie do sądu,6 listopada przeżywam przygodę w pociągu,wyrzucają mnie ze szkoły,toczy się przeciwko mnie proces grudzień 2009:wynajmuję adwokata,co trochę jestem przesłuchiwana,zakończyłam oficjalnie edukację w szkolnictwie wyższym,otrzymuję pisma ze sądu,21 grudnia 2009 zapada wyrok nademną. Pięknie.Pięknie miałam.Naprawdę.Mam co wspominac. Tak wyglądało moje życie gdy to z samego rana goniec przynosił mi pisma ze sądu o tym gdzie i kiedy mam się wstawic: Gdy wspominam sobie to wszystko to jeszcze równe pół roku temu-daty 30 lipca 2009 roku,gdy to oczekiwałam na wieści czy mnie przyjmą do roboty w Kątach Wrocławskich,która potem okazała się byc moją traumą o czym pisałam wszystko mojej znajomej Girl Love to na tamte czasy-nie aż tak odległe ale zarazem już tak dalekie to nie mogłam narzekac.Bynajmniej nie byłam wówczas karana sądownie.Wówczas to dla mnie trauma była ale jakże mała w porównaniu z tym co przechodziłam w grudniu i listopadzie 2009???!!!To co było pół roku temu to był mały pikuś w porównaniu z tym co teraz mam.Skazana za groźby karalne i sądzona jak świnia oraz karana jak nieposłuszny psem swemu panu.Oto cała ja.Jestem Socjotechnika.Co ciekawe ja sama wiedziałam o wiele lepiej o swoim procesie niż sami sędziowie,którzy to nie widzieli tego,że jestem Socjotechnika.Pamiętam bardzo dobrze jak za drzwiami sali sądowej gdy miał zapaśc nademna wyrok daty 21 grudnia 2009 to podsłuchiwałam jak mówiono o mnie,że ja doskonale wiem za co mnie sądzą i wiem kto jest oskarżycielem pomimo programu ochrony świadków.Powiedziano tam nawet,że jestem Socjologia(niech im będzie).Wszystko podsłuchiwałam i wiem co o mnie gadali.Na sam koniec po procesie to jedna z tych całych prokuratorek powiedziała mi,że jej zdaniem mam silnie rozwiniętą empatię i powinnam jednak pomagac ludziom(sądzono mnie także za pogróżki,które wypowiedziałam do pewnej kobiety,która powiedziała mi,że mogę pracowac w biurze socjlanym i pomagac ludziom a ja krzyczałam co ja jej zrobię). Nie.No way my dear.Chodźbyście nie wiem za kogo mnie mięli-osoby,która pomaga ludziom ze mnie nie zrobicie.Nie jestem słodziutką Seleną Gomez,która została ambasadorką UNICEF i pomaga biednym ludziom w Ghanie i jeździ tam ze swoim partnerem,który mógłby byc jej ojcem!!! Ona jest taka słodka.Jak nie wiem co.Czytałam o niej nawet dla zabicia czasu gazety,gdy byłam w sądzie jak czekałam na rozprawę czy przesłuchanie i wówczas to przeczytałam jak to przez ostatni rok Selena zdała sobie z tego sprawę,że kłótnie z Demi i Miley już jej nie ranią bo gdy wzięła na ręce po raz pierwszy dziewczynkę z Ghany to poczuła się szczęsliwa oraz jak w Afryce widziała 14-letniego chłopaka,który chodził od wsi do wsi i uczył ludzi zasad higieny ale był przeganiany i dyskryminowany z racji wieku to wówczas zdała sobie z tego sprawę,że musi pomóc tym ludziom.Moja droga Seleno!!!Przecież tam jest społeczeństwo magiczne i zamknięte!!! Kiedyś wyraz Socjologia dla mnie dużo znaczył.Teraz,po moim procesie to czuje sie zduszona.Zamknięto przedemną wszystkie drogi do kariery.Byłam karana sądownie.Grzywną ale to też kara. Także karierę na scenie Techno mogę sobie wybic z głowy.Pamiętam jak się cieszyłam w styczniu 2009 roku,że na moim kanale na youtube zaprosił mnie jako pierwszy kanał użytkownika DeleriumOfficial czyli oficjalny kanał wykonawcy Delerium znany z takich utworów jak “Underwater”czy też “Silence”!!!I to nie ja go zaprosiłam jako pierwsza tylko on mnie bo ja kiedys zostawiłam w sierpniu 2008 roku komentarz do teledysku “Underwater”na temat tego jak bardzo męczy się ten męzczyzna na tym teledysku jak ryba bez wody i po pół roku chyba musiał widziec ten komentarz,że mnie zaprosił z czego jestem bardzo szczęsliwa:))) Zawsze to ja musiałam zapraszac rozmaitych wykonawców do znajomych jako pierwsza-tym razem to mnie zaproszono i jestem szczęsliwa.Chciałabym byc kiedyś DJ-ką i pracowac z prawdziwymi DJ-ami. Jest taki wykonawca,który nazywa się…Bacon Popper!!!Po raz pierwszy usłyszałam o nim w 2002 roku za sprawą utworu “Free”,który to nagrał.Tak się zastanawiałam czy przez to nazwał się tak bo lubił jeśc boczek z dodatkiem pieprzu ale potem jak zaczęłam zagłębiac się w filozofię to zauważyłam,że chyba wziął swoją nazwę od dwóch filozofów-Francis’a Bacon’a oraz Karl’a Popper’a,który to opisał społeczeństwo otwarte,które tak kocham. Skąd więc pomysł na taka nazwę???Według mnie jest bardzo udana i gratuluję mu pomysłu:))) Francis Bacon był jednym z twórców empiryzmu.Empiryzm jest doktryną filozoficzną,która głosi,że źródłem ludzkiego poznania są wyłącznie, lub przede wszystkim, bodźce zmysłowe docierające do naszego umysłu ze świata zewnętrznego, zaś wszelkie idee, teorie itp. są w stosunku do nich wtórne. Bacon podzielił nauki na: 1. historia – pamięć (wszelki opis jednostkowych faktów) 2. poezja – wyobraźnia 3. filozofia – rozum (wszelkie poznanie ogólne – Bóg, przyroda, człowiek) Bardzo bliskie są mi słowa Bacon’a:””Tyle mamy władzy, ile wiedzy”,które odzwierciedlają mój stan ducha oraz to,co mam w głowie. Pisząc tego bloga jestem szczęsliwa,że go mam.Pisałam o tym 3 lata temu i mogę to smiało napisac teraz.Nadal kocham muzyke Techno,biologię czy też socjologię.Przyroda i Techno jakoś do siebie nie pasują bo przyroda jest cicha a Techno głośne i rozwrzeszczana ja tam nie pasuję jednak te sprzeczności się uzupełniają.No i bardzo też kocham filozofię. Bacon stworzył cos takiego jak filozofia przyrody,którą podzielił na filozofię spekulatywną – za pomocą której poznajemy prawa przyrody oraz filozofię operatywną – za pomocą której stosujemy prawa przyrody. Zgodnie z drugim podziałem filozofia przyrody dzieli się na fizykę – naukę o tym, jak rzeczy są zbudowane i jak powstają oraz metafizykę – naukę o tym, jaka jest ich istota i cel.Za to właśnie cenię Bacon’a. Za co więc cenię Popper’a???Przedewszystkim za to,że opisał takie zjawisko jak społeczeństwo otwarte.Gdy po raz pierwszy przybyłam w lipcu 2009 roku do Kątów Wrocławskich to myslałam sobie,że mam do czynienia ze połeczeństwem otwartym,ponieważ gmina się rozrasta ale się pomyliłam gdy miałam tę przyjemnośc aby tam pracowac. Popper stworzył nowe kryterium,które nazwał falsyfikowalność,co oznaczac miało,że nic nie jest pewne na 100% co też powiedziałam do mojej koleżanki Moniki w dniu procesu.Popper krytykował historycyzm oraz psychologizm za co go normalnie kocham!!! Obydwóch tych uczonych kocham za samo to,że byli takimi jakimi byli.Ja niesety-po moim procesie czuję się nadal zduszona i boje się,że ponownie mogę trafic pod sąd,ponieważ nie zmienię się. Nie ja jedyna jestem w trudnej sytuacji i nie ja jedyna miałam w życiu proces.Bardzo pociesza mnie fakt,że jest ksiązka o tytule “Proces”autorstwa Franz’a Kafki oraz,że nie ze mnie jedynej robiono wariatkę.Jedynym z moich ukochanych filmów,który ukazuje realia głupiego społeczeństwa kolektywistycznego jest “Boża Podszewka”.Od urodzenia bardzo wrażliwa dziewczyna-Marysia jest stracona bo gorzej traktowana za samo to,że była wcześniakiem a potem,że była najniższa i,że miała dziwny charakter.Za samo to,że była jaka była skazano ją na straty.Według mnie to była bardzo wrażliwa dziewczyna,która miała swoja osobowośc,której głupia rodzinka-kolektywa wmawiała,że jest głupia i tak dalej w co ona sama uwierzyła i nawet gdy stała się już dorosłą osobą,męzatką i matką Gieni to nadal wmawiano jej,że jest wariatką i chciano ją wysłac do wariatkowa.Jedynie jej córka Gienia wierzyła,że jej matka jest normalna.Jednak niestety-Marysia nie była na tyle stabilna psychicznie by kiedykolwiek sama się bronic przed światem,który się na nią uwziął za samo to,że była jaka była.Jednak według mnie ona była wygraną pomimo przegranej.Za samo to,że miała swój charakter i,że chociaż jedna osoba była po jej stronie-w tym wypadku Gienia,która nie dała aby ją dali do wariatkowa. Jest takie powiedzenie-“Człowieka można zniszczyc ale nie pokonac”.I taka jest prawda. Jak na razie robię na tym blogu Schlaf Parade.Wrócę za pół roku bo muszę rozbudowac inne moje blogi.W międzyczasie znajdziecie mnie na: “You know we aren’t meant to exist in the Outside World…” gdzie opiszę jak narodziła się we mnie Socjotechnika(po raz kolejny) oraz na blogu: “I don’t wanna loose my way! I don’t wanna lost again!”
0 Comments
Daty 18 stycznia 2010 roku zaraz po powrocie do domu usłyszałam taki utwór Techno ANDAIN-Beautiful things”.Teraz będę cytowała fragmenty z niego.
Daty 18 stycznia 2010 roku jak zwykle wstałam rano: “Got up early, (Wstałam wcześnie) found something’s missing (znalazłam coś co zgubiłam) my only name (moje własne imię)” I to się zgadza.Przecież tej właśnie daty z samego rana jak wstałam zduszona po całym tym procesie to czułam się źle i dopiero wtedy gdy później tego dnia wypowiedziałam słowa,że jestem Socjotechnika to znalazłam siebie.Prawdziwą siebie. Teraz utwór leci dalej: “No one else sees but I got stuck, and soon forever came. Stopped pushing on for just a second, then nothing’s changed. Who am I this time, where’s my name I guess it crept away. Taka jest prawda.Cały ten dzień-18 stycznia 2010 roku pozwolił mi sobie zdac z tego sprawę,że ja naprawdę żyję i czuję,że żyję i mam w sobie moce,których nikt nie ma.Bo każdy z nas ma w sobie coś czego nie ma ktoś inny i każdy z nas reaguje inaczej na to samo. “No one’s calling for me at the door. And unpredictable won’t bother anymore. And silently gets harder to ignore. Look straight ahead, there’s nothing left to see. What’s done is done, this life has got it’s hold on me. Just let it go, what now can never be.” Nikt mnie nie wołał za drzwiami ale ja i tak wiem,że jstem sobą i potrafię się wczuc w samą siebie by samej odkryc swoje potrzeby i nikt inny nie zna tak dobrze mnie ja ja samą siebie… Wróćmy teraz do godziny 15:55,gdzie to gdy wsiadłam do pociągu pośpiesznego realcji Wrocław Główny-Warszawa Wchodnia.Gdy wsiadłąm w ten pociąg i rozglądałąm się za wolnym miejscem to gdy usiadłam w przedziale gdzie siedziała jakaś gruba baba ze swym chudym męzulkiem i bachorem i zachowywali się tak jakby mnie znali i wiedzięli,że chcę ich skomentowac to zaraz po tym jak usiadłam tam w przedziale a ta baba wzięła gwałtownie smoczek,który leżał obok mnie na siedzeniu to zauważyłam już to po ich reakcji,że są mi nieprzychyli tak samo jak ja im.Po co więc się będę męczyła w przedziale z takimi???Od razu powiedziałam im “Do widzenia”i wyszłam z przedziału,w którym panował półmrok a oni gapili się przez okno jak wariaci. Poszłam więc do innego przedziału,tym razem do przedziału,gdzie siedziały dwie kobiety w średnim wieku,które były same w przedziale i zauważyłam jej już wczesniej jak wtedy kiedy szukałam sobie wolnego miejsca w tym pociągu i siedziały od tych głąbów tylko ze 3 lub 4 pomieszczenia dalej.Gdy weszłam do ich pomieszczenia to od razu jaką trudnośc miałam w wejściu do pomieszczenia bo drzwiczki były przywiązane do firanki!!!Zdziwiło mnie to z początku i gdy tlyko wchodziłam to kobiety ostrzegały mnie przed tą firanką i drzwiczkami.Później sie okazało dlaczego-drzwiczki się zsuwały w miarę jazdy i otwierały się a firanka miała na celu powstrzymanie tego.No to usiadłam sobie tuz obok tej firanki od drzwiczek i trzymałam ją na klamce od drzwi aby nie otwierały się i wcale nie było mi niewygodnie. kobiety,które siedziały ze mna w przedziale wydawały mi się bardzo miłe.Obydwie były blondynkami o krótkich włosach.Ta co siedziała koło okna była starsza od tej co siedziała naprzeciwko mnie i wyglądała może na jakieś 40 lat a ta druga wyglądała na jakieś 30 parę lat.Nie były do siebie podobne,wywnioskowałam,że są to koleżanki albo poznały się na trasie. Przyglądałam im się uważnie.Nagle ta,co siedziała koło okna zaczęła mówic,że dzieci mają bardzo duża intuicje i często mają rację ale dorośli wcale nie chcą tego słuchac i mówią,że co oni moga wiedziec o życiu w tak młodym wieku i jej zdaniem jest to błędne myślenie dorosłych,że dzieci są za młode i za małe aby cokolwiek czuc racjonalnego. Gdy usłyszałam te słowa to już wiedziałam.Mi to podpowiadało coś w środku.To musi byc pedagog.Czułam to w środku,że normalna kobieta by tak nie mówiła.to musi byc pedagog. Skąd to wiem???Bo jestem Socjotechnika.Od razu odezwałąm się do tej kobiety i powiedziałam jej,że dzieci i ryby głosu nie mają i skoro dziecko ma fantazję to niby czemu ma myślec racjonalnie i na miejscu tych bachorów siedziałabym cicho i słuchała dorosłych aż do momentu osiągnięcia przez nie 18 roku życia bo przecież ja wierzę w egzystencjonalizm,któy zakłąda,że człowiek rodzi się pusty,bez żadnej istoty a to co go tworzy to własne obserwacje i doświadczenia.Ja na przykłąd uczę sie poprzez doświadczenia i doznania a moja wiedza nawet jeżeli jest poparta tą ksiązkową a nie jeszcze praktyką to wiem co robię z pełną świadomością a dziecko tego nie odróżni.Na to ta kobieta była pod wrażeniem.Zapytałąm się jej czy ona jest może pedagogiem bo ja jestem Socjotechnika i znam się na ludziach a wywnioskowałam to kim ona jest po tym jak mówi i co mówi.Tak.Zgadzało się.Była pedagogiem.Kobieta opowiedziała mi,że pracuje już 30 lat w zawodzie co pozwoliło mi wywnioskowac,że ma już około 50 lat a nie 40,na które wyglądała. Opowiedziała mi też,że pracowała już nawet w USA z dziećmi niepełnosprawnymi i dawała im szansę,kktórej nikt im nie dawał.Powiedziała mi,ze ludzie dosyc często skazują takie dzieci a nawet i pełnosprawne też,na skazanie i zły los bo jako pedagodzy nie mają powołania i poszli na studia pedagogiczne bo tak wypadało albo nie mieli co robic a potem z tego wyszło co wyszło. Powiedziałam jej wówczas,że skoro to nie było ich powołaniem to mogą zawsze isc w stronę swojego prawdziwego powołania ale kobieta mi powiedziała,że niestety tak się nie da.Powiedziała mi,że ona ma bardzo silnie rozwiniętą empatię i kocha wszystkie dzieci i daje im szansę na lepsze życie i wspiera chociaż słowem ale ludzie tego nie rozumieją.Ja za to rozumiem.Pomimo iż nie mam empatii ale czułam,że to jest pedagog z powołaniem. Moim za to powołaniem jest bycie socjologiem i jak na razie się z nim minęłam.Ale nie-ja niestety mam brzydkie zielone oczy jak Ania z Zielonego Wzgórza co oczywiście powiedziałam tej kobiecie,że mam komplex zielonych oczu bo taki kolor oczu miała Ania z Zielonego Wzgórza.Na to ta kobieta mi powiedziała,że czego ja się czepiam bo przecież to piękna ksiązka.Piękna ksiązka???Chyba ją potrzepało!!!Powiedziałam jej,że piekną ksiązką to ja nazwałabym na przykład “Portret Dorian’a Gray’a”,która to pokazuje jak męzczyzna chce byc na wieki chłopcem i nie chce się starzec.Powiedziała mi,że zna tę ksiązkę ale niestety tak jest,że męzczyzna to jest wieczny chłopiec a kobieta ma byc kobietą i ma kochac dzieci.aż się wkurzyłam na nią.Powiedziałam jej,że bachory są do tyłka i,że skoro zna się na ksiązkach to może zna dalsze losy Ani z Zielonego Wzgóza,która w ostatniej częsci swoich losów swoja córkę Rillę,która odziedziczyła po niej wyobraźnię traktowała jak odciepa a sama zapomniała jaką wyobraźnię miała będąc w jej wieku.Pani pedagog przyznała mi rację i powiedziała,że niestety tak przeważnie zawsze jest. Kobieta powiedziała mi,że dzieci mają silnie rozwiniętą intuicję,której nawet dorośli nie mają bo przecież zawsze jak u człowieka dorosłego odzywa się ta pierwsza myśl czyli intuicja to człowiek jej nie słucha tylko słucha głosu zdrowego rozsądku a czasem warto jest wsłuchac sie w intuicję.Ja za to uważam,że trzeba racjonalnie myslec a intuicja nic nie daje bo może kłamac a rozum nigdy nie kłamie. Kobieta przysłuchiwała się mi.Tej rozmowie przysłuchiwała się tez ta druga,młodsza kobieta,która patrzyła na mie ze zdumieniem. Słowa utworu ANDAIN-“Beautiful things”biegną dalej: “I forgot that I might see, So many beautful things. I forgot that I might need, to find out what life could bring.” To co życie mi przynosi w każdej podróży pociągiem czy autobusem jest jak słowa tego utworu.Przez mój proces zapomniałam,będąc zduszana co tak naprawę jest dla mnie ważne.A dla mnie ważna jest przygoda,którą przeżywac mogę nawet i podczas takiej rozmowy.I to jest moje życie.Wracając do rozmowy z ta kobietą to powiedziała mi,że ostatnio jechała nawet w pociągu z facetem w sąsiednim przedziale,który śpiewał.Ja skomentowałam to,że to był wariat a ona mi powiedziała,że nie musiał byc bo może był to człowiek nieszczęsliwy albo szczęsliwy. Nudziła mnie już po woli ta rozmowa,więc zapytałam się tej kobiety,która siedziała naprzeciwko mnie czy mogę sobie pooglądac tę gazetę,którą trzyma na kolanach.Kobieta się zgodziła.Zapytałam się jej czy interesuje sie fotografią bo ta gazeta jest o fotografii między innymi a ona mi odpowiedziała,że kupiła ją ot tak sobie by się nie nudzic w podróży.Pooglądałam sobie tę gazetę i oddałam jej z powrotem.Zapytałam się jej co studiowała. Odpowiedziała mi,ze coś związanego z ekonomią.Kobieta,która była pedagogiem zapytała się mnie dlaczego ja na dzieci mówię bachor i dlaczego ja tak bardzo nie naiwdzę dzieci a ja odpowiedziałam jej,że ciekawe jakby się czuła gdyby dostała pierwszą miesiączkę w wieku lat 8 i miała w tym wieku tyle wzrostu co 12 latka.Pani pedagog mi powiedziała,że i tak dzieci trzeba kochac i powiedziała mi,ze wyrastamy albo na takich samych ludzi jak nasi starzy albo na ich przeciwieństwo.Ja właśnie nie czuję się i nigdy w życiu nie chciałabym się czuc jako częsc moich starych ani jako członek mej rodziny więc z dumą mogę powiedziec,że jestem ich przeciwieństwem i,że gdybym ich słuchała to wyrosłabym na uległa osobowośc ale na szczęscie ja nie czuje więzi z kims kto ma te same geny ale zgadzam się z tym,że lubimy sobie podobnych fizycznie bo gdy ja widze wyczeszczone oczy Donald’a Tusk’a i to,że ma podłużną twarz podobnie do mnie oraz jest chudy to czuję do niego sympatię,pomimo iż go nie znam.Jak facet schudł podczas kampanii w 2005 roku to az zrobiło mi się go żal,ze tak bardzo wymizerniał bo przecież widziałam po nim jak bardzo się wszystkim przejmuje.Na to ta kobieta pedagog powiedziała mi,że według niej ja chyba mam silnie rozwinięta empatię a się przyznac nie chcę do tego bo skoro ja tak czule mówię o Tusku to pewnie się z nim utożsamiam.Co to się człowiek o sobie nie dowie podczas jazdy pociągiem.Ja i empatia???Pamiętam jak po moim procesie jedna z prokuratorek śmiałą twierdzic,że po bliższym poznaniu mnie uważa,że z tego co ja jej opowiadałam o Jaanie z Tegel,która mieszka na lotnisku Tegel w Niemczech to ja mam silnie rozwiniętą empatię ale ja się z tym nie zgadzam bo ja czuje się tylko z wybranymi a nie z każdym utożsamiona. Do tej całej pedagog,która jechała razem ze mną w pociągu to powiedziałam,że empatii to ja nie mam a związku to nigdy w życiu nie chciałabym tworzyc.Kocham moja wolnośc a rodzina to dla mnie nic innego jak zasrana kolektywa i chciałabym by na tym świecie nie było mozliwości tworzenia związku a ta cała pedagog zapytała się mnie czy ja się boję związac z kimś.Ale ja się usmiałam.Kązdy z nas wybiera swoją drogę oraz to czy chce byc w związku czy też nie.Jedni kochają swoja wolnosc bo już tacy są a drudzy muszą miec kogoś i boją się samotności i to wszystko zależy od typu osobowości. Powiedziałam jej,że kto by ze mną wytrzymał tyle czasu.Co tez ja się sama o sobie nie dowiem w tym pociągu:)))Widze bynajmniej jak mnie postrzegają inni. Zapytałam się tej pedagog dokąd jedzie. Odpowiedziała mi,że do Warszawy.Ja niestety do Twardogóry,która była już blisko a na to ta kobieta powiedziała,że szkoda,że ja nie jadę do Warszawy bo nam się fajnie gada.Nagle jak ja trzymałam tę firankę od przedziału to po korytarzu to przez korytarz przechodzili własnie…ta gruba baba,z tym bachorem i ich chudym mężulkiem!!!Powiedziałam głosno do tych kobiet,z którymi byłam w przedziale,że zanim przyszłam do nich tutaj to byłam w przedziale z ta grubą babą i jej chudym mężem i tym bachorem a oni to słyszęli i powiedzieli do mnie:”Różowa wariatka się odezwała!!!”. Pani pedagog nie była zadowolona z mojego postepowania i skomentowała to tak,że może ten chudy mężczyzna lubi takie ciepłe i pulchne panie a ja zaraz to komentuję i obrażam i jej zdaniem ja obraziłam tamtą kobietę i zaniżyłam poczucie jej własnej wartości.Zbliżała się Twardogóra na serio a temte doopki łazili po korytarzu więc myślałam sobie,że ta gruba baba nie ma blietu a ja musiałam się już szykowac do wyjścia i gdy się zbierałam to ta pani pedagog powiedziała mi,że uciekam bo nabroiłam!!!A co-miałam się zagadac z nią i pojechac dalej bez biletu???!!!To,że się zbierałam akurat wtedy to był przypadek.Powiedziałam tej pani pedagog,że już po woli zbliża się moja stacja a obgadywac to ja kocham.Każdy kogoś obgaduje.Nawet faceci i oni wbrew pozorom to kochają obgadywac lepiej niż niejedna dziewczyna a jęzory mają cięte.Pedagog przyznała mi rację tylko powiedziała,że w przeciwieństwie do kobiet to mężczyźni chociaż są lojalnymi przyjaciółmi a kobiety raczej nie.Powiedziała mi,że facet to za facetem pójdzie ale kobieta za kobietą już nie.Podobno mamy wracac do matriarchatu gdzie to kobieta pójdzie za kobietą ale zdaniem tej pedagog jeszcze to nie nastąpi. Na zakończenie naszej rozmowy przedstawiłam jej się.Jak się okazało pani pedagog miała na imię Daria.Zapytałam się jej czy często jeździ na trasie.Odpowiedziała mi,ze to zależy. I wysiadłam. Gdy wysiadałam było już ciemno.Światła z oddali odbijały się od śniegu.Zdązyłam jeszcze się pożegnac z moim ulubionym konduktorem i zapytałam się go czy ta gruba baba i ten bachor oraz ten chudy facet mięli bilety.Konduktor odpowiedział,że niestety mięli. I tak oto wysiadłam i skończył się dla mnie dzień 18 stycznia 2010 roku.Ja wróciłam do domu to właśnie usłyszałam utwór ANDAIN-Beautiful things”,który brzmiał dalej tak: “Take this happy ending away, it’s all the same. God won’t waste this simplicity on possibility. Get me up, wake me up, dreams are filling this trace of blame. Frozen still I thought I could stop, now who’s gonna wait. No one’s calling for me at the door. and unpredictable won’t bother anymore. and silently gets harder to ignore. look straight ahead, there’s nothing left to see. what’s done is done, this life has got it’s hold on me. just let it go, what now can never be. so many beautiful things… so many beautiful things… Now what do I do can I change my mind did I think things through It was once my life it was my life at one time” Data 18 stycznia 2010 roku jeszcze nie dobiegła końca.Data 18 stycznia 2010 roku to dzień pełen przygód,nie jak każdy inny.Dla mnie właśnie dzień pełen przygód jest tym co jest dla mnie najważniejsze.Moje aktualne życie.Jak wygląda moje aktualne życie???To,co teraz jest aktualne,gdy będę to czytała za półtorej roku nie będzie już aktualne.Wróćmy teraz do postu na tym blogu o tytule MOJE AKTUALNE ŻYCIE
Pisałam tego posta daty 22.10.2008 roku.Wówczas moje życie wyglądało niby gorzej od tego,które wiodę teraz ale wówczas nie byłam karana.W poście o aktualnym życiu pisałam między innymi o tym,że jestem wyśmiewana za samo to,że jestem KOUICHI.Sławna jako KOUICHI.Pisałam tam jak to na podwórku mojej uczelni jakiś chłopak wyśmiewał się ze mnie,że jestem UB-cką protokolantką i,że na 3 roku będziemy mięli przedmiot UB-kologię.Wyśmiewana i szydzona jestem do dziś.Tym razem nie za samo to,że jestem słąwna jako KOUICHI ale za choćby ten proces,który miałam… Teraz znowu wróćmy do daty 18 stycznia 2010 roku.Gdy od razu zobaczyłam znajome mordy ucieszyłam się na ich widok.Ucieszyłam się,że widzę Pawła oraz Elenę:)))Gdy spytałam się ich w jakim celu przyszli to Paweł odpowiedział mi,że jego promotor musi podpisac jego deklarację a Elena czeka też na promotora czyli na konsultacje,które są o godzinie 18 a Paweł łapał swojego promotora na konsultacjach,które miał od 14:30.Cieszyłam się bardzo,że ich widzę. Nie mięliśmy za dużo czasu aby się widziec.W międzyczasie Paweł poszedł na góre do swojego promotora a ja i elena usiedlismy sobie na ławce naprzeciwko dziekanatu.to tutaj zwykle ja siedziałam zanim mnie wywalono i rozmawiałam długo razem z Karol’em jak jeszcze pracował w xero.Tym razem rozmawiałam z Eleną.Elena narzekał,że musi zrobic tę prace o konfliktach i niestety musi byc gotowa na następny dzień.Zapytał się mnie czy nie pomogłabym mu napisac tej pracy bo na pewno cos wymyślę ale odmówiłam,ponieważ sama mam za dużo na głowie i od czasu kiedy mnie wyrzucono ze szkoły to szukam pracy. Nadal nie potrafię zapomiec o swoim procesie i ciągle myślę o tym wszystkim.Byłam sądzona jak świnia,wieszano na mnie psy i zduszano mnie.Dopiero tej daty-18 stycznia 2010 roku zdałam sobie sprawę,że żyję.Żyję jako Socjotechnika i to daje mi siłę. W międzyczasie gdy tak gadalismy to doszła do nas moja koleżanka Dasia,która zapoznała mnie kiedyś z DJ’em ROTTWAG’iem.Podczas gdy siedziałam z Eleną i gadałam Dasia również przyłączyła się do rozmowy i powiedziała,że tez przyszła do tego samego promotora,do którego przyszedł Paweł aby podpisał jej deklarację.Oznajmiłam im,że wcale im nie zazdroszczę bo bynajmniej jestem teraz wolna.Gdy przyszedł Paweł od promotora to potem poszliśmy na podwórko.Na to samo podwórko uczelni,na którym mnie wysmiał rok temu ten chłopak,ze jestem UB-cką protokolantką.Tym razem to podwórko nie budziło już we mnie emocji.Było mi obojętne.Czułam,że żyję swoim życiem a tym co je komentują to nic do tego. Paweł,Elena i Dasia zapalili papierosy.Ja jak zwykle nie palę.Elena jeszcze raz zwróciła się do mnie z prośbą abym napisała za niego tę pracę,którą musi oddac na następny dzień rzekomo do godziny 16 bo on sam sobie nie poradzi.Paweł prosił mnie tez w jego imieniu i powiedział,że przecież Elena może mi w zamian za to coś dac i nie muszę tego robic za darmo i skoro ja przecież miałam referat na temat wojny w Wietanamie to mogłabym coś z tego opisac dla Eleny bo to ma byc napisana praca na temat współczesnego konfliktu.Odpowiedziałam mu,że wojna w Wietanamie przecież nie była współcześnie.Paweł odpowiedział,że to nic nie szkodzi bo to było 20 lat temu a to znowu nie było aż tak dawno.Elena próbował mnie przekonac abym mu mimo wszystko napisała i powiedział,że w zamian za to kupi mi kilogram cukierków michałków.Odpowiedziałam mu,że mu nie napiszę bo to byłoby oszustwo a na dodatek nie nawidzę słodyczy i imienia Michał ani cukierków.Na to Elena zapytał się mnie gdzie jest sklep z…WITCH’ami to kupi mi w zamian WITCH’a tlyko musze mu powiedziec gdzie zwykle kupuję.Paweł dalej próbował mnie tez zachęcic razem z Eleną do tego abym napisała mu tę pracę i powiedział,że przeciez skoro potrafiłam w imieniu całej grupy badawczej,w któej to był Krzysiek W.z mojej paczki,Elena i on to potrafiłam wymyslic dla nich zestaw 60 pytań do ankiety aby przebadali daną ilosc osób a czemu nie mogłabym w takim razie pomóc im pisząc za Elenę pracę.Według mnie to byłoby oszustwo gdybym wykonała za niego pracę,którą ma oddac a na dodatek ja jeszcze się z jedną nie uporałam,która to rano zaczęłam pisac a co dopiero aby zdązyc na jutro napisac dla kogoś aż 12 ston z bibliografią!!!Elena przekonywał mnie dalej i powiedział mi,że kupi mi tyle WITCH-ów ile będę chciała ale ja byłam nieugięta i się nie poddałam. Nagle zauważyłam jak przed uczelnią na podwórku zaczeli zbierac się studenci i palili papierosy.Zapytałam się Pawła,Eleny i Dasi co tu robi ta wiara a Elena mi odpowiedział,że wiara wierzy a ja odpowiedziałam mu,że zauważyłam,że wiara jara. Gdy Paweł,Dasia i Elena skończyli palic postanowili pójsc w swoją stronę.Ja poszłam razem z nimi kawałek bo sama musiałam się po woli zbierac na Nadodrze i odprowadzałam Dasię i Elenę kawałek.Gdy szliśmy trochę i gadalismy o moim procesie i dlaczego tak było to nagle Elena zaczął krzyczec,że jedzie ich autobus po czym Dasia i on zaczęli biegnąc w strone autobusu by na niego zdązyc. Szłam dalej.Z odwiedzin.Z tej paskudnej szkoły,z której mnie wywalili i w której to nie tak dawno poznałam i pokochałam Mark’a Pledger’a… Szłam tą droga,która zwykle.Mijając budynek sądu.Sądu,w któym nie tak dawno byłam sądzona jak świnia i wieszano na mnie psy…Tą droga zawsze szłam do rynku,ghdzie to po frodze znajduje się sklep z bluzkami,gdzie to zawsze lubię porozmawiac sobie ze znajomą sprzedawczynią bluzek,z którą czasem się kłócę. Szłam własnie tam.Idąc tam rozmyslałąm o DJ’u ROTTWAG’u.Czy on mnie lubi lub tez czy będzie o mnie pamiętał gdy przestaniemy widywac sie na koncertach???Czułam,że żyję.Czułam się wreszcie nie zduszona i szczęśliwa,że jestem wolna i,że teraz to są tylko złe wspomnienia i procesie czy też o tej szkole.Już nikt nie będzie próbował mnie ubezwłasnowolnic ani wmawiac mi,że jestem dzieckiem.Jestem sobą.W pełni świadomą dorosłą osobą,która wie czego chce… Gdy weszłam do mojego ulubionego sklepu z bluzkami to od razu zastałam jak zwykle moją znajomą sprzedawczynie,która była tam z koleżanką.Zapytałam się jej czy była już nowa dostawa jednak niestety nie było jeszcze ale zapewniła mnie,że wkrótce powinna byc.Pochwaliłam jej się,że mam nowe fotki z DJ’em ROTTWAG’iem po czym wyciągnęłam aparat i pokzałam jej jak wyszedł.Powiedziała mi,ze kibicuje tej miłości od samego początku i gdy pokazałam jej jedno ze zdjęc DJ’a ROTTWAG’a bez makijażu to powiedziała mi,że bez makijażu to on za ładny nie jest ale według mnie on jest boski bo przeciez to on-czy z makijażem czy bez:)))Jej koleżanka tez widziała te zdjęcia i uznała,że jest przystojny i pasujemy do siebie. DJ ROTTWAG.Gdyby on sam chociaż raz był mną zainteresowany…Mimo wszystko kocham go. Zaraz po tym gdy wyszłam od mojej znajomej sprzedawczyni bluzek to poszłam na tramwaj linii 24,który jechał na Nadodrze.Szłam znowu tą samą drogą,którą zwykle chodziłam kiedy jeszcze była to moja droga,po której chodziłam bardzo często prosto ze szkoły i zaraz po tym jak odwiedziłam mój ulubiony sklep.Idąc znowu tą samą drogą,widząc jak się ściemnia na niebie rozmyslałam o DJ’u ROTTWAG’u.Czy mnie nigdy nie zapomni gdy zerwie nam sie kontakt???I czy warto go kochac???Przecież to tylko idol,którego bardzo cenię… Szłam po pasach.Tych samych pasach,po których zwykle szłam.Potem stanęłam na przystanku,na którym to czekałam albo na jakis autobus MPK albo na tramwaj linii 24 i nadjechał właśnie tramwaj linii 24.Gdy do niego wsiadłam to skasowałam bilet i usiadłam na moim ulubionym miejscu na przodzie,naprzeciwko motorniczego.Gdy siedziałam i jechałam na Nadodrze to wyjęłam znowu mój aparat fotograficzny i oglądałam zdjęcie DJ’a ROTTWAG’a…Gdyby tylko ten facet był mój…Ale niestety nie jest i nie będzie nigdy mój… Gdy zajechałam na Plac Staszica tramwajem linii 24 to od razu szłąm jaknajszybciej na pociąg,który miał byc o godzinie 15:55.Przeszłam szybko przez Park Staszica i weszłam na drugi peron,gdzie czekałam na pociąg.Do pociągu miałąm mało czasu i już się bałam,że nie zdążę ale na szczęscie zdązyłam i udało mi się wsiąśc. Gdy ledwo co otwarłam drzwi i wsiadłam nareszcie do ciepłego pociągu,który przyjechał o godzinie 15:55 to od razu szukałam wolnego miejsca w przedziale.W tym celu przechadzałam się po pierwszym wagonie,jaknajbliżej konduktorów i przedziału służbowego po to aby w razie czego ktoś racjonalny pomógł otworzyc mi drzwi.Gdy przeglądałam kolejno w pierwszym wagonie podróżnych,którzy siedzieli to po przejściu się po całym pierwszym wagonie cofnęłam się do jednego,prawie pustego bo wszystkie inne były prawie zapchane i specjalnie przysiadłam się tam gdzie…przez okno pociągu wygladała jakaś głupia rodzinka!!!Była to jakaś gruba baba,jej chudy mężuś oraz jakieś niemowlę,które tam trzymali na rękach.Cha,cha,cha!!!Własnie oto moje pole do popisu!!!Widząc taki “fajny widok” od razu przysiadłąm się do ich przedziału bo nikt tam nie siedział oprócz nich.W przedziale panował półmrok.Usiadłam na dobry początek jaknajbliżej drzwi,któymi weszłąm i zaczęłąm od słów:”dosiądę się tutaj bo wszędzie za dużo ludzi…”. Jeszcze nawet nic nie zdązyłam skomentowac “po swojemu na ten widok”a chciałam im nieźle pojechac ale kiedy usiadłam to zaraz ta baba szybko i gwałtownie wzięła z siedzenia obok mnie smoczek tego bachora i ja dokłądnie wyczułam,że chyba oni mnie wyczuli,ze chcę im dokuczyc.Przecież jeszcze nic im nie powiedziałam pomimo iz chciałam ale czułam się tak jakby mnie znali skądś pomimo iz ja ich nie znałam.Kto wie-może już jestem az tak znana,ze każdy zna moje poglądy na ten temat i wie co ja chcę powiedziec??? Przecież jestem Socjotechnika.Sławna jako KOUICHI… Data 18 stycznia.Dla jednych dzień jak codzień a dla drugich dzień pełen przygód.Nie był to pierwszy 18 stycznia w moim zyciu kiedy to cały dzień był na pełnych obrotach.Tak jak zapowiedziałam już na tym blogu przed dwoma laty: TU PISAŁAM O TYM-CZYTAJ
do tego dnia jeszcze wrócę i napiszę.Prędzej czy później wracam nawet po bardzo długim czasie do tego co zaczynałam lub obiecałam.Tak więc obiecałam napisac to jak to daty 18 stycznia 2008 roku miałam przygodę bo nie zdążyłam na pociąg o godzinie 9:02 z Twardogóry na Nadodrze więc musiałam jechac o godzinie 10:26 i za radą mojej koleżanki Pauliny,która ze mną jechała wtedy to pojechałam niestety na główny i czułam się z tym bardzo źle…Wówczas jeszcze nie nazywałam się Socjotechnika ani też nie interesowałam się też tym az tak za mocno.Wóczas to kochałam bardziej filozofię niż Socjologię i nie przejawiałam wtedy jeszcze podobnych umiejętności.Jeżeli człowiek nie szkoli swoich umiejętności-wówczas one zanikają,ponieważ nasza pamięc jest tak zaprogramowana,że nie jesteśmy w stanie zapamiętac czegokolwiek z 100 procentową dokładnością,gdyż nawet najlepszym pamięc może płatac figle.Jeżeli tego nie powtarzamy w kółko ani też nie doskonalimy i nie szkolimy tych umiejętności,które mamy-wówczas one ulegają deformacji lub zanikają… Wówczas to daty 18 stycznia 2008 roku nie wiedziałam jeszcze,że jestem Socjotechniką.Kochałam Biologię i Filozofię.Dzis po latach wiem,że jednak jestem Socjotechniką i nią zostanę.Daty 18 stycznia 2008 roku gdy to miałam te egzaminy i ledwo co dojechałam na końcówkę pisania socjologii to wówczas jak się okazało…nie zaliczyłam.Dostałam 2.To samo tyczy sie geografii politycznej.Pomimo iz z ćwiczeń ze socjologii dostałam wóczas 4,5 to z wykładów tylko 2 co udało mi się w końcu zaliczyc na 4 daty 15 kwietnia 2008 roku i z tej okazji założyłam wówczas irma.blog.onet.pl.Tamten blog jednak nie poświęciłam na socjologię tylko na opisy II wojny światowej oraz terroru stalinowskiego gdzie to opisuję tam to z mojego punktu widzenia.Wóczas toczył się przeciwko mnie mój pierwszy w życiu proces.Za nim był ten kolejny,po dwóch latach gdzie to otrzymałam karę grzywny.Takie są realia mojego życia…Geografię polityczną wówczas zaliczyłam ale ledwo i to do tego tydzień później. Tak więc do każdej sprawy,którą poruszam na blogu prędzej czy później wrócę… Idąc sobie daty 18 stycznia,tym razem już 2010 roku po drodze myslałam o moich byłych przyjaciółkach z Twardogóry-Natalii i Agnieszce i o tym czy by nie opisac naszej przyjaźni na blogu…Naszej fałszywej przyjaźni…Gdy przechodziłam właśnie obok C.H.ARKADY WROCŁAWSKIE i gdy stałam na przejściu dla pieszych na czerwonym świetle to niedaleko znowu stał…Maniów przez Kąty Wrocłąwskie!!!Od razu przypominała mi się ta trauma,przez którą przechodziłam jeszcze pół roku wcześniej…Pamiętam jak pół roku wcześniej przejeżdżałam zawsze autobusem koło ARKAD i teraz wróciły mi wspomnienia… Wspomnienia…Wspomnienia…Wspomnienia… Szłam dalej.Jedyne co mnie na chwile zatrzymało to własnie ten Maniów przez Kąty Wrocławskie.Gdy szłam pod kolumnami C.H.ARKADY na pieszo to patrzyłam w wsytawy tego centrum i myslałam o DJ’u ROTTWAG’u…Przez niego też przeżywałam traumę.Myslałam też o tym by w końcu wybudzic ze Schlaf Parade kordian.blog.onet.pl i tak też zrobię… Gdy zaszłam już do szkoły to od razu w progu jak tylko otwarłam drzwi to zobaczyłam moją koleżankę-sprzątaczkę Monikę,którą od razu zapytałam czy jest Karol czy jest ktoś w końcu za niego bo myslałam,że jego szef nie znalazł nikogo na jego miejsce.Monika odpowiedziała mi,że jest za niego jakaś dziewczyna w xero.Od razu poszłam tam z ciekawości by poznac bliżej nową dziewczynę.Gdy weszłam do punktu xer,gdzie jeszcze tydzień temu pracował Karol,ujrzałam jak siedziała.Od razu jej się przedstawiłam.Jak się okazało ma na imię Emilia.Pochwaliłam ją,że Emilii jest tlyko raz do roku na 30 czerwca podobnie jak Ewy jest tez tylko raz w roku i do tego w Wigilię a moje imieniny wypadają też raz w roku bo na 4 maja.Emilia ucieszyła się,że pochwaliłam jej imię.Zapytałam się jej jak traktuje ją szef bo poprzednia osoba,która tutaj pracowała czyli mój kolega Karol to niestety nie był zbyt dobrze traktowany przez tego szefa,który teraz jest jej szefem.Emilia odpowiedziała mi,że chyba damy lepiej on traktuje bo nie zauważyła aby on był taki straszny. Gdy z nią nawiązywałam znajomośc to zauważyłam,że ma ona przy sobie zielonego laptop’a,na którym pracuje i miała na nim tapetę z Dr’em House’m no i miała zielonego pendrive’a.Zapytałam się jej z ciekawości czy ona lubi kolor zielony bo ma laptopa i pendrive’a w tym kolorze a ona odpowiedziała mi,że raczej tak.Ja za to zielonego nie nawidzę i powiedziałam jej,że mam komplex zielonych oczu.Zapytałam sie jej jaki mam jej zdaniem kolor oczu to niestety odpowiedziała mi,że zielony.Powiedziałam jej,ze to jest mój najwiekszy komplex i nie wyzbęde się go a jeszcze bardziej się nasili jeżeli ktoś by się zakochał w moich zielonych oczach bo zielone oczy miała Ania z Zielonego Wzgórza.Niestety-natura obdarzyła mnie zielonymi oczyma… Zapytałam się jej czy coś studiuje lub studiowała to odpowiedziała mi,że skończyła już studia.Zapytałam jej się z ciekawości czy ona wie może kim ja jestem lub czy cokolwiek o mnie słyszała to odpowiedziała mi,że nie wie ale na pewno jestem człowiekiem na to ja jej odpowiedziałam,że jestem: “Skazana za groźby karalne.Sądzona jak świnia i uwiązana jak pies na łańcuchu.Osoba,która nigdy się nie poddaje.Jestem Socjotechnika.” W tym momencie gdy wypowiadałam te słowa to spadł mi kamień z serca.Spadł mi nie tlyko kamień ale także poczułam się wolna i zduszenie minęło.Czułam,że żyję.Nareszcie żyję!!!Jestem sobą!!!Jestem wolna!!! Ze związanymi rękami z tyłu od czasu procesu męczyłam sie przez tyle czasu.Zduszana przez opinię publiczną oraz paragrafy. Teraz,gdy daty 18 stycznia 2010 roku wypowiedziałam te słowa przed Emilią:”Jestem Socjotechnika…”poczułam,że żyję.Skrzydła mej wolności,chowane w bólu pod materiałem ubrania,które musiałam ukrywac przez tyle czasu,cierpiąc na tygodniowe załamanie i zduszana jak pluskwa wreszcie się uwolniłam. Jestem Socjotechnika!!!I nią pozostanę do końca życia!!! W międzyczasie naszej rozmowy wyjęłam mój aparat i pokazałam Emilii mojego aktualnego idol’a-DJ’a ROTTWAG’a.Zapytałam się jej czy go zna i czy jej sie podoba.Odpowiedziała mi,że go nie zna ale może byc.Zapytałam się jej czy jej idolem jest Dr House,którego ma na pulpicie swojego laptop’a a ona mi odpowiedziała,że nie za bardzo ale może byc.Powiedziałam jej,że to nie jest Dr House tlyko pan Malutki z filmu anomowanego graficznie 3D o nazwie “Steward Malutki”,którego partnerką i zoną w tym filmie była Geena Davis.Ona mi odpowedziała,że nie wiedziała o tym by on grał w takim filmie a ja jej powiedziałam,że gwiazda zanim dostanie swoją rolę życia to musi się obic o inne,mniej popadające w pamięc role.Nie nawidzę Dr House’a!!!Gdy to powiedziałam,że ta morda jego jest wstrętna to Emilia wzięła i zamknęła klapę od laptop’a,aby mnie nie denerwowała jego gęba:))) Gdy tak rozmawiałam sobie z Emilką to potem postanowiłam jeszcze trochę pogadac sobie z Moniką.Przecież przyszłam ją odwiedzic.Gdy wyszłam na korytarz od Emilii i punktu xero to natknęłam się na…chłopaków z mojej grupy!!!Pamiętacie zapewne jak opisywałam moje badanie focusowe w kwietniu 2009 roku???W tym poście TYM TU O na tym blogu pisałam coś o takim jednym Mariusz’u czyli Elenie,na którego nawrzeszczałam wówczas.Gdy tym razem widziałam Elenę i mojego kolegę Pawła jak szli w moją stronę bo weszli do szkoły by szukac swojego promotora by podpisał im deklarację to zagadali do mnie.Przywitałam ich moją typową gadką:”Jak dobrze jest widziec znajome mordy!!!”po swojemu bo przecież przyszłam odwiedzic tak,że i ich:))) Ucieszyli się na mój widok.w końcu już teraz nie mamy okazji by się widywac tak często bo już mnie tam nie ma… Jestem Socjotechnika.Skazana za groźby karalne,sądzona jak świnia,której nie dano zyc po swojemu i usiłowano wmówic na siłę,że jest dzieckiem bez własnej woli,które nigdy nie dorosło…Jestem Socjotechnika…
Przeżyłam załamanie nerwowe przez proces,któy mi wytoczono.Moje załamanie trwało tydzień.Na szczęscie tlyko tydzień.W moim przypadku to całkowicie normalne,że się załamałam.Czułam sie jak szmata,lumpa i fatałach.Poradziłam sobie z tym sama.Zakazano mi wyrażac siebie i swobodnie wyrażac moje zdanie.Chciano mnie zamknąc w kolektywie i chciano abym była zamknięta w sobie i zyła z kimś takim kogo zwykle ludzie nazywają “bliskim”…Jednak mnie nie da się zamknąc w kolektywie bo ja tego nie chcę dobrowolnie!!!Nie nawidzę czegoś takiego jak bliskośc… Wieczór wspomnień.Gdy wspominam swój proces,jak się toczył oraz po jego zakończeniu oraz to jak daty 10 stycznia 2010 roku poczułam,że nie mogę myślec i nie czuję się już Socjotechniką tlyko jakąś szmatą,lumpą i fatałachem,który w oczach ludzi wydaje się byc niedojrzałym dziekciem,żeńską formą Piotrusia Pana bo ludzie chcą mi wmówic,że na tym świecie trzeba kochac ludzi a jak ktoś kocha inaczej to albo ma problemy z samym sobą albo jest jakiś dziwny jednak ja nie zamierzam kochac.Jestem Socjotechnika.Kocham Socjotechnikę czyli samą siebie i mam włąsną wolę.Niestety-ludzie,któzy kochają są słabi i właśnie tacy ludzie,widząc moją wolę i chęci bycia do końca życia sobą bez mozliwości życia tak jak oni sami żyją to uważają,że coś tracę tlyko dlatego,że oni by nie chcięli zyc tak jak ja przez co tacy ludzie niestety mnie atakują swoimi poglądami bo chcą abym żyła tak jak oni zyją i bym nie dostawała od normy.Jednak ja się nie poddam i bez względy na to ile jeszcze razy mi ktoś proces wytoczy-chcę pozostac sobą. Wieczór wspomnień.Gdy siedzę sobie i wspominam to co wydarzyło się w moim ostatnim czasie,czując się zduszona i wypalona przez opinie publiczną i ciemną masę-społeczeństwo, które w 90% skłąda się z osób,które pragną miec kogoś bliskiego i nie tolerują takiego trybu życia jak ja prowadzę i nie potrafią tego zrozumiec tylko ciągle mi wmawiają,że będe kiedyś taka “szczęsliwa”jak i oni to az mnie się rzygac chce!!! Zduszona od czasu procesu,który trwał od daty 3 listopada 2009 do 21 grudnia 2009 nie mogąca sobie z tym poradzic ja,wówczas podczas gdy sama śledziłam swoją sprawę zdałam sobie z tego sprawę,że jestem Socjotechnika. Musiałam siedziec na tyłku z załozonymi z tyłu rękami i jedyne co mi pozostawało to czekac na zdanie sędziów i prokuratury: Taką miałam minę-zduszoną. Wracając do dnia 18 stycznia 2010 roku to tego dnia mijały równe 2 lata odkąd to miałam przygodę z daty 18 stycznia 2008 roku,którą to oposywałąm na tym blogu.Już daty 18 stycznia tym razem w 20010 roku czyli aktualnie jadąc w autobusie,gdy podziwiałam te piekne widoki,które kocham i,dzięki którym czuję,że naprawdę żyję bo kocham je i to własnie je widziałam za oknem gdy jechałam daty 21 grudnia 2009 roku na ostatni proces,na którym to sądzono mnie jak świnię i zduszano jak psa,który nie był posłuszny swemu panu-normom społecznym,które zostały narzucone przed ogólnie przyjęte zasady oraz procedury sądowe tak więc od tamtej pory czułam się jak szmata,lumpa i fatałach.Gdy jechałam tym autobusem tego dnia-18 stycznia 2010 roku to znowu jak przejeżdżałam niedaleko tego mostku,kiedy to pamiętam jak w marcu 2008 roku przejeżdżałam tamtędy autobusem i wóczas remontowano Plac Grunwaldzki to tam kiedyś jak naprawiali most przed Placem Grunwaldzkim to jechało się przez kłądkę.Gdy w marcu 2008 roku przejeżdżałam przez taką kłądkę zastępczą to jak tylko autobus zwolnił to ja wyskoczyłam z radości z miejsca,otwarłam drzwi od autobusu i stanęłam na tej kładce,przez którą jechał autobus i bawiłam się w to,że po wojnie nie było mostów tlyko same kładki.Pamiętam jak wóczas kierowca autobusu zawołał mnie abym weszła do środka bo mnie zostawi.To były piękne czasy.Teraz nie był dla mnie najleszy czas ale przygody,które nadal przy mnie są-pomogły mi przez wszystko co złe przetrwac. Wracając do dnia 18 stycznia 2010 roku,który przecież nadal tu opisuję i,który jeszcze się wtedy nie skończył to jak przejeżdżałam obok tego mostu bo kładkę już usunęli po zakończeniu remontu to widziałam niedaleko jak jakieś auto dostawcze,które miało na sobie stos nowych aut,świeżo po produkcji,zapewne wiezionych do salonu z nowymi autami to ten samochód dostawczy miał wgnieciny tyłek.Z tyłu był charakterystyczny trójkąt na szosie,który powiadamia,że doszło do kolizji.Widziałam jak miał wgniecioną doopę ale nic nikomu się nie stało-ani temu kierowcy ani temu autowi tlyko właśnie miał zgniecioną doopę ale wszystkie auta pozatym,że się zsunęły to nic im nie było.Jedno z tych nowych aut pod wpływem tej kolizji,zsunęło się na dach tego auta dostawczego.Z radości,że widzę taki widok jaki widzę i mi się to podobało bo dla mnie to jakby taka przygoda to zwróciłam się do tej kobiety,która siedziała obok mnie,co jej kiedyś powiedziałam,że jestem Socjotechnika to powiedziałam jej,że taka zgniecioną doppę jak u tego auta dostawczego nie codziennie można spotkac na trasie i pewnie mu kto porządnie w doopę wjechał.Kobieta przyznała mi rację. Kocham moje przygody.Kocham je naprawdę i kochac nie przestanę nigdy. No i taj mijała mi podróz w atmosferze przygody,którą kocham.Gdy zajeżdżałam na miejsce to około dworca głównego PKS widziałam jak przejeżdża koło mojego autobusu…Maniów przez Kąty Wrocłąwskie!!!Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt,że ten cały Maniów niejednokrotnie co piętek jak wysiądę wjechałby mi w…doopę!!!Na serio-ile razy ja nie wysiądę i przechodzę z autobusu przez jezdnię to od razu wyjeżdża za mną Maniów przez Katy Wrocławskie jakby był moim prześladowcom. Tym razem gdy wysiadłam z autobusu to na szczęście on już przejechał.Jak wysiadałam to zauważyłam,że pewnie zaraz ta głupia baba z tym bachorem,którą to objechałam jakieś półtorej godziny temu jak wiadała do autobusu w Oleśnicy Głównej to pewnie zaraz wysiądzie i będzie mi znowu robiła awanturę więc przyśpieszyłam kroku i wysiadłam jaknajwcześniej się dało.Poszłam w stronę hallu dworca autobusowego gdzie to chciałam zajechac do kiosku w poszukiwaniu czy jest już może jakiś nowy numer BRAVO czy Fun Clubu.Gdy przechodziłam przez hall dworca to od razu zauważyłam jak zwykle rozmaite warstwy społeczne.Czułam się jednek zbyt zduszona jak na Socjotechnikę czy też Socjologię aby je analizowac.Proces,który miałam wydusił ze mnie wszystkie siły witalne oraz zabił we mnie to co było piekne.wypalił moje emocje i zabił moja osobowośc.Innymi słowy-zabił to,co było piękne… Gdy weszłam do kiosku w hallu dworca,gdzie już jestem stałą klientką.To tam zwykle kupuję najnowszy numer “Chakarterów”czy inne gazety,które stale czytam.Tam też nie było nowego numeru BRAVO czy też FUN CLUB’u.Gdy stamtąd wyszłam to poszłam od razu w stronę mojej byłej szkoły,gdzie chciałam odwiedzic koleżanki.Było około godiny 13:30 gdy mój autobus zajechał do Wrocławia.Moje koleżanki były w środku zajęc.Gdy weszłąm do szkoły to od razu ujrzałam moje znajome szataniarki z Łąkowej.ZAgadałąm do nich co słychac a potem poszłąm dalej tam pod salę gdzie język angielski miały moje koleżanki-Ewelina i Agata.Tak jak mówiłam-były w środku zajęc,które już kończyły.Starałam się byc jaknajciesze mogę aby im nie przeszkadzac.Dopiero około godziny 13:50 koleżanki skonczyły zajęcia.Weszłam więc by się z nimi przywitac i pogadac z nimi.Nie miałam okazji by pogadac z nimi od czasu kiedy zostałam wyrzucona ale obiecałam im,że kiedyś je odwiedzę.Gdy je odwiedziłam to ucieszyły się na mój widok. Jednak szybko musiały pójsc do domu po zajęciach bo z kims sie umówiły.Gdy sobie poszły zostałam sam na sam z moją wykłądowczynią od języka angielskiego,która zapytała się mnie co tam u mnie słychac.Odpowiedziałam jej,że od czasu kiedy mnie wyrzucono minęło już trochę czasu ale nie poddam się i jeżeli w przyszłości miałabym kontynuowac nauke to pójdę od nowa na licencjat tym razem na kierunek biologia a przecież ona z wykształenia jest biologiem molekularnym czego zawsze jej zazdrościłam i podziwam ją.Zapytała się mnie dlaczego mnie wyrzucono to odpowiedziałam jej,że nie tlyk za groźby karalne ale także za to,że wyzywałam takiego i takiego.Zapytała się mnie jakim prawem ja mogłam wyzywac takiego i takiego tlyko dlatego,że mi coś nie pasuje i,że ja jak na kobiete z prawie wyżyszym wykształceniem(bo przecież dwa lata mam zaliczone)to powinnam się taktowniej wyrażac.No tak-jasne że!!!Jak jestem kobietą z prawie wyższym wykształceniem to może powinnam miec już mężulka i bachora a nie robic to co chcę tylko mam życ tak jak inny zwykle żyją!!!Nie chcę tak!!!Własnie dlatego wolę pozostac pseudo filozofką i nie jestem kobieta wykształconą a kończyłam tylko zaoczne liceum ogólnokształcące C.K.K.PROFESJA i nie wstydzę się tego.Na to ta kobieta powiedziała mi,że przeciez nie jestem dziewczyną oderwaną od pługa ale ja uważam,że lepiej by mi z pługiem było bo gospodarstwo rolne rzekomo się opłaca i ma się włąsną ziemię niż abym miała tolerowac to,że ktoś żyje tak jak ja nie chcę życ a wszyscy mi wmawiają,że to normalne,że ktoś żyje tak jak mi się niepodoba a ja żyję według nich nienormalnie!!! Tak czy inaczej-nie poddam sie i zawsze będę sobą. Zaraz po tym jak skończyłam nasza rozmowę to poszłam od razu do toalety,tam gdzie zwykle gdzie jest moje okno na świat.Zawsze wyglądałam z tego okna i patrzyłam kto idzie i co się dzieje.Tym razem czułam się zduszona.Zduszona przez tych,któzy każą mi byc taką jaką oni by mnie chcięli widziec.W to okno patrzyłam sobie tak około przez 15 minut i zaraz po tym jak mi się to znudziło postanowiłam pójsc na Łąkową do punktu xero aby zobaczyc kto tam pracuje za Karola oraz czy jest byc może jeszcze Karol,który tydzień wcześniej zapowiedział swoje odejście.Tak więc ruszyłam w drogę nie piechotę jak zwykle.Zanim zostałam wyrzucona to często przechadzałam się pieszo między tymi ulicami.Teraz to robiłam tylko z sentymentu. Zaufanie i odpowiedzialnosc…Ileż ja razy poruszałam ten temat na tym blogu i nie tylko na tym…Zaufanie to jest najcenniejsze co można ofiarowac drugiemu człowiekowi.Gdy go nie ma między dwiema osobami to wówczas może dojśc do rozpadu związku czy też przyjaźni-nawet wieloletniej…Na przykład gdy zona oskarża męża o to,że poswięcając jej za mało czasu zapewne ma inną,której ten czas poświęca i ją zdradza i przy okazji robi z tego powodu fałszywe wyrzuty facetowi to wówczas taki facet,do którego partnerka nie ma zaufania i oskarża go o zdradę myśli sobie gdzie zawinił i mówi sobie,że przeciez poswięcał jej tyle czasu ile mógł a ona mu robi wyrzuty i oskarżenia za nic tak więc skoro oskarża go o zdradę to jest dla niego jakby prowokacja,że skoro nie ma do niego zaufania i podejrzewa go o romans to jest jakby pretext dla niego aby naprawdę zrobic skok w bok skoro już ma taki zarzut postawiony.
Zaufanie.Najważniejsze jest zaufanie.Ileż ja razy ufałam lub też nie ufałam moim przyjaciółkom a szczególnie Tanji czy Michalinie ale one mnie zawiodły…Gdyby nie ten proces to byc może nigdy nie wiedziałabym kto tak naprawde jest warty mojej przyjaźni.Czasem to ja prowokowałam do kłótni moje przyjaciółki z Nadodrza ale one mimo wszystko schodziły mi z drogi kiedy miałam zły nastrój.Przyjaciółki.Czy one naprawdę były moimi przyjaciółkami??? Gdy tak daty 18 stycznia 2010 roku czekałam na tym przystanku na autobus,który był trochę opóźniony zaraz po tej rozmowie,którą sobie urwałam z tą kobietą,która tez czekała na ten sam autobus to gdy w końcu autobus przyjechał to czułam się szczęsliwa.W międzyczasie zachciało m się jeśc i chciałam iśc się najeśc ale darowałam sobie z racji tego,że już był autobus.Autobus stanął akurat tak,że od razu mogłam wsiąśc do niego jako pierwsza siadając na moim ulubionym miejscu-w pierwszym rzędzie.Gdy wsiadłam i pokazałam kierowcy bilet miesięczny to siadając w pierwszym rzędzie siedziała ta sama kobieta,z którą rozmawiałam jakoś w listopadzie 2009 roku gdy to wracała do swojego domu we Wrocławiu z Domasławic,gdzie się wychowywała.Przedstawiłam się jej wówczas jako Socjotechnika.Od tamtej pory gdy to rozmawiałysmy po raz pierwszy i ostatni wywnioskowała,że raczej za mną nie przepada i nie chciała raz nawet abym siedziała kołoniej.tym razem gdy wsiadałam to zapytałam sie jej czy koło niej jest wolne miejsce a ona o dziwo… odpowiedziała mi,że tak!!!Usiadłam zatem koło niej i od razu rozsiadłam się wygodnie.Nadal byłam głodna ale nie miałam jak wstąpic do baru tak więc wyciągłam z tornistra butelkę kawy i zaczęłam pic.Kawa była jeszcze ciepła,ponieważ wyszłąm niedawno z domu.Gdy już ruszyliśmy to zaraz po tym jak napiłam się kawy to wyciągłam z mojego tornistra wydruki z textem dotyczącym negocjacji i czytałam sobie z nudów pomimo tego iz nic robic mi się nie chciało.W międzyczasie i czytałam i rozglądałam się na bok i analizowałam trasę,którą jadę i patrzyłam nie tlyko na śnieg na drodze ale także na reklamy na billboardach i to co mnie otacza.Te trasę znam już od bardzo dawna i chętnie nią jeżdżę.W międzyczasie spoglądałam tez z nudów na tę kobietę,która siedziała kołomnie co ona mnie nie lubi.Gdy przejeżdżałam przez Boguszyce to widziałam obok drogi,którą przejeżdżałam Dom Widmo,do którego planuję sie wybrac i myslałam o tym jak to niespełna rok temu tam byłam i wówczas myslałam o DJ’u ROTTWAG’u… Jechałam dalej trasą aż w końcu jak zwykle dojechałam na stację Oleśnica Główna.Gdy ludzie wsiadali na tej stacji to wśród nich była także młoda dziewczyna z bachorem.Już od razu gdy wsiadały to mi się to nie podobało bo ten cały bachor gapił się na mnie.Gdy dziewczyna kupywała bilet u kierowcy to kazała tej swojej córci iśc dalej aby zajęła miejsce.Popchnęła ją lekko bo ten bachor nie chciał iśc.Bachor powiedział do swej matki aby go nie popychała.W ręku trzymała brzydkiego kucyka Pony z dziwnymi warkoczami.Bachorka stała przy kasie naprzeciwko mnie i gapiła się na mnie podczas gdy jej matka kupywała bilet.Gdy ten cały bachor gapił się na mnie to od razu powiedziałam aby sie przestał na mnie gapic i powiedziałam jej aby poszła sobie miejsca szukac w autobusie.Na to jej matka czyli ta młoda dziewczyna okrzyczała mnie od razu jak wypowiedziałam te słowa i powiedziała,że jak mi 4 letnie dziecko przeszkadza to jestem psychicznie chora.Na to ja zaczęłam się głosno śmiac i powiedziałam jej,że skoro ja jestem psychiczna to ona jest szmatą!!! Ona na to,że zaraz mnie wyprowadzi z autobusu i policzy się ze mną ale kiedy wstałam to od razu się zatkała i wzięła tego swojego bachora,który sie mnie wystraszył jak na niego krzyknęłam i poszły sobie siedziec. To właśnie przez takie kobiety jak ona miałam proces.To własnie przez takie szmaty jak ona miałam proces za samo to,że nie zmienię moich poglądów ani tez nie chcę życ tak jak ona i byc osobą spokojną i udawac na przykład,że zachwyca mnie ten jej bachor!!! Od tego momentu gdy jechałam w autobusie to ta baba dała mi już spokój.Od czasu do czasu jedynie słychac było z oddali głos jej bachora jak o cos pytał ale tak to trasę miałam spokojną.Byłam jedynie zaciekawiona gdzie wysiądą i na jakim przystanku bo chciałam jeszcze skomentowac,że nareszcie wysiadają ale się nie doczekałam bo niestety-wysiadały tam gdzie ja ale już je potem w doopie miałam.Pamiętam jak daty 21 grudnia 2009 roku jechałam na proces.To też był poniedziałek i tej daty też jechała na trasie jakaś baba z bachorem,którego to ja skomentowałam po swojemu.Tez mam o czy myslec na trasie-o swoim procesie.Skazana za groźby karalne,sądzona jak pies i potraktowana jak ostatnia przegrana-z tym w ostatnim czasie musiałam się mierzyc.Teraz jestem sielniejsza.Gdy komentowałam tą babę w tym autobusie daty 18 stycznia 2010 roku to czułam się jeszcze ospała.Dopiero ożywił mnie mój własny śmiech i ta akcja.Gdy przejeżdżałam na trasie to po dordze gapiłam się znowu na to co mnie otacza i widziałam po drodze jak najpierw jak przejechalismy dalej za Oleśnicą Rataje to o mało co jakiemuś autu nie wjechalismy by w doopę.Gdy nasz autobus ze sprawnościa wyhamował nad takim autem to od razu podziękowałam kierowcy za samo to,że jest wspaniały.Gdy zauważyłam,że ja sobie siedzę a obok mnie stoji starsza kobieta to ustapiłam jej swojego ulubionego miejsca.Może i jestem cięta na bachory i młode mamuśki ale do starszych osób nic nie mam.Z początku kobieta nie chciała przyjąc mojej propozycji abym ustapiła jej miesca ale ja nalegałam mówic,że nogi ma się tlyko jedne a ja jeszcze jestem młoda.I wtedy starsza kobieta usiadła sobie a ja stojąc miałam jeszcze lepsze widoki do podziwiania stojąc i patrząc się na przednią szybę.W międzyczasie ucięłam sobie też pogawędkę z tą kobietą,któej ustapiłam miejsca w autobusie i zapytałam się jej z ciekawości czy wraca z pracy.Kobieta odpowiedziała mi,że nie wraca z pracy bo jest już na emeryturze ale ja powiedziałam jej,że myslałam,że może z pracy bo z tego co ja wiem to seniorów tez rynek pracy zatrudnia aby sobie dorobili do emerytury tak więc myslałam,że może wraca z pracy bo wiek przeciez nie gra roli.Kobieta mi odpowiedziała,że wraca do domu ale możnaby powiedziec,że tak jakby z pracy.Gdy przejeżdżalismy obok takich tyczek na Smardzowie,po których latem wspina się chmiel to pokazałam je tej kobiecie jak obok przejeżdżałysmy i powiedziałam jej jak fajnie te tyczki wyglądają.Przyznała mi rację.Te tyczki wyglądają fajnie i pamiętam jak po raz pierwszy zwróciłam na nie uwagę równy rok temu podczas gdy to myslałam o tym aby nakręcic teledysk z DJ’em ROTTWAG’iem i chciałam go nakręcic właśnie tam.Nie udało się.Zostały tylko wspomnienia…Ale cóż-to zawsze coś… W międzyczasie gdy jechałam autobusem i oglądałam wszystko bezpośrednio stojąc przed przednią szybą to po pierwszym przystanku zrobiło się wolne miejsce.Starsza kobieta,któej ustapiłam miejsca powiedziała mi,ze tam z tyłu zrobiły się miejsca wolne i czy nie chciałabym sobie usiąśc to ja odpowiedziałam jej,że raczej nie bo ja kocham byc na przodzie i siedziec lub stac na przodzie,gdzie wszystko widzę.Wobec tego kobieta zaoferowała mi,że ona pójdzie do tyłu a ja mogę sobie usiąśc znowu na swoim miejscu.I tak też zrobiłyśmy. Jazda autobusem.Kocham nie tylko pociągi ale także autobusy.Gdy siedziałam dalej na przodzie to znowu zaczęłam analizowac to co mnie otacza i to co widzę.Kocham to co widzę.Widziałam po drodze jak pod wpływem odwilży z billboardów opadają plakaty reklamujące,któe odsłaniają poprzednie reklamy produktów czy też seriali,czyli to co wisiało tam przed tym plaktem co odpada.Gdy jechałam po drodze to rozmyslałam o tym co mnie otacza.Nigdy nie zamieniłabym mojego życia na żadne inne. Kocham ten autobus i kocham tę trasę…Na tej trasie znam ludzi a oni znają mnie.Nigdy nie zamienię tej chwili jak ta.To jest mi cenne. Skazana za groźby karalne.Groźby wobec tych,których nie nawidzę i mam prawo do tego…Tak aktualnie wygląda moje życie.Czułam się zduszona oraz wypalona.Myslałam,że juz nigdy nie będe mogła normalnie pisac na blogach bo bałam się,że cokolwiek szczerego od siebie napiszę-zaraz zostane postawiona przed sąd.A co to za blog jeżli notki z niego nie płyna z głębi i nie wyraża on prawdziwych poglądów człowieka??? Co to za blog jeżli nie mogłąbym na nim swobodnie wyrażac siebie i musiałabym się hamowac i pisac to czego nie chcę??? Co to byłby za blog jeżli notki musiałabym pisac pod publikę i udawac kogos kim nie jestem???
Jestem.Kim tak naprawdę jestem???Jestem Socjotechnika… Dzięki temu,że miałąm proces teraz wiem kto jest moim prawdziwym przyjacielem a kto nadal mimo wszystko się za niego podaje i udaje prawdziwego przyjaciela.Takich wyczuwam na kilometr i niestety takie osoby same sobie zaprzeczają i udają,że są po mojej stronie… Wracając do dnia dzisiejszego to gdy tak sobie wspominałam to jak wspaniałe chwile mam związane z muzyką DJ’a ROTTWAG’a i snułam plany na to aby pojechac do Domu Widmo na Boguszyce to przy okazji wspominałam sobie też jak to daty 24 listopada 2008 roku miałam krwiomocz i myślałam o moim ukochanym Pledger’ze no i o tym co wtedy porabiałam oraz myslałam o tym aby opisac to co czuję na michaela.blog.onet.pl.Gdy tak o tym myslałam to wybiła już godzina 10:10 i musiałam się po woli zbierac na autobus,którego to miałam o godzinie 11:05 z Twardogóry. Jak wychodziłam z domu to nie dośc,że było slisko na dworze od roztopów bo śniegu bardzo dużo napadało to na dodatek goniły mnie już jak przeszłam kawałek od mojej klatki to goniły mnie jakies psy,które szczekały na mnie i biegły ku mojej nogawce.Tupałam na nie nogami i krzyczałam aby sobie poszły ale gdzie tam-szczekały sobie dalej gdy nagle jakiś facet,który wyładowywał coś z auta to widział i zawołał te psy a do mnie sie zwrócił,ze mnie nie ugryzą bo to młodziutkie psy.Gdy je powstrzymał to na szczęscie już za mną nie biegły i mogłam sobie iśc dalej.Gdy szłam po drodze to nie dośc,że się ślizgałam to myslałam o tym czy wyszedł już nowy numer Fun Club’u czy tez Bravo albo nowy numer WITCH’a,któego to mi brakuje od czasu kiedy został od początku tego roku wydawany jako miesięcznik a nie jako dwutygodnik. Gdy po drodze przechodziłam koło ZGM’u w Twardogórze to zastanawiałam się nad tym czy by nie zatrudnic się w takim ZGM’ie chociaż jako robotnik i wspominałam jak to podpatrywałam jak to pracownicy z ZGM’u w Twardogórze albo odśnieżali albo choinke na przystanku stawiali albo też zasypywali piaskiem drogi gdy było ślisko na ulicy. Tak rozmyślając doszłam do przystanku autobusowego w Twardogóze skąd to o godzinie 11:05 miał odjechac mój autobus do Wrocławia.Gdy dochodziłam do przystanku to po drodze widziałam jakiś nowy zakład fryzjerski,obok którego ten kawałek przy wejściu był idealnie odśnieżony aby ja musiałam się ślizgac do końca chodnika.Gdy wyszłam zza rogu tam gdzie już było widac przystanek to po drodze usłyszałam jak jakiś facet co stał na rogu gadał przez komórkę,że dostanie mieszkanie w Grabownie.Tylko tyle wysłyszałam.Nie wyglądał mi na biedaka ale mogłąm wywnioskowac z tego co gadał,że pewnie dostanie mieszkanie komunalne i pewnie będzie gminie płacił bo na normalne go nie stac. Gdy szłam dalej to po drodze rozmyslałam o mojej rzekomej przyjaciółce.Przyjaciółka.Czy ja ją mogę nazwac wogóle przyjaciółką???Poznałam ją w październiku 2008 roku i nie od razu przypadła mi do gustu.Tanja ma 17 lat(w tym roku 18).Jest odemnie trochę młodsza aczkolwiek za młoda też już nie jest.Gdy ja poznałam to od razu aby mnie poznała bliżej podałam jej adresy kilku moich blogów i ona o dziwo-przeczytała je wszystkie!!!Nie od razu ją polubiłam.z początku udawałam,że ją lubię.Ale czy ona mnie lubi lub lubiła???Czy to jest przyjaciółka czy tlyko ją udaje???Gdy umarł pan Pledger-ona mnie pocieszała.Wóczas przebie3gła mi pierwsza myśl przez głowę,że fajnieby było gdyby była moją przyjaciółką.Na mijescu tej fałszywej Michaliny z Nadodrza!!!Na miejscu każdej innej pseudo przyjaciółki!!!Ale gzie tam-wątpliwości pojawiły się po tym jak okazała się byc największą plotkarą na całym Nadodrzu.ona też jest Nadodrzanką ale na Nadodrzu znajomych nie ma gdyż nie mieszka już tam i nikt jej tam nie zna nawet.Szara mycha,któa dzięki mnie chce się wybic.Udaje,że jej na mnie zalezy ale nie wiem czy rzeczywiście mogę jej ufac.Pamiętam gdy miałam proces to było o tym głosno.Wiedziała o tym i ona.Zaprosiłam ją nawet na mój proces.W tym celu w dniu procesu zadzwoniłam do niej. Pamiętam jak kiedyś zawsze mi powtarzała,że mogę na nią liczyc.Nie przyszła na proces.Wiedziałam,że to nie przyjaciółka. Gdy wyszłam już na przystanek to postanowiłam jeszcze wpadnąc do mojego ulubionego sklepu z ciuchami naprzeciwko przystanku tam gdzie obok niego jest jeszcze hot dogownia.Gdy szłam obok hot dogowni to widziałam,że reklamuje tam swoje usługi jakies biuro rachunkowe.Poszłam więc do mojego ulubionego sklepu i już od razu gdy weszłam to oglądałam czy nie ma nowych pasków do spodni.Sprzedawczyni już od razu gdy mnie ujrzała w progu to powiedziała mi,ze jest nowa dostawa ale jeszcze nie rozpakowała pasków i rozpakowała je przy mnie ale niestety nie było nic fajnego bo podobne już paski mam.Sprzedawczyni zapytała się mnie jak tam mój proces przebiegł to odpowiedziałam jej bez ogródek-mam karę grzywny.niestety.Dobrze,że nie pozbawienia wolności.sprzedawczyni zapytała się mnie czy za takie coś za co ja byłam sądzona można miec karę pozbawienia wolności to jej odpowiedziałam,że chyba na szczęście nie ale gdyby mnie nie było stac na grzywnę a mam ją rozłożoną na raty to musiałabym czyścic kasowniki od biletów w tramwajach.Po tym jak pooglądałam sobie w sklepie paski to poszłam od razu na przystanek z obawy,że się zagadałam i,że autobus mi ucieknie.Jednak na szczęscie się nie zagadałam.Z daleka już widziałam,śe ludzie jeszcze czekają na autobus.Gdy podeszłam na przystanek gdzie czekali ludzie to po drodze podeszłam jeszcze do wystawy sklepowej kiosku znajdującego się bezpośrednio na przystanku.Stałam przy wystawie i przyglądałam się czy nie przyszedł już nowy numer WITCH,WINX CLUB czy też Bravo albo Fun Club jednak nie było jeszcze żadnego.Gdy tak oglądałam wystawę to w międzyczasie zauważyłam jak jakaś dziewczyna,która wydawała mi się bardzo młoda,jeszcze co dzieckiem musiała byc niedawno to ona trzymała w jednej ręce sznureczek od sanek a w drugiej trzymała jakiegos na rózowo ubranego bachora i poprosiła sprzedawczynię o gazetę z kodexem pracy.No i sprzedawczyni podała jej gazetę z kodexem pracy i aż się zdziwiłam,że coś takiego sprzedają wogóle.Zapytałam się jej z ciekawości czy ona szuka pracy a ona mi odpowiedziała,że nie i sobie poszła.Widac,że to była jedna z tych głupich młodych mamusiek. Gdy sobie poszła to zaczęłam przysłuchiwac się rozmowom,które prowadzili stojąc obok mnie pod kioskiem jakaś kobieta i męzczyzna.Z rozmowy wywnioskowałam,że również czekają na ten sam autobus co ja.Kobieta z tego co mówiła to jechała na Sądożyce i opowiadała o tym jak to kiedyś szła na nogach bo to tlyko jest kawałek drogi to o mało co nie wjechałby jej w doopę jakis TIR a ona musiałą uciekac do rowu a w rowie śnieg aż po pachy.No i tak nasłuchiwałam sie ich rozmowom gdy nagle kobieta zaczęła opowiadac o jakims wypadku,który miał miejsce kiedyś na Goli wielkiej na zakręcie i o tym jak to kierowca zginął co nie był stąd.Nagle wtrąciłam się ja,że przygodę miał niezłą.Na to ta kobieta mi odpowiedziała,że przygodą by raczej tego nie nazwała i nie życzy się komuś źle.Powiedziałam jej,że wszystko słyszałam o czym rozmawiała z tamtym mężczyzną i wiem tez o jej przygodzie jak to TIR wjechałby w jej doopę i ona musiała uciekac do rowu i niech nie histeryzuje,że śnieg w rowie był po pachy bo wcale ona aż taka niska nie jest tak więc aż tak źle byc nie musiało. Nasz autobus był parę minut opóźniony przez ten śnieg.W międzyczasie ta kobieta,która ze mną rozmawiała to powiedziała,że współczucia dla kierowcy,który musi w taka pogode jechac jednak ja jej powiedziałam,.ze jakie współczucia i przecież kierowca sam wybrał ten zawód a byle jakiego wariata nby za kierownicę nie dali.Kobieta powiedziała,że martwi się o kierowców autobusów czy tez kierowców TIR-ów. W międzyczasie gdy to mówiła to koło nas przejechały ze dwa TIR-y.Ja jej mówię,że do kierowców trzeba miec zaufanie a nie martwic sie o nich bo przecież wiedzą co robią i mają doświadczenie w jeździe.Widziałam jak za kierownicą tych TIR-ów,które przejeżdżały jechali przystojni kierowcy o czym powiedziałam tej kobiecie,że nie dziwię się,że TIR-ówki na nich lecą:))) Zaufanie.Już chciałabym tutaj na tym blogu jebnąć całą notkę na temat tego czym jest zaufanie ale pisałam o tym niejednokrotnie tak więc sobie daruję. Gdy mówiłam o zaufaniu i o całym tym co mówiłam do tej kobiety-jeszcze czułam się wypalona i wyprana z emocji przez ten proces,na któym zakazano mi byc sobą. Jestem Socjotechnika.wyprana z emocji o ten proces oraz zduszana przez społeczeństwo,które napiętnowało mnie jak dziwkę.Gdy stałam tam pod kioskiem i przeglądałam wystawę gdzie zwykle na wystawie stoji nowy numer BRAVO zastanawiałam się czy jestem aby wogóle SOCJOTECHNIKA… Zaufanie.Odpowiedzialnośc za pasażerów… Jestem Socjotechnika.Nie kierowczyni autobusu. A szkoda. Powiedziałam tej kobiecie,że przeciez kierowcy autobusu to ludzie odpowiedzialni i wartościowi a co innego takie głupie młode mamuśki jak ta spod kiosku,która kupywała tutaj przed chwilą gazetę,w któej dołączony był kodex pracy a potem taka ku*wa wyuczy się kodexu pracy i będzie udawała mądrą,gdzie to będzie domagała się swoich praw jak ją pracodawca przez bachora wyjebie z roboty a ona będzie się domagała,że miałą prawo do opieki nad dzieckiem i do pracy jak człowiek.Na to ta kobieta,z którą rozmawiałam mi odpowiedziała,że takiej tutaj pod kioskiem nie widziała bo nie zwracała uwagi. Mam na imię Kouichi…
Tylko to się liczy… Dawno nie pisałam na bierząco wydarzeń z mojego życia.Jednak nie zapomniałam o tym co to znaczy.Dzisiejszy dzień pisze na bierząco…I jestem z tego dumna.Mam na imię Kouichi lub tez Socjotechnika.Gdy dzisiejszego dnia obudziłam się jak zwykle o godiznie 3:30 rano to kiedy obudził mnie budzik od razu nie myślałam o tym aby czekac na mój najukochańszy utwór Techno-LOOPO INC-Cold Mountain tylko po prostu na niego czekałam.Gdy się obudziłam to od razu wzięłam się za robotę,poniewaz musiałam dokończyc pisac mój temat pod tytułem:”Analiza rozwiązywania współczesnych konfliktów w oparciu o konflikty i relacje pomiędzy dyplomacją a wojną”.Od wczoraj na wieczór czyli od godziny po 17-tej zaczęłam to pisac i brakowało mi weny i natchnienia.Ogółem ostatnio od czasu mojego procesu czułam się ograniczona umysłowo oraz wypalona.Ciągle tlyko zakazy i nakazy a za łamanie prawa czy ubliżanie komuś dostaje się kare grzywny.Moje blogi,na któych mogłam swobodnie pisac zostały prześwietlone i przeczytane przez prokuraturę,która prowadziła moją sprawę tak więc od tamtej pory gdy podpisałam ugodę na papierku zobowiązałam się do przeprosin wobec osób,którym ubliżałam.Tak więc od czasu mojego procesu nie mogłam si,ę czuc wolna a moją wolnosc utemperowała władza sądownicza.Od tamtej pory bałam się nawet pisac na jakimkolwiek z moich blogów z obawy przed ponownym procesem… Moje życie wyglądało mniej więcej tak: Mam na imię Socjotechnika.Jestem Socjotechnika i tyle!!!Wstaje o godzinie 3:30 rano.Kiedy jeszcze śpię to mogę się rozkoszowac moją wolnością i mogę marzyc sobie o tym,że mam własny dom i moge sobie pozwolic na co tylko chcę bo jestem na własnym gruncie: Mam na imie Socjotechnika.Jestem Socjotechnika i tyle!!!Gdy budzę się o 3:30 rano i wstaję to znika mój wymarzony dom i znowu czuję,że jedyne na co pozostaje mi czekac bo daje mi radośc życia to utwór Techno LOOPO INC-Cold Mountain,w rytm którego marzę sobie o karierze naukowej i tylko on mi pozostał po tym jak to w rytm jego płakałam,że mnie pan Pledger nie kocha… “Mam na imię Socjotechnika…”…Te słowa wypowiadałam częsciej niż “wysoki sądzie”podczas trwania mojego procesu gdy to co troche musiałam się wstawiac w okresie od 3 listopada 2009 roku do 21 grudnia 2009 roku na rozprawach sądowych.O co poszło???O samo to,że jestem jaka jestem i tego nie zmienię… Tak więc gdy dziś czyli daty 18 stycznia 2010 roku wstałam jak zwykle to pisałam tę pracę na taki temat jak podałam.Najpierw zanim zaczęłam ją pisac to oczywiście właczyłam sobie utwór Techno ściągniety o nazwie “On a good day”w wykonaniu Above&Beyond.Puszczałam go sobie na pobudzenie do godziny 4 rano gdzie to już potem czekałam na LOOPO INC-Cold Mountain ale nadal nie pisałam tego tematu.LOOPO INC-Cold Mountain co prawda nie było ale za to leciał kolejny mój najukochańszy utwór Techno o nazwie “Fallin Angel”co oznacza “Upadający Anioł”w wykonaniu RF PROJECT.Ja ten utwór nazwałam “Falling Pledger”bo płakałam w rytm tego gdy zmarł pan Pledger i wyrzucałąm mu pytaniami dlaczego on to zrobił i dlaczego akurat on umarł a nie ktoś inny tak więc dziś mogłam sobie powspominac ten czas… Gdy do godziny 5 rano nie było LOOPO INC-Cold Mountain to zastanawiałam się nad tym jakby tutaj rozpisac tę prace ale odkryłam,że nie ważne jak bardzo bym chciała-jakiś leń wlazł mi w doopę,że nie moge nic z tego ruszyc i ch*j bo to nie mój temat a natchnienia ani sladu!!!Tak więc próbowałam się zebrac na to aby cokolwiek więcej na ten temat napisac bo tego ma byc aż 12 stron a ja miałam dopiero jedna stronę!!!Wlazłam więc na wikipedię i jako przykład do tego tematu posłuzyłam się wojną w Gruzji.Planowałam coś napisac ale coś mi się nie chciało jak nie wiem co tak więc było mi bardzo trudno to ruszyc z miejsca i potrzebowałam natchnienia.I tak rozmyslałam nad tym czy pisac dalej czy nie pisac aż do godziny 5:19 gdzie to poszłam się najeśc frytek z ketchupem.Frytki skończyłam jeśc o godzinie 5:24 i zaraz potem na siłę zaczęłam kontynuowac ten temat i pisałąm to co zaczęłam wczoraj.Napisałam tylko pół strony do godziny 5:42 gdzie to uznałam,że czas sobie zrobic przerwę od pisania tego tematu i…wystukałam na youtubie słowa “LOOPO INC”w poszukiwaniu utworu “Cold Mountain”.Jeszcze we wrześniu 2008 roku jak poznałam zespół LOOPO INC to po wystukaniu słów “LOOPO INC” w youtube to nie było ani jednego tam ich utworu a jedyne co tam mi wyskakiwało to “Mountain Bike LOOPS”i tym podobne.Dopiero w lutym 2009 roku jak ponownie wystukałam to trafił się utwór LOOPO INC-The better way of life(Original Mix).I dziś rano gdy wystukałąm sobie w nadzieji,że trafię na “Cold Mountain”to niestety nie natrafiłam ale za to 6 dni temu jak się okazało,ktoś dodał utwór LOOPO INC-Endless Dream,którego jeszcze nigdy nie słuchałam jak dotąd.Poczekałam jak mi się naładuje i przesłuchałam go po tym jak się naładował i bardzo mi się spodobał jednak to niestety nie przypomina mi mojego ukochanego Pledger’a tak więc nie jestem związana z tym utworem.Wówczas juz się modliłam o natchnienie-w jakiejkolwiek postaci jednak na szczęscie lub też nieszczęscie-zesłano mi natchnienie do tego bloga!!! Słuchałam tego utworu do godziny 6:20 rano,który to miał mi dac natchnienie do tworzenia czegokolwiek.Potem szybko weszłam na portal papilot.pl i tam czytam sobie co nowego.No i co tam widzę.Ogółem nic ciekawego.A to,że bezdomne kociaki szukają domu i papilot apeluje o to kto by je przygarnął albo to,że w Wigilię 2008 roku jakiś facet zastrzelił psa wilczura a jego zwłoki wywiózł iles tam kilometrów ciągnąc je za swoim autem a anonimowy świadek zadzwonił po policję a jak ta przyjechała na miejsce z weterynarzem to ten musiał zwierzę uśpic bo było tak poranione no i,że facet dostał za taki czyn za niski wyrok.Wyrok.Wyrok.Sama wiem co to prokuratura i wyrok.Niektórym to nawet i mój wyrok-kara grzywny wydał się za niski za groźby karalne jakie stosowałam. Czytając dalej papilota to natrafiłam jeszcze na artykuł,w którym to pisało jak w RPA urodziła się dziewczynka,której w życiu płodowym nie domknęła się klatka piersiowa oprzez co jej najważniejszy organ-serce jest na wierzchu pod cieńską i przejrzystą warstwą skóry,który można obejrzec gołym okiem!!!Już chciałabym się tu rozpisac na tym blogu jak to ja kocham biologię ale sobie daruje bo to nie moment na to a o kochaniu biologii jeszcze nie raz napiszę.Tak więc słyszałam o tym jakoby bachory po urodzeniu niekiedy miały niedomkniętą jamę brzuszną i widac im było flaki bo przecież jamy ciała człowieka muszą byc zamknięte aby mogły sprawowac swoje fukcje a skóra ma je chronic przed środkowiskiem zewnętrznym ale o tym aby się ktoś urodził z niedomkniętą klatką piersiową to tego jeszcze nie słyszałam!!! Z tego co jeszcze tam pisało to lekarze walczą o życie tego bachora a bachor ten od urodzenia nie zaznał miłości i troski.Juz sobie myslałam,że go ktoś porzucił ale gdzie tam-pisało tam,że lekarze zaraz ją zabrali od rodziców by móc jej pomóc a jej starzy modlą się o jej zdrowie!!!Taki ze mnie analityk:)))Pod tym artykułem widniały jak na razie ze dwa komentarze z racji tego,że to było wcześnie rano i czytałam tam jak jakies czytelniczki papilota pisały,że trzymają kciuki za kruszynę!!!Tak,tak-za kruszynę,któej nie domknęła się klata piersiowa a przedewszystkim żebra!!! Ide sobie później śladem linku z papilot.pl na portal hanter.pl gdzie to zainteresował mnie artykuł jak to chłopiec staje się mężczyzną i hanter napisał tam,że chłopiec mężczyzną staj się nie po uzyskaniu pełnoletności a około 27 roku życia gdy ma już potomstwo bo wcześniej to nie facet tylko chłopczyk.Tak,tak.niezły artykuł.Chciałabym się znowu rozpisac na temat tego co to jest syndrom Piotrusia Pan’a ale o tym byc może kiedy indziej napiszę.Tym razem już wzięłam się za pisanie tego tematu i pisałam w dużej mierze opierając się na Wikipedii.Jednak po około 45 minutach znowu sobie darowałam i włączyłam muzykę Techno jak nie na youtubie to na kompie i tak w kółko.Cały czas odkładałam to na potem aż w końcu sobie darowałam. Około godziny 9 rano coś mnie wzięło na wspominki.Nie dośc,że miałam zatwardzenie to na dodatek za oknem gdy widziałam śnieg i wiem,że jest już styczeń to pomyslałam sobie o tym jak to prawie rok temu pojechałam specjalnie na wagary do Domu Widmo na Boguszycach.Teraz też myslałam o tym aby tam pojechac.I zachciało mi sie płakac i było mi tęskno.Tęskno do DJ’a ROTTWAG’a,któego to utwór “Lick my skin” bardzo kojarzy mi się z domem widmo.Utwór ten również poznałam we wrześniu 2008 roku gdy to nie chciałam wrócic na Nadodrze i słuchałam go kiedy tęskniłam za Pledger’em.Otwarłam więc konto na uptrax.de gdzie swój profil ma DJ ROTTWAG i otworzyłam sobie jego utwór “Lick my skin”,którego słuchałam w kółko…Otwarłam sobie również zdjęcie DJ’a ROTTWAG’a,na którym jest wspólnie ze mną i wspominałam to co już nigdy nie wróci… Ten blog ma już prawie 3 lata.Swoje 3 urodziny będzie obchodził za kilka dni…Odkąd po raz pierwszy w życiu tu pisałam a był to mój pierwszy w życiu blog i nadal nim jest i będzie to od tamtej pory nie zmieniłam się na szczęscie nic i nie zmienię się oraz nie będę chciała się zmienic.Jedyne chyba co zmieniło się w moim życiu to pozycja Nadodrza jako mojego miejsca na Ziemi w moim zyciu.Raz jest lepiej a raz gorzej ale nadal chciałabym stamtąd odejśc i to jeszcze w tym roku,gdyż w tym roku będzie mijało równe 5 lat odkąd po raz pierwszy tam przybyłam i zatrzymałam się na dłużej…
Jak powiedział ksiądz profesor Józef Tischer “Miejsce człowieka jest tam, gdzie jego wolność nabiera pełnego sensu” a moja wolnośc na Nadodrzu kiedyś tylko nabierała pełnego sensu.Niby jest mi tam dobrze i nikt mnie się nie czepia ale na tym świecie nie można byc w pełni wolnym,ponieważ ilekroc wolna jestem i wyrażam moje poglądy w 100% i bardzo szczerze i śmiało to ktoś przyczepia się,ze ja naruszam jego wolnośc. Patrząc teraz na swój zyciorys mogłabym o samej sobie napisac tak:”Spracowane ręce ze splecionymi palcami.Opuszczone w dół.Skazana za groźby karalne,po kilku procesach.Ot-cała ja…”.Gdy tylko ludzie słyszą,że mam za sobą proces oraz,że byłam w przeszłości karalna,pomimo iż nie było to aż tak całkiem dawno i była to tlyko kara grzywny ale w papierach mają nie tlyko oskarżenia wobec mnie i zarzuty ale przedewszystkim pozostaną im po mnie na pamiątkę moje filozofie i mądrości oraz to co pisałam do sądu na swoje usprawiedliwienie. Moje życie od lipca 2009 roku przypominało jedną wielką traumę.Najpierw zduszano moją wolnośc podczas praktyk jakie odbywałam w Urzędzie Miasta i Gminy w Kątach Wrocławskich.Moją wolnosc zduszały kobiety,które tam pracowały i one miały męża i dzieci i z racji tego,że nie zyłam tak jak one i często filozofowałam to one gadały mi,że moje filozofie są chore i próbowały mnie naprowadzic na swoje tory… Mężczyźni w moim życiu…Kim byli a chyba raczej ilu ich było przez te lata ile ja żyję???Już nie potrafię tego policzyc. Rok temu na tym blogu pisałam: TU PRZECZYTAJ Jak to pamiętam jak w roku 2007 w kwietniu rozmawiałam z moim nauczycielem od biologii,który miał na imie Mariusz gdy to miałam z nim zajęcia przygotowawcze do matury z biologii,którą to także zdawała razem ze mną Grażyna moja koleżanka z zaocznego liceum ogólnokształcącego i rozmawiałam wtedy z nim o tym,że chcę byc chemiczką.Nie tyle co wspomnienia o nim chcę tu teraz napsiac ale to jakie pytanie zadałam na tym blogu rok temu w wyżej wspomnianym poście-“Ciekawe czy mnie pamięta???”.Otóż tak-od tamtej pory myślałam o nim od czasu do czasu,czyli co robi oraz co u niego słychac.Wczoraj czyli daty 15 stycznia 2010 roku na to pytanie chyba wreszcie odtrzymałam odpowiedź.Po 3 latach od naszego rozstania gdy to po raz ostatni się z nim widziałam na maturze z biologii wczoraj wreszcie mogłam go ujrzec.To chyba był on.Mówię “chyba”bo na 99% jestem tego pewna.Gdy wczoraj o godzinie 15:55 wsiadłam w pociąg pośpieszny z Nadodrza,który miał mnie zawieśc do Twardogóry to jak zwykle wsiadłam do przedziału gdzie było wolne miejsce.Wypadło akurat na przedział gdzie trafiło sie jedno wolne.Gdy wsiadłam do niego to akurat usiadłam obok mężczyzny,który wyglądał charakterystycznie a i zarazem znajomo.Z czasem obraz w umysle człowieka zniekształca się tak więc na 100% nie moge powiedziec czy to był on ale miał tak samo skrzywiony nos oraz górną wargę nad nosem jak ten facet co mnie uczył biologii w zaocznym liceum ogólnokształcącym na Nadodrzu!!!Chciałam go o to zagadac ale nie miałam okazji.Co prawda próbowałam do niego zagadac ale nie wiedziałam jak go o to spytac.Załozył sobie na uszy jakies radio a gdy go o to spytałam jakiej muzyki słucha to odpowiedział mi,że jaka poleci…Odpowiedział mi tylko tyle i słuchał dalej radia.Wiedziałam,że mnie nie poznał.Zapomniał mnie.nie to aby się do mnie nie przyznawał bo czułam to,że wyrzucił mnie ze swej pamięci…Mój idol…Nie jestem pewna czy to był on ale wydaje mi się,że tak…Zapomniał o mnie… Nie zrobił za to tego mój znajomy kierowca autobusu,który to woził mnie na kurs grafiki komputerowej w sierpniu 2006 roku,który też był moim idolem i nadal nim jest.Gdy daty 10 stycznia 2010 roku miałam tę przyjemnośc by po ta długim czasie z nim jechac bo ostatnio jechałam z nim w 2006 roku to on pierwszy zagadał do mnie i pamiętał wszystko o czym rozmawialiśmy.Jestem szczęsliwa z tego powodu. Zapomniana.Podobno o mnie nie da się zapomniec ale nie zawsze tak jest.Człowiek zajęty swoimi sprawami czasem może wyprzec z pamieci to co najważniejsze-czyli mnie tak jak to zrobił ten facet od biologii.Tak więc nie mam miejsca w jego sercu…A miejsce człowieka w danym sercu to podobno ważna lokalizacja. No i oczywiście od czasu kiedy miałam proces to rzadko kto się do mnie przyznaje.Naprawdę teraz widzę kto jest moim prawdziwym przyjacielem a kto nim nigdy nie był bo podawał się za niego… Proces.Nikomu nie życzę tego przez co przeszłam w ostatnim czasie.Przez ten czas nie było mi łatwo ale bynajmniej teraz wiem co to znaczy żyć i jestem przez to silniejsza i nie miewam mysli samobójczych ani tym podobnych.Jednak nigdy nie zmienię się i tyle.Mój proces trwał od daty 3 listopada 2009 do 21 grudnia 2009 i przez ten czas-półtorej miesiąca byłam przesłuchiwana przez sąd i sądzono mnie jak psa tylko dlatego,że komuś nie podobały się moje poglądy.Widocznie ktoś uznał,że w sądzie jest moje miejsce i miejsce z moimi poglądami. Jeszcze nie tak dawno bo w październiku 2009 roku gazety rozpisywały się o procesie Weroniki Marczuk Pazury,która to miała proces związny a aferą łapówkarską.Na szczęście jej afera skończyła się dla niej pomyślnie.Podobnie było i w moim przypadku i podczas trwania mojego procesu koleżanki nadały mi miano “Weronika Marczuk Pazura”.Byłam przez to na nie wściekła ale pocieszały mnie,że Weronika to przeciez kobieta z klasą i przecież nie ma dzieci to co się będę czepiała. Weronika Marczuk-Pazura wyszła ze swojej rozprawy cało,ponieważ wykupiła siebie i miała układy.W moim przypadku gdyby nie dobry adwokat nie wyszłabym z tego cało. Podczas trwania mojego procesu zauważyłam,że na tym świecie nie ma sprawiedliwości i wszędzie panuje nepotyzm jak ch*j i tyle.Podobno człowiek jest istotą stadną i woli trzymac sie w kolektywie i nie przełamywac norm społecznych a co za tym idzie,będąc w kolektwie tworzy grupy,w których trwa i liczy się ze zdaniem członków grupy,do któej należy przez co polega na znajomościach z własnej grupy.Na tej zasadzie polega nepotyzm gdzie to znajomy zatrudnia znajomego a rodzina zatrudnia swoich członków co jest plagą dzisiejszych czasów bo nie znam instytucji ani grupy gdzie jedni nie polegali by na drugich.Tam mają swoje obsadzone miejsca,na które się podzielili i mają je zarezerwowane dla drugich. Ja-gdziekolwiek jestem,tam nie ma dla mnie miejsca bo wszystkie już są obsadzone lub nie jestem tam mile widziana.Moje miejsce na Ziemi…Czy kiedykolwiek takie sobie znajdę gdzie będzie na tyle wolne od nepotyzmu i nie skażone od dewiacji i przyjmie mnie chętnie??? Tak więc na dzień dzisiejszy mogłabym powiedziec tak: Nadodrze-nie ma tam dla mnie miejsca bo po prostu ono nie jest moje i ja tam nie rządzę formalnie. Praca-gdziekolwiek bym nie poszła,tam króluje nepotyzm i układy.No i nie mogę byc wolna bo trzeba zachowywac się według norm ogólnie przyjętych także byłabym zmuszona szanowac kobiety w ciązy czy osoby mające rodzinę. Szkoła/Studia-Także panuje tam nepotyzm.Wyrzucono mnie ze szkoły za samo to,że jestem jaka jestem.Mam wilczy bilet no i nie mogę byc wolna. Pytanie tylko-gdzie jest miejsce na świecie gdzie mogłąbym czuc się naprawdę szczęsliwa i wolna???Nie ma takiego-to mogę takie dla siebie stworzyc i zyc zgodnie z zasadą: “Miejsce człowieka jest tam, gdzie jego wolność nabiera pełnego sensu”. Chciano mnie wbic jak gwoździa,który odstaje. Pozornie im się to udało jednak ja się nie poddam i idę dale do mojego celu.Zacznę budowac to co od zawsze chciałam a chcę miec własną firmę.I nawet gdy nikt we mnie nie wierzy i w moje sukcesy to grunt,że ja wierzę w to co postanawiam. To nie matka czy ojciec dają nam życie. To my sami dajemy sobie życie,którym kierujemy poprzez własny wybór!!! Głupi ludzie żyjąc w kolektywie zapominają,że tak naprawdę są jednostkami,które ją tworzą i mają swoje indywidualne potrzeby.Uważam,że niemal każdą kolektywę szło by rozbic gdyby znalazło się odpowiednio jej zródło czyli podstawę,która ją tworzy.Do takiego czynu trzeba miec charakter.Ja ten charakter mam. |
O mnie:
Nazywam się Florianna Julita Zimoch. Było, minęło...
November 2022
|