Dzisiaj oglądałam “RTL II Schicksals Reportage” pt.”Dr Milton Waner-Mein Held”.Tłumacząc na język polski to brzmi”Dr Milton Waner-mój bohater”.
Już pierwsze urywki reklamujące ten program zaciekawiły mnie a zawsze kochałam oglądac programy o cudach medycznych.Sama fascynuję się medycyną ale niestety tak wyszło,że nie poszłam studiowac tego kierunku:((( Wracając do tematu to w tym reporażu,który oglądałam to ten program opowiadał o… prawdziwym czarodzieju!!!I niech mi ktoś napisze w komentarzu/mailu,że jestem głupia bo wierzę w czary ale czary naprawdę istnieją jak się poszuka ich w odpowiednim miejscu!!! Otóż człowiek,który był pokazywany w tym programie nie wykonywał magicznych sztuczek ani nie wyciągał królików z kapelusza ale robił rzeczy o wiele bardziej zdumiewające niż niejeden magik!!! Człowiek,o którym teraz piszę to tytułowy Dr Milton Waner-z zawodu chirurg a jego hobby w wolnym czasie to…śpiew:))) Oglądałam jakich cudów dokonywał w tym programie i nie robił telewizji seansów na życzenie tylko stopniowo ratował ludzi,którzy mieli zniekształconą twarz poprzez nowotwory złośliwe takie jak naczyniak.Doktor ten pracuje i pochodzi z Nowego Jorku,gdzie dokonuje tych skutecznych cudów w swojej klinice:))) Wielu ludziom pomógł odzyskac twarz by mogli normalnie życ i nie tylko zajmował się leczeniem ich nowotworu ale także pomógł zrekonstrułowac twarz zniekształconą przez nowotwór. Według mnie to jest prawdziwy cudotwórca i czarodziej.Widziałam w tym programie jak sesją zabiegów,które trwają długie lata dokonuje cudów i pomaga ludziom w walce o normalne życie. Jak on tego dokonuje???Jeżeli to nie są czary to ja już nie wiem co ale jakoś tak w 2003 roku oglądałąm program o lekarzach,którzy rozłączyli zrośnięte bliźniaczki(nie chodzi mi o te dwie małe polki rozdzielane w Arabii),które żyją do dziś i jestem pod wrażeniem:)))To są czary i trzeba wierzyc w magię:))) Więc proszę mnie nie wyśmiewac,że ja lubię Witch i Winx skoro nie wiecie nic o czarach a cudotwórcy są wśród nas tylko nie posiadają magicznych mocy a jedyne co mają w sobie magicznego to zawód wyuczony i odpowiednie podejście do pacjenta i kwalifikacje tak jak Dr Milton Waner:))) PS:Bluzki,które zamówiłam już do mnie dotarły:)))
0 Comments
Wszystko by się wydawało,że ta miłośc wygasła i już nigdy się nie rozpali ponownie.Jeszcze miesiąc temu pisałam o tym,że ta miłośc wygasła i zostały tylko wspomnienia.
Zakochałam się ponownie.Ponownie w kimś kto zawiódł moje nadzieje i zostawił mnie. Jednak pisząc blogi retrospekcyjne,w formie wspomnień i tego co było,począwszy od blogu: http://cyanide.blog.onet.pl a skończywszy na http://frontier.blog.onet.pl i w chwili obecnej kiedy to dziś jest niedziela i ja oglądam jak zwykle około godziny 22 “Austopsie” to moje uczucia po woli odżywają. Ten,którego kocham nie jest człowiekiem. To jest zawód.Zawód anatomopatologa. Znowu czuję coś podobnego kiedy czułam wtedy kiedy po raz pierwszy o tym zawodzie usłyszałam i obejrzałam ten program. Kocham ten zawód i chciałabym zostac anatomopatologiem. Moje uczucia odżywają po woli. Tak bardzo chciałabym byc anatomopatologiem. Takie widoki bym podziwiała: Osoby,z którymi uczęszczam na rok na studia wcale mnie nie rozumieją. Myślą sobie,że jestem tak samo młoda jak i one i jestem z rocznika 1988.Myślą sobie,że mam całe życie przed sobą ale ja nie ejstem Lolitką!!! Nie jestem młoda!!!Kiedy oni mięli w 2002 roku tylko 14 lat-ja kochałam się już w Autopsjuszu i dopiero na stare lata zachciało mi się edukowac,ponieważ znalazłam cel mojego życia-aby zostac anatomopatologiem i poslubic Autopsjusz’a!!!Chciałąm przywdziac biały fartuch tak samo jak mój ulubiony anatomopatolog występujący w Autopsjuszu i opowiadający o swoim zawodzie-Michael Baden. To jest Michael Baden w swoim stroju(też bym taki chciała kiedyś przywdziac): Zawsze marzyłam by byc taka jak on.On ma poważanie i jest anatomopatologiem a ja w porównaniu do niego jestem tylko zwykłą śmiertelniczką!!! Tak samo moim największym autorytetem jest Florian Preis,który rzucił studia przed samym dyplomem z racji tego,że chciał tworzyc muzykę Techno.Ten urodzony w 1972 roku mężczyna wie czego chce i ma swoje zdanie. Oto Florian gdy gra seta(jest w swoim żywiole i nie żałuje swojej decyzji o przerwaniu studiów dla muzyki Techno): Nie chce byc młodziutką Lolitką,której atutem jest tylko młodośc.Młodośc to głupota,poniewaz jeżeli człowiek jest młody to nie zna życia. Nie ocenia się ludzi po metryce czy po wyglądzie.Jeżeli ktoś ma 50 lat a czuje się na 20 to niech ma te 20 a jeżeli ktoś ma 20 a czuje się na 50 to niech ma te 50. Może i lubię Winx i Witch ale moje hobby nie oznacza,że jestem dziecinna i Lolitka,ponieważ ja znam swoją wartośc a ocenianie mnie tylko według wyglądu jest bardzo płytkie. Czasem człowiek ma zniekształconą twarz lub inne widoczne defekty ale to nie oznacza,że jest potworem a to,że ja kocham Witch i Winx i filozofowac nie oznacza,że jestem mądrą dziewczynką,która kocha byc pieszczona i potrzebuje rodziców. Piękno człowieka i to kim jest,kryje się w jego wnętrzu. Spójrzcie na tę kobietę powyżej ze zdjęcia.Co z tego,że ma zniekształcenie twarzy skoro jest człowiekiem i według mnie zasługuje na to by byc człowiekiem.To,że jest taka a nie inna nie oznacza,że jest złym człowiekiem. Nie nawidzę dzieci.Ludzie oceniają mnie po wyglądzie,twierdzą,że skoro milutko ich zdaniem wyglądam to pewnie lubię dzieci ale ja ich nie nawidzę.Jak bardzo wygląd człowieka myli a ludzie oceniając po stereotypach i dobrze nie poznają człowieka błądzą. Tak więc jeżeli się o kimś lub o czymś mało wie to z opinią radzę się wstrzymac,bo prawda może byc krzywdząca. Morał z tego taki,że kocham medycynę sądową a nie nawidzę dzieci i ludzi młodych,ponieważ oni najczęsciej popełniają błędy a robiąc ze mnie dziewczynkę o dobrym serduszku nic nie osiągniecie,ponieważ nikt tak dobrze mnie nie zna jak ja samą siebie. Nie nawidzę świąt,rodzinnego grona i tego,że nie mogę chodzic na wykłady!!!Brakuje mi wykładowców i tego,że musze się uczyc!!!
Czuję się potwornie jakbym była kurą domową,która zaraz będzie musiała gotowac obiadek facetowi i zamieni spodnie na większy rozmiar bo dziecko w drodze!!! Nie nawidzę rodzinek i nie wiem jak moge sobie umilic czas,który się dłuży gdy nie ma szkoły!!!A o Nadodrzu nie wspomnę!!!Już nie mogę się doczekac kiedy tam wrócę pozatym w święta każdy się obrzera i tyje to po co wymyslili święta???!!! Zamówiłam sobie dwie nowe bluzki z Witch w sam raz na mnie i wczoraj wysłałam pieniądze:))) Czekam aż mi je przyślą i mam nadzieję,że będe zadowolona z zakupu:))) Oto te bluzki: Bluzka nr 1: Cena:15 złotych+koszty przesyłki=21 złotych Bluzka nr 2: Cena:19 złotych+koszty przesyłki=27 złotych Wszystkie w moim typie i mieszczę się w nie jak zawsze:)))Pasują jak ulał:)))Niedługo się w nich sfotografuję i zamieszczę zdjęcia na moich blogach,na których mam mało moich zdjęc albo nie ma ich tam wcale.Święta są nudne i głupie!!! Z racji tego,że na tym blogu jak na razie jest już tutaj dosyc dużo notek ogłaszam małą Schalf Parade i wrócę jak zwykle najpóźniej za pół roku od czasu pojawienia się notki. Rozbudowywuję: http://frontier.blog.onet.pl i poszukajcie mnie w linkach na innych moich blogach,które nie mają takiej liczby notek jak na tym blogu. Dziś w nocy śniła mi się moja przyjaciółka-Marta,z którą uczęszczałam na kurs dla bezrobotnych i to ona była przy tym jak znalazłam DJ-a,mojego pieska:))) Śniło mi się,że mnie miała dosyc i mi to powiedziała.To był koszmar!!! Dawno do niej nie dzwoniłam ale dziś odświeżyłam kontakt i rozmawiałyśmy długo przez telefon:))) Stare,dobre czasy:))) Co do lasu,o którym pisałam,że mają go sadzic,ponieważ ziemia została zaorana koło mojego domu(czytaj o tym w poście pt.”Feel my sorrow,Hear my cry!!!”)to został już posadzony. Kiedy szłam tamtędy to zauważyłam,że w ziemi są już sadzonki drzew. Jest mi coraz smutniej a zwłaszcza,że mam jeszcze żałobę po kominie nastawni WNO,który został wyburzony daty 17 marca 2007 roku,któremu nie dano tej szansy by mógł zyc… Dzisiaj jest 16 marca roku 2008.Dziś mijają równe 4 lata od daty 16 marca 2004 roku kiedy to po raz pierwszy go ujrzałam.Dziś patrzę na to podobnie jak kiedyś.Nie zmieniłam się,pomimo iż życie na Nadodrzu ciągle stawiało mi kłody pod nogami…
Najpierw go poznałam.Właśnie dzisiaj przed 4 laty.Nie dośc,że tak krótko go znałam a pojawił się niewiadomo skąd i kiedy to jeszcze jego pobyt na froncie i śmierc nas rozłączyły.Nie jestem w typie osoby,która lubi pomagac innym a jeżeli już komuś pomogę to na pokaz.Kiedyś pomagałam z czystego serca ale teraz gdy ktoś mnie prosi o pomoc to raczej robię to dla pokazania się od jaknajlepszej strony.Nie to co ON-prawdziwy Kouichi.On,który poświęcił własne życie za przyjaciół,którzy mięli go gdzieś a ON oddał wszystko za nich co miał!!! Kiedy Kouichi zmarł,po roku czasu na Nadodrzu poznałam dwoje ludzi-Michała i Krzysztofa. Ciągle mi wytykali,że jestem wstydliwa i zakochałąm się w nich.Byłam twarda i nawet jeżeli kiedyś mi zależało na znajomości z nimi to już to jest przeszłośc.Owszem-miałam okazję by zdradzic Kouichi z innym ale nie skorzystałam z tego.Bycie wdową i zarazem wierną swojemu mężowi denerwowało osoby z Nadodrza.W końcu dzięki przypadkowi dowiedziałąm się o nich prawdy.Jak się okazało-oni rozkochują w sobie panienki i je “zaliczają”.Dzięki Kouichi uniknęłam losu Aśki,która uległa urokowi Michała z Nadodrza i teraz on ją ma gdzieś bo zależało mu tylko na “jednym”.Czułam się jakby Kouichi mnie uratował zza grobu.To trwało od początku 2005 roku do połowy 2007. Bardzo wiele zawdzięczam Kouichi.Gdyby nie on to nie wiem co ja bym dzisiaj robiła. Dziś równy rok temu był ostatni dzień życia komina nastawni WNO.Pamiętam jak równy rok temu,16 marca 2007 roku spędziłam miło dzień razem z koleżankami.Byłam wtedy taka szczęśliwa.Nawet instruktor jazdy Kamil,który nigdy za mną nie przepadał,był dla mnie tego dnia miły.Nie sądziłam,że na następny dzień,daty 17 marca 2007 roku wysadzą mi mój komin.Czułam się jakby tego dnia-16 marca mam tylko i wyłącznie byc szczęliwa bo przecież to był dzień naszego poznania.Dzień,w którym się poznaliśmy nie może byc smutny.Ale tak jakby przygotowywał mnie na to aby jakoś załagodzic ten szok,który mnie czekał następnego dnia. Kouichi zwykle mówił,że “przyszłośc należy do sprawiedliwości”.Z tym się zgadzam.Ale mówił jeszcze,że “o człowieku świadczą czyny a nie słowa”.Z tym się zawsze zgadzałam ale już się nie zgodzę.Gdyby Kouichi nie wbił sobie do głowy takiej głupiej filozofii jaką była ta jego ostatnia życiowa dewiza to byłby jeszcze żywy przy mnie.Kouichi był jeszcze za młody by pojąc aby nie pchac się tam gdzie go nie chcą i,że słowa mają o wiele większe znaczenie niż czyny bo mówi się,że słowa są ostrzejsze niż miecz.Gdybym ja teraz spotkała zywego Kouichi po latach i widziała go po raz pierwszy na oczy,nie wiedząc jaki on jest i usłyszałąbym jego filozofie życiowe to chyba bym go potrząsła i powiedziała:”Facet!!!Jesteś młody!!!Słuchaj tych co ci dobrze radzą!!!”.Już ja bym mu poradziła!!! A radziłabym mu aby odczepił się od osób,które go mają gdzieś!!!Ale on już taki był-mój kochany Kouichi,że przyjaciele byli dla niego najważniejsi a miał ich bardzo mało i nie wytrzymał w samotności.Dlatego zależało mu na osobach,które udawały,że go lubiły… Kocham go za to,że był jaki był.I zawsze będę kochała.Tylko czy nie udusiłby mnie w nocy jego duch gdybym próbowała sobie ułożyc życie z Florian’em P.z Bensheim(o ile ten Florian mnie zechce:)))) Tak samo jak Kouichi,jestem samotniczką. Jednak on nie znosił samotności.Ja ją wręcz kocham ale on wolał miec grono przyjaciół… Podobnie jak ja na Nadodrzu kiedy zaczynałam tam przebywac… Taki byłeś: -zawsze stałeś z boku.Byłeś outsiderem.Tak samo jak ja na Nadodrzu rok później po tym co przydarzyło się Tobie ja byłam tak traktowana przez Michała i Krzysztof’a… -próbowałeś za wszelką cenę pozyskac ich sympatię:rozdawałeś im prezenty i słodycze.Oni przyjmowali je z litości tak samo jak ja rok później dawałam słodycze Michałowi z Nadodrza Kiedy Ciebie poznałąm nie miałam nic: wykształcenia,matury ani pracy.Nie miałam nic. Dopóki nie poznałam Ciebie. Nie miałam nic prócz Ciebie-Drogi Kouichi. Od tamtej pory kiedy zobaczyłam tego wykładowcę to nie myślę o niczym innym tylko o tym czy jest wolny.Jeżeli nie jest stanu wolnego to nic się nie stało-pocierpię,popłaczę i to wszystko:)))Bo tylko tyle mi zostało:)))
Miłośc to piękne uczucie,pomimo iż przysparza tyle cierpień.W końcu to też jest miłośc jeśli się kocha kogoś bez wzajemności… Jestem chyba bardzo kochliwa skoro zakochałam się w…maszyniście!!!Daty 11 marca 2008 roku,na równe 2 dni zanim zakochałam się w panu ze statystyki to zakochałąm się w maszyniście!!!Tak.W maszyniście.Z racji tego,że sama chcę byc w przyszłosci maszynistką chodzę dosyc często by popatrzec sobie jak się pociąg na Grabownie Wielkim “rozdupia”.Pociąg ten jedzie zawsze o godzinie 13:42 z Nadodrza.Jest zczepiony:przednia częsc po “rozdupieniu”jedzie do Poznania a tylna do Ostrowa Wielkopolskiego.Kiedyś było na odwrót,że to przednia jechała do Ostrowa a tylnia do Poznania.I kiedy jak zwykle poszłam zobaczyc jak ten pociąg się rozczepia to zaczepił mnie maszynista:)))Powiedział,że mu się podobam:)))Powiedziałąm mu też,że mi się podoba:)))Oczywiście nie byliśmy w sobie zakochani na serio tylko tak sobie żartowaliśmy:)))Kiedy maszyniści rozdupili pociąg to każdy wszedł w swoją stronę do swojego pociągu gdzie mieli jechac w dwa osobne kierunki.Wsiadłam do kabiny maszynisty i zaczęłam chwalic się jemu i konduktorowi swoimi ocenami w indexie.Ucieszyli się,że się tak dobrze uczę na studiach:))) Póki trwał jeszcze postój i czekaliśmy aż odjedzie częsc pociągu przed nami,która jedzie na Poznań to maszynista uczył mnie do czego co służy i powiedział,że od razu mnie wszystkiego nie nauczy bo to za dużo tego jest no i może się kiedyś umówimy na randkę(!!!)to mi to wszystko pokaże!!!Nadeszła w końcu chwila kiedy ruszyliśmy.Przez całą drogę rozmawiało mi się z nim świetnie.Maszynista opowiedział mi,że mieszkał kiedyś blisko Nadodrza bo opowiedziałam mu jak to się bawię w porcie miejskim na Nadodrzu,że jestem kapitanką Das Boota.Pytał mnie się czy nie lepiej byłoby mi zamieszkac we Wrocłąwiu i czy nie przeszkadza mi taki codzienny dojazd.Zaczęłam na niego krzyczec,że nie nazywam się Maria Radosz vel Anetka Zajączek i nie mierzę tylko 161 cm jak ona i nie mam chłopaka,który mierzy 191 cm i nazywa się Paweł Krzyżanowski vel Mikołaj Krawczyk oraz nie opuszczam rodzinnego Wadlewa tak jak ona by wyrwac się z jakiejś dziury na studia!!! Nigdy nie uważałam by Twardogóra była dziurą i zawsze ją kochałam i nawet mi nie w głowie aby zamieszkac we Wrocławiu!!!Ja Twardogórę KOCHAM!!!Tak samo jak kolej i nawet Nadodrze nie równa się temu jak mocno kocham Twardogórę!!!Nadodrze to tylko dla mnie miejsce odpoczynku takie jak dla bogaczy wycieczka na Ibizę czy nad morze do Chorwacji!!!Maszynista zrozumiał.Powiedziałam mu,że mam 192 cm wzrostu i jak spotkam Marię Radosz to jej na łeb napluję!!!Uśmiał się:)))Powiedział mi,że ja jestem wyższa od niego bo on ma tylko 180 cm wzrostu i zapytał się mnie czy jemu też na głowę napluję.Powiedziałam mu,że nie.No i tak dobrze mi się z nim gadało.No i z konduktorem też:)))W końcu była Twardogóra i musiałam wysiąśc:))) Może kiedyś go spotkam???Bo tego konduktora spotkałam na następny dzień:))) Gdy go spotkam to chyba go ucałuję:)))W usta!!! Dziś(czyli daty 13 marca 2008 roku)od samego rana miałam kiepski dzień.Gdy rano wstałam to wspominałam i płakałam za kominem nastawni WNO,który mi wyburzono daty 17 marca 2007 roku.W związku z tym,że zbliża się rocznica jego wyburzenia już od samego rana tak płakałam,że zapomniałam gdy wyszłam z domu…moich nieodłączynych towarzyszy-okularów google,które zawsze na sobie noszę!!!
O tym,że ich zapomniałam zdałam sobie z tego sprawę kiedy szłam na pociąg na Nadodrze o godzinie 7 rano i po drodze na stację kolejową pogonił mnie jakiś pies,który szczekał.Na szczęscie wzięłam nogi za pas i uciekłam.Kiedy już stanęłam po ucieczce i poprawiałam sobie daszek na głowie,zorientowałąm się,że…nie wzięłam z domu moich okularów google!!!Już było za późno by się cofnąc po nie do domu.Wsiadłam do pociągu bez nich.W pociągu poznałam dwie dziewczyny,które wsiadały w Długołęce.Rozmawiały między sobą o ściąganiu na klasówkach a ja im to odradziłam,ponieważ ja nigdy nie ściągam.One mi odpowiedziały,że zawsze jak przepisują ściągi to coś chociaż zapamiętują.Rozmawiałąm z nimi o “Cierpieniach Młodego Werter’a”i o tym,że je tak mocno nudziły te jego listy,że aż usnęły przy samym czytaniu.Mi się tam podobały:)))Pomimo iż miałyśmy różne zdania to dogadywałyśmy się świetnie:)))Pokazywałam im zdjęcia Nadodrza i swoje jakie na nim zrobiłam. Jedna z nich tez wysiadała na Nadodrzu tak samo jak ja a druga pojechała dalej na Mikołajów.Gdy przyszło mi wysiadac zorientowałam się,że nie zapięłam plecaka z Witch po tym jak go odpięłam by wyjąc aparat ze zdjęciami.Ale w końcu go zapięłam:)))Ale ta miła rozmowa z dziewczynami nie ukoiła moich nerwów,a byłam wściekła za to,że zapomniałam moich okularów google!!! Zawsze kiedy zapominam moich najukochańszych okularów google czuję się bardzo nieswojo i jestem zła na cały świat i mam ochotę nabić komuś guza.Moją ofiarą padła znajoma kioskarka z kiosku piwnego na Placu Powstańców wielkopolskich.Weszłam do jej kiosku i klnęłam jak szalona!!! Zaskoczona kioskarka powiedziała,że jestem bardzo niekulturalna i zawsze miała dość mojego egoizmu i wulgaryzmu.Klnęłam tak mocno a potem poszłam na zajęcia.Wówczas w takim złym dniu nie zapowiadało się na to aby dziś wydarzyło się coś szczególnego.ale się wydarzyło się.A mianowicie ZAKOCHAŁAM SIĘ ZNOWU WE WYKŁADOWCY!!! Z racji tego,ze nie było mnie na pierwszych zajęciach,nie wiedziałam czy mam ćwiczenia ze statystyki i demografii.Ale dzisiaj od koleżanek dowiedziałam się,że są!!!Nawet się tego nie spodziewałam,ponieważ tydzień temu ich nie było.Koleżanki powiedziały mi,że ćwiczenia odbywają się co około dwa tygodnie.Nie spodziewałam się tego. Tak więc gdy czekałam siedząc już w klasie na zajęciach,jeszcze na przerwie,mój kolega z grupy-Piotrek B.miał telefon komórkowy z dostępem do internetu i pytał się mnie o choćby jeden adres mojego bloga.Podałąm mu ale coś mu to wolno wchodziło.Nagle zaczęły się zajęcia i aż mnie zamurowało,ponieważ… Wszedł do nas do sali bardzo przystojny facet-wykładowca!!!Od razu mi się spodobał!!!Od samego początku go zagadywałam a on jest całkiem w moim typie!!!Przez cała lekcję ajk wykładał nam z przedmiotu to pokazywał nam jak się robi statystyki na Exelu i ten Exel mu się zacinał:)))Ale ubaw był:)))Ten facet jest nie tylko przystojny ale i zabawny:)))Powiedział,że ten Exel go wykończy:)))Ja mu odpowiedziałam,że te komputery są 200 razy gorsze niż Stalin.Uśmiał się:)))Powiedziałam mu,że jest bardzo przystojny kiedy się uśmiecha a kiedy się złości na komputer to jeszcze lepiej:)))Odpowiedział mi,że go podrywam:)))Zgadnął!!!Całą lekcję myślałam o nim… Wpadłam po uszy tylko pozostaje mi pytanie:”Czy jest wolny???” Kto wie jak dalej potoczy się ta miłość… W porównaniu z nim to Krzysztof z Nadodrza i Michał z Nadodrza to małe i brzydkie dzieci!!! Tak więc z kiepskiego dnia zrobił się całkiem miły dzień:))) Do końca życia nie zapomnę o tym jak poznałam Kouichi.Był rok 2004.Data 16 marca zapowiadała się jak każdy inny dzień.Właśnie szukałam swojego miejsca w życiu i nie mogłam go znaleźc.Tułałam się po szkołach i przebywałam od jednego dnia w liceum nieopodal Hali Strzegomskiej.Nie znałam wówczas Nadodrza i wsiadałam i wysiadałam na głupim dworcu głównym.Byłam wówczas niespełna 30 latką,która chodziła do klasy z młodymi.Byłam świeżo po stracie Cyanide.Była do mnie jak prawdziwa córka pomimo iż była tylko profilem bilogiczno-chemicznym.Kochałam wówczas Autopsjusza, który był zawodem Anatomopatologa.To było całe moje życie,które ulegało w gruzach i nic nie zapowiadało na to,że kiedyś będzie lepiej i będę miałą skończone liceum.Czułam się źle wśród młodych.Jeszcze przed oczami miałam 9 stycznia 2004 roku kiedy to wstrętny młodzian z rocznika 1987 mnie pobił i musiałam odejśc z bio-chemu(Cyanide).Musiałam zostawic za sobą moje marzenia i nie wiedziałam co będzie dalej. Wtedy nagle,ni stąd ni zowąd pojawił się ON.Nie wiadomo skąd przybył i nie wiadomo po co.Był w Polsce na przepustce.Przyjechał z Iranu.
Tamtego dnia-16 marca 2004 skończyłąm wedle planu lekcji wcześniej lekcje bo aż o godzinie 12!!!Zawsze kończyłam lekcje coś po 15 ale teraz tylko wtorki zostały mi z tak krótkim planem zajęc.Pojechałąm więc autobusem MPK linii 409 na dworcową z Nowego Dworu Krzyżówki.Czekałam długo na najbliższy pociąg w stronę Oleśnicy,z której potem mogłam się szybciej dostac do Twardogóry.No i wsiadłam w Kluczbork.Jechałam pociągiem do Kluczborka, który staje w Oleśnicy i kiedy w nim jechałam poznałam…JEGO!!!Ludzi było dużo.On stał i trzymał się za poręcz.Ja miałam miejsce siedzące.Ustąpiłam miejsca jakiejś starszej osobie i podeszłam bliżej Niego.Nie wiedziałam kim on jest ani jak się nazywa.Nie wiedziałam co lubi ale moją uwagę w nim przykuło to,że miał granatową czapkę,bordową bluzkę,na którą załozył zieloną,rozpinaną koszulkę i miał białe spodnie.Jedynymi słowy jego ubiór wyglądał identycznie jak mój tyle,że ja mam granatowy daszek a nie czapkę bejsbolówkę.Wówczas wyglądałam jak chłopczyca i nie wiedziałam czy ten człowiek nie weźmie mnie za chłopaka.Gdy stałam blisko niego zagadałam coś w stylu:”Ale tłum!!!Ciasno a ciśniemy się jak sardynki w puszce!!!”.Myślałam,że odpowie mi cokolwiek ale on milczał.Pomyślałam sobie:”Gościu jest zamknięty w sobie i mnie bagatelizuje albo z obcymi nie rozmawia…”.Kiedy pociąg wychamował to upadłam w stronę jego i widziałam moją szansę z tego powodu,że nieco go sturchnęłam.Zagadał do mnie…w obcym języku!!!Nie wiedziałam nawet w jakim to języku!!!Arabski???Armeński???Nie wiem???Więc zapytałam się:”Sprechen Sie Deutsch???”. Odpowiedział to czego do końca życia nie zapomnę:”Ja”.I tak zaczęliśmy gadac po niemiecku.Gadało nam się świetnie:))) Opowiadał mi coś o swoich przyjaciołach.Z tego co za ponad rok się wydarzyło na Nadodrzu już po jego śmierci wówczas nie przewidział nikt. Kiedy opowiadałam Michałowi z Nadodrza,o życiu Kouichi i o tym jak bardzo był mi cenny,daty 16 stycznia 2006 roku,to Michał powiedział,że ten Kouichi był chyba gejem i nie ma w tym nic złego bo jego zdaniem skoro poświęcił się za przyjaciół to musiał byc w nich zakochany a oni go odrzucili bo był gejem.Tak samo jak nie widzi w tym nic złego,że ja się zakochałam w Krzyśku z Nadodrza ale on nigdy nie rzuci swojej dziewczyny dla mnie. To od Kouichi zaczęła się chyba histroia z Nadodrza… Tu pisze:”Kazirodczy Kouichi Jesteś kazirodczym Kouichi.Kochasz Kouji’ego, kochasz go???Hey,w tym nie ma nic złego gdy kocha się kogoś.Tylko tak dalej!!!” Cokowiek by to miało znaczyc-Kouichi nie był ani kazirodcą ani gejem tak samo jak ja nie jestem wariatką!!!Łączyło nas nieporozumienie ze środowiskiem społeczności.On był rzekomo gejem i kazirodcą bo zakochał się w Kouji’m-własnym bracie a ja jestem rzekomo głupia!!! Dobrze,że my znaliśmy swoją wartośc… Już niedługo będzie 16 marca.16 marca 2004 roku poznałam jego.Miał na imię Kouichi.Gdyby nie on to dziś nie byłoby byc może tego bloga albo istaniłby pod inną nazwą.
Nie ważne ile czasu upłynie-i tak go nie zapomnę i będę go kochała z całego serca. To nie życie jest cięzkie.Cięzkie są sytuacje z niego zaistniałe. To nie życie jest złe.Źli są tylko niektórzy ludzie. Żywych się trzeba bać nie martwych. Interesuję się tym skąd się wziął świat i moją życiową filozofią jest filozofia egzystencjalna. Moje filozofie chyba nie wpadły do gustu moim kolegom i koleżankom z grupy,którzy uważają,że moje filozofie są dziwne. Nawet jeżeli się z nimi nie za dobrze rozumiem to czasem idzie się z nimi dobrze dogadac:))) Na przykład ostatnio moja koleżanka-Malwina(ta,którą opisywałam na werter.blog.onet.pl o tym jak uciekła od pocałunku bezdomnego na wigiliiXD)opowiadała mi o tym jak była na siłowni i chciała coś poćwiczyć a tam były same “karki”.Więc pytam się jej kim są “karki” a ona na to,że to tacy napakowani mężczyźni,którzy łapę mają taką jak jej udo!!!No to już sobie ich wyobrażam:)))No i Malwina poszła z tej siłowni ale przygodę miała niezłą-spotkanie z karkami:))) Chyba najlepiej gada mi się z całej grupy z każdym po trochu(za wyjątkiem pustego Krzyśka,który tylko by dzieci umiał robic i nawet nie chcę na niego patrzec bo on ma na rękach takie tatuaże jakby w więzieniu siedział z 10 lat!!!). Ostatnio daty 7 marca 2008 roku kiedy to szłam na zajęcia z dworca autobusowego w stronę uczelni na Łąkowej,ponieważ nie zdążyłam na pociąg na Nadodrze to wsiadłam w autobus,który niestety przez Nadodrze nie jechał więc byłam zmuszona by wysiąśc na dworcu głównym.Wsiadłam w trmawaj 15,którego nie naiwdzę ale jakie miałam wyjście by nie podpadac wykładowcom i ich nie denerwowac tym,że się spóźniam.Dlatego pojechałam parę przystanków pod Arkady i gdy wysiadałam z tramwaju spotkałam…kolegów z klasy i Malwinę!!! Tak samo jak ja,szli na uczelnię na zajęcia.Po drodze Malwina wstąpiła do kwiaciarni by kupic sobie jakiś kwiatek.Czekałam na nią razem z kolegami.Gdy przyszła to szliśmy razem na zajęcia i po drodze rozmawlialiśmy. Za 20 lat oni nawet tego nie będą pamiętac,że spotkaliśmy się dnia takiego i takiego,ja-będę,ponieważ przeszłośc jest me cenna. Daty 5 marca 2005 roku po raz pierwszy przybyłam na Nadodrze do zaocznego liceum ogólnokształcącego.Poznałam wtedy Grażynę i Piotrka.To do nich wówczas zagadałam jako pierwszych.To z nimi najlepiej mi się rozmawiało przez całe liceum.Cieszę się,że mogłam poznac tych ludzi. Życie jest piękne a umiejętnośc cieszenia się nawet takimi nieznaczącymi chwilami jest jeszcze lepsze:)))Cieszenia się nimi na zawsze a nie tylko w danej chwili:))) Nie ważne z kim gadałam i kiedy gadałam-ja przeważnie to pamiętam i chcę pamiętac:))) Kupiłam sobie dzisiaj singiel Sunbeam-Dreams. Zakochałam się nie tylko w nastawni,Nadodrzu czy kominie ale kocham z całego serca mojego Floriana ze Sunbeam’a.
Pierwsze co zrobiłam to jak przyszłam do domu to włączyłam na cały regualtor Sunbeam-Dreams a potem Sunbeam-Love Is Paradise. W Sunbeam-Dreams występują tam takie słowa: “I wish you where here with me Is it visable love??? Is it just a dream???” Tak-czy to co ja czuję do Nadodrza,nastawni i komina to miłośc namacalna czy tylko…sen??? Chciałabym aby nastawnia i komin tam znów stały ale teraz to jest niemożliwe,ponieważ nawet gdyby to zostało odbudowane to już nie będzie nigdy to samo.To już nie przeszło powodzi stulecia ani nie stało tam w 2005 roku i nie widziało mnie kłócącą się z osobami z Nadodrza. Według mnie to jest miłośc ale skoro Nastawnia pozostała już tylko w moich wspomnieniach to teraz jest tylko wspomnieniem ale to była mimo wszystko miłośc namacalna,szczera i prawdziwa. To jest okładka Sunbeam-Dreams: Całuję filary nadodrzańsdkie,mogę ich dotknąc i tylko one mnie wspierają po utracie nastawni, komina i słodowni.Swojego Florian’a powinnam całowac ale to nie moja wina,że go tutaj nie ma!!! Sa tacy,którzy mi mówią,że to jest “bee”by całowac filar od Nadodrza ale ja tam sie z tym dobrze czuję:))) “Memento mori”oznacza “Pamiętaj o śmierci”.Ja do końca życia tego nie zapomnę…
Dziś,7 marca 2008 roku mija pierwsza rocznica odkąd wyburzono moją najlepszą przyjaciółkę-nastawnię WNO.Wkrótce potem dołączył do niej komin.Dziś równy rok temu źli ludzie wjechali na nią i zaczęli ją burzyc… Następnego dnia czułam to co ona czuła podczas wyburzania-ból i omdlenie jakbym to ja doznawała tego co ta nastawnia w chwili burzenia.Czułam jakby ktoś mnie od środka rozwalał i wyrzynał mi wszystkie flaki z brzucha. Kiedy daty 5 marca 2005 roku po raz pierwszy przybyłam na Nadodrze to od razu moją uwagę zwróciła ta nastawnia i jej “Wacuś”.Stali tacy samotni naprzeciwko małżeństwa-kominów elektrociepłowni,które było widac z daleka. Nastawnia WNO…Kiedy zdawałam maturę próbną daty 16 grudnia 2006 roku w zaocznym liceum ogólnokształcącym i wyszło na to,że najpierw piszę częśc podstawową a potem rozszerzoną z języka polskiego.Styraszono mnie,że będę musiała napisac te dwie częsci do 16 a o 16:05 mam ostatni pociąg do domu!!!Wysłano koleżanki by się upewniły czy aby napewno jest to ostatni pociąg i to była prawda-nie miałam czym dojechac do domu!!!Dlatego postanowiłam,że jeżeli nie zdążę i nie będę miała gdzie nocowac to…przenocuję w starej nastawni!!!Moja koleżanki miały dobrze bo zdawały tylko poziom podstawowy ale ze mnie taki super geniusz,że geniusze zawsze muszą cierpiec!!! Jednak na szczęście wyrobiłam sie przed czasem i zdążyłam na pociąg do domu:))) Albo kiedy w styczniu 2007 roku dreptałam “ósemki”na śniegu na drugim peronie i nudziło mi się a była śnieżyca to zamiast pójśc na dworzec Nadodrze do środka to poszłam do…starej nastawni!!! Zawsze bawiłam się tam w poszukiwaczkę skarbów i nazywałam ją “Dom Pirata Gold Roger’a”.Znajdowałam tam nawet po 2 złote albo i więcej:)))Tam miałam spokój i nikt mnie nie obserwował z okien ani z dworca.Tam bawiłam się,że to jest moja willa i mój domek i czekałam na gości(czytaj:osoby z Nadodrza),którzy nigdy nie przychodzili do nastawni… Te czasy już nie wrócą.Nastawnię wyburzono równy rok temu.To nie była zwykła nastawnia tylko moja przyjaciółka!!!Miała dusze i lubiła mnie tak samo jak ja ją!!! Już nigdy te czasy nie wrócą!!!Już nigdy nie przywita mnie razem z kominem.Zawsze kiedy czułam się samotna na Nadodrzu a kłóciłam się z osobami z Nadodrza-gdy spojrzałam na nastawnię i komin,nie czułam się już samotna. Teraz jest tam pusto.Bez nastawni i komina. Mam nadzieję,że dusza mojej kochanej nastawni znalazła spokój po tamtej stronie i,że będzie mi dane na tamtym świecie znowu wejśc do niej i pic herbatę.Mam nadzieję,że ona poczeka na mnie a tym złym ludziom,którzy skazali ja na śmierc nie przebaczy nigdy… Żegnaj przyjaciółko… IN MEMORY OF NASTAWNIA WNO… |
O mnie:
Nazywam się Florianna Julita Zimoch. Było, minęło...
November 2022
|