Wyruszył na front.Pracował jako żołnierz.Był Irańczykiem…Kim był ten prawdziwy KOUICHI???
Zawsze czekałam na miłośc.Na jego powrót.Pokochałam go w marcu 2004 roku.Od kiedy wyruszył do swojego kraju by móc tam pracowac jako żołnierz-czekałam na jego powrót. Po roku czasu wrócił.Za rok znowu wrócił.Aż w końcu nagle pojechał tam i… Słyszałam bardzo wiele o tym.Doszły mnie słuchy,że poświęcił własne życie za przyjaciół.Za przyjaciół,którzy mieli go w dupie. To już nie domniemanie.To stało się prawdą. Przez tyle lat go nie widziałam.I już nie zobaczę. Umarł.Zginął na froncie. Był młody.Mówiono na niego “Młody Frontier”. Zawsze oczekiwałam aż wróci i znowu będziemy razem.Teraz już nie mam na co czekac.Z resztą odkąd zaczęłam uczęszczac na studia przestałam już sprawdzac skrzynkę pocztową w nadzieji,że znajdę tam list od Kouichi.Bywały czasy kiedy sprawdzałam skrzynkę codziennie po kilka razy.Gdy wychodziłam z domu skrzynka była pusta.Gdy wracałam też świeciła pustakami. Raz nawet,daty 1 sierpnia 2007 roku podczas sprawdzania skrzynki pocztowej miałam przygodę,ponieważ wyleciała prosto z niej cma:)))Już nie mam po co wyczekiwac listu od Kouichi z wieściami,że powróci… Nie mam się komu pożalic…Osoby z Nadodrza nigdy nie lubiły Kouichi. Po Kouichi zostało tylko cierpienie…Może zamiast cierpiec zacznę szukac sobie innego??? Raczej nie i nie mam zamiaru byc z kimkolwiek innym niż Kouichi. Wrócili nowi irańscy żołnierze.Nie znam ich.Są to dla mnie ludzie obcy.Chciałabym ich poznac bliżej ale będę to mogła zrobic dopiero we wtorek,ponieważ będę miała dzień wolny na uczelni.Wątpię by byli tacy mili jak Kouichi.Oni go nawet nie znają. W amrii nie liczą się jednostki tylko poświęcenie za islam.Iran-może i piękny i egzotyczny kraj ale nie ma już tam Kouichi… Mój Kouichi…nie żyje!!!
0 Comments
Ach,tak sobie szukałam obrazków i zdjęc z Bensheim i natrafiłam na cos takiego:
Dla tych,którzy nie poznają co jest na zdjęciu,mówię-to jest rynek w Bensheim nocą. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to,że zdjęcie to zostało wykonane…zaledwie przed chwilką o czym świadczy wybita na zdjęciu data i godzina fotografii!!!Zdjęcie zostało wykonane daty 20 stycznia 2008 o godzinie 19:34!!!A kiedy ja je znalazłam była godzina 19:38!!! Zdjęcie to napełniło mnie tęsknotą.Tęsknotą za miejscem,w którym nigdy nie byłam a chcę tam mieszkac pomimo iż nie wiem jak tam dokładnie jest.Miejsce to znam tylko i wyłącznie z tych zdjęc i z mapy ale wiem,że tam znajdę spokój ducha jeszcze lepszy niż na Nadodrzu. To miejsce to Bensheim.W Bensheim urodził się F.P.i byc może mieszka tam do dziś.Problem tylko w tym-jak ja go tam znajdę i czy on jeszcze tam mieszka… Pytanie nad pytaniami. Dawno nie widziałam F.P. Po raz ostatni znak życia dał 11 maja 2007 gdy występował razem ze swoim przyjacielem Michaelem Gerlachem w U60311 we Frankfurcie.Gdzie teraz jest i co robi…Nie wiem.Mam nadzieję,że jeszcze kiedyś się pojawi.Tak bardzo chciałąbym go zobaczyc osobiście i porozmawiac z nim w 4 oczy… Czy możliwe będzie to dopiero w Bensheim??? Już od 2000 roku jestem na diecie.Pamiętam bardzo dobrze jak zaczynałam.To było przez przypadek ale jakbym wtedy nie zaczęła to już nigdy nie zebrałabym tej odwagi aby schudnąc.
To trwało od 17 lipca 2000 roku kiedy to miewałam niestrawności i postanowiłam jakoś zredukowac wagę. Zawsze miałam za duży apetyt i to od urodzenia.Kiedy byłam dzieckiem nie przejmowałam się zbytnio tym,że jestem “zbudowana”.Moje rówieśniczki były o połowę chudsze aby ja ważyłam już tyle co dorosły osobnik.W wieku lat 13 mierzyłam 168 cm i przy tym wzroście ważyłam 66 kg.Przy tym byłam gruba i widac to było po mnie. Tusza postarzała mnie o kilka lat.Gdy miałam 12 lat to moja koleżanka powiedziała mi,że jaj mam podwójną brodę(i taką miałam!!!)jak jej ciotka!!! Było mi przykro z powodu tuszy. Kiedy w 2000 roku nastąpił przełom i widziałam rezultaty mojej diety,byłam taka szczęśliwa. Nigdy nie chcę wrócic do dawnej wagi i do dawnego zycia.Nie mogę uprawiac sportu,ponieważ mam słabe serce i każdy wysiłek fizyczny mnie męczy.Pilnuję mojej wagi i jak na razie idzie mi całkiem nieźle:))) Równy rok temu tez pisałam o odchudzaniu i utrzymywaniu wagi… Mam nadzieję,że nigdy nie będę musiała byc taka gruba jaka byłam kiedyś a będąc grubą byłam nieszczęśliwa i cierpiałam nawet na depresję… Każdy z nas jest inny.Każdy z nas jest indywidualnością.Jedyną i niepowtarzalną.Nawet bliźnięta jednojajowe nie są do końca takie same.Inny.Co aby właściwie znaczy to słowo???
Kim są ludzie,którzy określają siebie jako “inni”???Dla jednych “innośc”polega na tym,że ktoś ma jakąś fizyczną cechę,która go wyróżnia od reszty ludzi.Na przykład ludzie,którzy jeżdżą na wózkach inwalidzkich mówią o sobie,że są inni???Jestem ciekawa w czym???!!! Według mnie to,że ktos jeździ na wózku inwalidzkim czy nie ma ręki albo określa siebie jako kalekę nie jest inny!!!Przecież każdy z nas jest inny ale pod pewnymi względami taki sam. Łączy nas to,że jesteśmy ludźmi i żyjemy na tym samym świecie. Inni.Są ludzie,którzy są samotnikami i niechętnie zyją w gramadach.Mówią na siebie,że są jacyś “inni”.Według mnie nie są ani dziwni ani inni.Każdy z nas jest sobą.nie poradzimy nic na to,że tacy jesteśmy bo po prostu jesteśmy i z tym nie walczymy. Samotnik lubi przebywac w samotności i nie zawalczy aby to zmienic,ponieważ dobrze mu w tej samotności. Są jednak tacy,którzy walczą ze swoją nieśmiałością,która przeszkadza im w nawiązywaniu nowych kontaktów i wyjsciu do ludzi,ponieważ źle im z tym jacy są. Geje i lesbijki nazywają siebie,że kochaja inaczej a samo to sprawia,że są inni. Tak się zastanawiam czy właściwie jest “innośc”.Czy ktoś kto nazywa siebie “innym” ma rację??? Według mnie wszyscy powinniśmy byc sobie równi i życ tak jak nam się podoba niż tak jak wytycza to nam ktoś kto narzuca nam z góry co mamy robic. Pisałam o Britney Spears,która była znana z tego,że imprezowała do rana razem z Paris Hilton i nie nosiła gaci.Nie tylko ona:)))
Opowiem Wam bajkę o Jacku,który imprezował i majtek nie nosił.Lubię tego Jacka i jestem jego fanką ale według mnie chyba musiał miec ważny powód,dla którego zdjął gacie. Dla tych,którzy nie wiedzą-chodzi mo o Jacka Bauer’a.Gdy zobaczyłam jego na tej fotce,na której nie nosi gaci,wcale nie byłam wstrząśnięta. Według mnie facet miał prawo zaimprezowac nawet jeżeli jego brak majtek może oburzyc zbyt moralne starsze panie,które chodzą do kościółka co niedzielę a ich hobby to odmawianie zdrowasiek(bez obrazy). Mimo jakichkolwiek wad,które media zarzucają Kieferowi to i tak jestem jego wierną fanką i nie chcę nawet tego zmienic:))) Według mnie jak ktoś szaleje i robi coś niecodziennego,nie oznacza to,że zwariował pod warunkiem,że robi to tylko góra dwa razy.Jack Bauer nie założył gaci tylko jeden raz a właściwie to je zdjął,bo miał je na sobie i od razu został sfotografowany.Media robia szum z niczego.Przecież jakby Jack był aż taki niemoralny to nie zatkał by ręką swojego ciała tylko pokazałby w pełnej krasie co nosi zwykle w majtkach. Tytuł bloga roku to nie dla moich 37 blogów.Piszę bo lubię a nie dla konkursów!!!Nawet mi nie w głowie zgłoszenie!!!
Chciałam z początku tylko miec własną stronę a wyszło mi 37 blogów i nie miałam zamiaru poprzestac:)))Nie potrzebuję statystyki po 280 komentarzy na jedną notkę i nie jestem typem osoby,która dzięki swoim stronkom zyskuje fanów,którzy aż się niecierpliwią by jaknajszybciej natrafic na nową notkę. Piszę kiedy chcę i o czym chcę.Nie będę się zmuszała do pisania tylko dlatego,że komuś się spodobało to co tu piszę. Piszę dla siebie i piszę po to bym oceniła samą siebie z czasów gdy zaczynałam pisac i siebie obecnie.Cieszę się,że się nic nie zmieniłam,ponieważ nie mam zamiaru zmieniac poglądów:))) Nadal cenię te same wartości,które ceniłam przed rokiem a Nadodrze jest mi równie cenne takie jakie było przed rokiem. Gdybym zaczynała pisac tego bloga od dzisiaj i to w tym roku-sądzę,że zaczęłabym od tych samych lub podobnych słów. Nigdy nie chciałabym uzyskac tytułu bloga roku,ponieważ moje blogi nie służą do oceniania przez ludzi tylko ja sama mam prawo je oceniac. Jeśli któryś by mi się niepodobał to ulepszyłabym go tak by mi odpowiadał.Po cóż miec nad nagłówkiem bloga napisane,że jest to blog roku skoro to nie tytuł świadczy o treści???:))) Wątpię żeby Kiefer Sutherland czyli Jack Bauer,grywał tylko dla samych nagród skoro nie dawało by mu to żadnej satysfakcji z tego,że jest aktorem.Tak samo mi,satysfakcja z tego,ze jestem bloggerką daje szczęście i wiedza o tym,że robie to co lubię i nikt mnie zmusza:))) Kocham socjologię i psychologię.Jak wiadomo socjologia jest nauką zajmującą się badaniem społeczeństwa w skali masowej a psychologia zajmuje się problemami jednostki.No właśnie-jednostki.
Jest takie bardzo mądre przysłowie-“Niedaleko pada jabłko od jabłoni”.To dotyczy w 100 % a nawet i więcej rodziny Spearsów.Matka dziewczynek od dzieciństwa kreowała córki na gwiazdki.Z Britney zrobiła idolkę nastolatek i w krótkim czasie słyszał o niej cały świat.Była uwielbiana przez miliony ludzi na całej kuli ziemskiej.Britney zapewniała o swej religijności i o tym,że warto zachowac dziewictwo do dnia ślubu.Nie piła akloholu,nie paliła papierosów i kolekcjonowała lalki.Idealna dziewczyna.Aż za idealna.Jak się potem okazało,po skończeniu 19 lat,panna Britney postanowiła odbic sobie stracone dzieciństwo, które przetraciła występując w Klubie Myszki Miki u boku Justin’a Timberlake’a i Xtinki Aguilery.Ciągłe występy i rozpoznawana twarz a co za tym idzie- pogoń Paparazzich,dały nieźle Britney w kośc.To wszystko przedstawiła w swoim teledysku z 2004 roku-“Everytime” gdzie ukazuje siebie próbującą popełnic samobójstwo we wannie i uciekającą przed Paparazzi.Według mnie to był pierwszy sygnał,że Britney psychika wysiada.Pozatym swoją niezależnośc od mamulki i zerwanie z wizerunkiem grzecznej dziewczynki,którą kazała udawac jej matka dla dobra jej kariery zademonstrowała śpiewając w “I’m not a girl-not yet a woman” stojąc nad jakąś przepaścią w teledysku.Potem w teledysku “Don’t let me be the last to know” pokazuje siebie w skąpych shortach na plaży,w objęciach jakiegoś faceta. Według mnie to matka zniszczyła jej życie i to tylko wina jej matki,że Britney tak skończyła.Podobno matka stawiała od czasów dzieciństwa Britney aż tak wygórowane wymagania,że dziewczynka psychicznie nadal jest dzieckiem bo wszystkie “psoty” ujdą jej na sucho jak dziecku.Stąd też nie widzę chęci poprawy u Britney by cokolwiek zmienic na lepsze.Ona myśli,że robi dobrze a tak naprawdę ona robi źle.Według mnie jej potrzebna jest konsultacja z dobrym psychiatrą.Jeśli ona sama sobie nie pomoże to i nikt jej nie pomoże.Ona sama musi chcec sie poprawic!!! Podobny los spotyka jej siostrę.Po sukcesach jakie odnosiła w serialu “Zoey101”,Jamie Lynn Spears wydawałaby się uczyc na błędach siostry.Nigdy nie słyszano o niej jakiś sensacji.Jednak od niedawna dziewczyna wyznała,że…jest w ciązy!!! I nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt,że ma prawie 16 lat!!!Ojcem jej dziecka wydawałby się byc jej 19-letni były chłopak,który sam powiedział,że między nimi wszystko skończone.Każdy myślał,że Jamie Lynn to “ta porządna” a Britney to “ta niegrzeczna”.Jednak okazuje się,że siostrzyczki są siebie warte.Czyżby konkurowały ze sobą,która bardziej zniszczy sobie życie???Britney zaczęła niszczyc sobie życie po ukończeniu 19 lat a młodsza z sióstr Spears nie ma nawet 16 lat kiedy nosi pod swoim sercem dziecko!!!Czyżby tak mocno spieszyło jej się do dorosłości,do obowiązków i odpowiedzialności za drugą osobę-dziecko???Skoro tak to gratulacje dla młodej mamusi!!!Co ciekawe,wszyscy wiedzięli o ciązy nastolatki aby Britney dowiedziała się o tym jako ostatnia!!!Rozwścieczyło ją to bardzo a ich matkę ta wiesc uradowała,ponieważ kobieta wywęszyła interes i sprzedała najpierw wywiad z Jamie na temat ciązy magazynowi “OK” a już podpisała kontrakt z innymi gazetami o sprzedarzy świeżej sensacji i zdjęc dziecka Jamie po tym jak się narodzi!!!Czyż to nie potwór a nie matka???Traktuje córki jak towar!!! Oto okładka magazynu “OK”,w którym Jamie przyznaje sie do ciąży. Domniema się także,że ojcem dziecka Jamie jest starszy od niej o kilkadziesiąd lat producent serialu “Zoey101″a dziewczyna po rozwodzie swoich rodziców w 2005 roku szukała u niego wsparcia.Nastolatka podobno ukrywa ten fakt aby mężczyzna nie poszedł za kraty za uwiedzenie nieletniej. Według mnie za sytuację,w jakiej się znajdują obie Spearsowe można winic tylko ich matkę,ponieważ to ona je tak wychowała i chciała dla nich sławy zamiast dac im spokój i szansę na normalne dzieciństwo.W tym wypadku przysłowie “Słuchaj mamy…” nie pasuje i świadczy o tym,że warto jest miedc własne zdanie nawet jeśli się jest tylko nastolatkiem i ma się inne plany niż tego by chcięli rodzice to warto o nie powalczyc zamiast iśc za tym co nam każą. Siostry Spears maja słabą psychikę,ponieważ są już na tyle dorosłe aby potrafic odróżnic czego wolno a czego nie.Jeśli Jamie nie miała oparcia w rodzinie to nie musiała wskakiwac do łózka facetom i teraz nie byłaby w ciązy a Britney jeżeli byłaby dojrzała emocjonalnie to dbałaby o swoich synków. Mam nadzieję,że nikogo nie uraziłam tym postem a najbardziej fanów/fanek pań Spears,jednak człowiek w moim wieku,który ma 33 lata,inaczej ocenia gwiazdeczki. Przygody.One były,są i będą w moim życiu.Nie ważna jest pora dnia-one przychodzą niezależnie od tego czy mam iśc na zajęcia i zaliczyc jakiś przedmiot czy jadę akurat pociągiem do domu.
Gdzie tam-one nie przychodzą!!!Ja sama pcham się im “na celownik”:))) Tak jak daty 18 stycznia 2008 roku.Miałam pojechac pociągiem pośpiesznym,który z Twardogóry wyjeżdża o godzinie 9:02 rano. Tej daty,o godzinie przed 9 obudził mnie budzik.Specjalnie miałam go nastawionego na tę okazję.Tejże pięknej daty miałam pojechac i zaliczyc dwa przedmioty.Były egzaminy z socjologii i geografii politycznej.Nie przepadam za tym drugim przedmiotem ale co mi tam.Pojechac musiałam.No i wyszłam z domu jak zwykle o 9:47 żeby dotrzec jakoś na ten pociąg.Szłam,szłam i juz z daleka słyszałam,że nie zdążę na niego!!!No i nie zdążyłam!!!Tyle co mi odjechał!!! Równy tydzień temu przez ten cudowny pociąg,który chodzi raz za wcześnie a raz za późno,musiałam go gonic i przez to,że biegłam przeziębiłam się i miałam gorączkę i przeziębiłam się!!!Dla mnie sport może byc śmiertelny(zwłaszcza biegi).Mój organizm od urodzenia nie trwi gimnastyki co udzieliło się w postaci przeziębienia. Kiedy tak mi odjechał,poszłam na miasto po to żeby sobie pochodzic,ponieważ następny pociąg miałam w tamtą stronę o 10:26.Na mieście nakupywałam sobie gazetek aby mi się nie nudziło i gdy połaziłam sobie po mieście,poszłam w kierunku stacji. Na stacji zastanawiałam się,że skoro sie spóźnię na egzamin z socjologii to czy wykładowca wogóle mnie wpuści na sale i skoro będę tak mocno w tyle z czasem pisania egzaminu to czy wogóle będę mogła napisac egzamin… No i tak przez resztę czasu oczekiwania na pociąg do 10:26 myslałam i myslałam a później czytałam gazetki. Na ten sam pociąg,którym jechałam spóźniona,czekała razem ze mną moja koleżanka Paulina.Gdy już wsiadłyśmy do pociągu,opowiedziałam jej sytuację,że jestem spóźniona na egzamin i zapytałam się jej co by mi poradziła w tej sytuacji.Powiedziała mi,że skoro zajęcia mam na Sieradzkiej to radzi mi ten jeden raz wysiąśc na głównym a nie na Nadodrzu,z którego jeszcze więcej czasu szłabym na nogach albo jechała tramwajem.Więc posłuchałam jej rady i pojechałam aż do głównego. Jadąc na główny rozmyślałam o tym jak bardzo mi brakuje Nadodrza i o tym jak źle mnie potraktowali tutejsi strażnicy ochrony koleji a także myślałam o tym czy na głównym spotkam małą dziewczynkę,która uciekła z domu i poprosi mnie o pomoc.Wtedy gdybym taką spotkała to bym jej nie pomogła. No ale myslałam o wszystkim aby nie o socjologii tylko myślałam o tym czy zdam czy nie zdam. Kiedy zajechałam na główny to szybko wybiegłam w stronę Sieradzkiej aby na głównym nie zaczepiały mnie dziewczynki,które uciekły z domu ani strażnicy ochrony koleji.Szłam na uczelnię. Gdy zaszłam to weszłam do sali jakby nigdy nic.Wykładowca nie zadawał zbędnych pytań czy tym podobnych.Poprosiłam go o pytania i dostałam je.Kiedy ja zaczynałam pisac to inni już kończyli.Miałam lepiej,ponieważ pisałam zgodnie z czasem a mój liczył się od tego momentu,od którego zaczynałam pisac. Potem napisałam geografię polityczną i wszystko było narmalne.Ale przygodę miałam niezłą:))) Jeszcze nie znam wyników i nie wiem czy zdałam ale jak zdałam czy nie zdałam to już moja sprawa,ok???No dobra-kiedys o tym napiszę:))) Równy rok temu wyrażałam moje zdanie na temat kary smierci.Nie zmieniłam go do dziś i za nic w świecie nie zmienię!!!A gdzieś mam rodzinkę i jakby mi ktos odebrał kogoś z rodzinki to byłoby mi to kompletnie obojętnie.
Zakochałam się w więźniu i nie przestałam go kochac. Nadal go kocham i to tego samego,którego opisywałam równy rok temu.Za rok napiszę to samo-bądźcie pewni!!! Pierwsze co zobaczyłam to to jak go prowadzą.Myślałam,że na wychód aby mógłby sobie pochodzic,jednak później gdy zobaczyłam ten teledysk bez cenzury wiedziałąm gdzie idzie. Nogi więźnia: Ręka więźnia: Twarz więźnia… Więźień w drodze na…wykonanie wyroku kary śmierci!!! Takiego go poznałam i pokochałam-takiego zakutego w łańcuchy.Co ciekawe-on istniał naprawdę.Nie był ślicznym aktoreczkiem jak Wentworth Miller,Dominic Purcell czy inni tego typu więzienni przystojniacy. Więźień błagał o pomoc lecz jej nie dodstał.Nie miał także brata,który by o niego walczył aby żył na wolności.Jedyne w czym ten mój więźień pomógł to w tym,że na teledysku Rank1 jego prawdziwe życie zostało pokazane przeciwko polityce George’a Bush’a. Sam tytuł teledysku wskazywał na to,że to nie bajka tylko życie… SUCH IS LIFE Studiuję politologię po to bym w przyszłości pracowała w rządzie i nigdy nie dopuściła aby była kara śmierci.Mój więźień zginął przez karę śmierci-niewinnie skazany!!!Dla niego pobyt w więzieniu był koszmarem!!!Napisał list pożegnalny,którego treśc zamieściłam rok temu. Więźniu,którego imienia nawet nie znam…pomszczę Twoją śmierc i nie mogę przestac o Tobie myślec…Kim byłeś zanim tak skończyłeś???Czy pracowałeś???Jeśli tak to gdzie???I co najważniejsze-jak trafiłeś za kratki??? Byc może kiedyś uzyskam odpowiedzi na te wszystkie pytania… Równy rok temu,nazwa mojego trzeciego w życiu posta,nosiła tytuł:”Filozofia na dzień dobry”.
W tym roku opiszę filozofię bardziej fachowo. Czymże jest filozofia???Nazwa ta składa się z dwóch wyrazów:”filo”oznaczającej”miłowac” i “sofia” oznaczającej”mądrośc”.W pełni nazwa “filozofia”oznacza “umiłowanie mądrości”. Filozofia jest nauką,którą dzielimy na: *Ontologię(metafizykę): ontos=byt Jest to teoria bytu. *Epistemologię(gnoseologię): Teoria poznania,co to jest prawda??? *Aksjologię: Teoria wartości,etyka i estetyka(piękno i brzydota). W różnych epokach czasowych,kształtowały się różne nurty filozoficzne.Najbradziej bliska jest mi filozofia egzystencjonalizmu. Główna teza egzystencjonalizmu głosi,że: “Egzystencja poprzedza esencję” lub “Istnienie poprzedza istotę”. Kim jesteśmy???Jaka jest nasza istota??? Egzystencjonalizm mówi,że jesteśmy wolni a to kim będziemy zależy od nas samych. Egzystencjonalizm zakłada,że człowiek przychodzi na świat pusty,bez żadnej istoty.Dopiero za życia przechodzi w esencję. Właśnie dlatego ta filozofia mi odpowiada,ponieważ nie lubię dzieci,uważam,że są one puste i nic nie wiedzą.Dziecko nie jest człowiekiem tylko pustą istotą,która nie potrafi sobie poradzic. Po roku czasu nie zmieniłam poglądów i nie zmienię ich i niech mi kto nie pisze,że kiedyś będę miała rodzinkę,mężulka i dziecko bo po cóż mi pusta istota i jakiś facet??? Jestem wolna i mogę robic co chcę:)))Taki mój wybór:))) |
O mnie:
Nazywam się Florianna Julita Zimoch. Było, minęło...
November 2022
|